Zagłębie Lubin od dłuższego czasu planuje wzmocnienie swojej ofensywy. Jak informuje Filip Trokielewicz z Piłki Nożnej, szeregi „Miedziowych” może wkrótce zasilić dobrze znany w klubie zawodnik. O krok od powrotu jest Bartosz Białek – wychowanek dolnośląskiego klubu, który w przeszłości rozegrał 20 spotkań w pierwszym zespole Zagłębia, zdobywając 9 bramek.
Sytuacja wydaje się jasna. W 2020 roku Białek przeniósł się z Lubina do VfL Wolfsburg za 5 milionów euro. Wówczas młodego napastnika okrzyknięto „polskim następcą Lewandowskiego”, a jego karierze wróżono dynamiczny rozwój w Bundeslidze. Niestety, plany te pokrzyżowały poważne problemy zdrowotne. Zerwanie więzadła krzyżowego oraz nawracające kłopoty z kolanem wykluczyły go z gry na ponad 700 dni – opuścił blisko 100 oficjalnych meczów.
Nie udało mu się zaistnieć ani w Niemczech, ani w Belgii. Epizod w holenderskim Vitesse – 25 spotkań i 5 bramek – był pozytywny głównie ze względu na powrót do regularnej gry, ale liczby nie dorównały oczekiwaniom.
Bartosz Białek potrzebuje odbudowy
Dziś kariera 23-letniego napastnika daleka jest od przewidywań sprzed kilku lat. Z końcem czerwca odejdzie z Wolfsburga, a wszystko wskazuje na to, że ponownie założy koszulkę Zagłębia Lubin. To dla niego szansa na odbudowę formy i pewności siebie. Wciąż może być klasowym snajperem, ale by to udowodnić, musi wykonać krok wstecz – na boiska Ekstraklasy. Niemiecki klub nie odzyska zainwestowanych 5 mln euro, wartość rynkowa polskiego napastnika spadła do ledwie 800 tysięcy euro. Oczywiście, Bartosz Białek mógłby pewnie liczyć na spore zainteresowanie klubów zagranicznych. Na tym etapie kariery ponowna gra w Zagłębiu Lubin to jednak logiczny wybór.
Powrót Białka zbiega się z realnym zapotrzebowaniem Zagłębia na nowego napastnika. Czy okaże się tym brakującym ogniwem w ataku? Jak zaprezentuje się po ciężkich kontuzjach? I przede wszystkim – czy transfer dojdzie do skutku? Odpowiedzi na te pytania poznamy już niebawem.