Barcelona wygrywa z Borussią po festiwalu błędów w Dortmundzie!

Kapitalne widowisko w Dortmundzie, środowy hit 6. kolejki Ligi Mistrzów nie zawiódł! FC Barcelona wydarła zwycięstwo w ostatnich minutach, pieczętując triumf w meczu naznaczonym błędami obu drużyn.

„polski” wieczór w Dortmundzie

BVB kontra FCB czyli starcie, które z oczywistych względów niezwykle emocjonowało polskich kibiców. Obie drużyny posiadają bowiem ogromną liczbę fanów w naszym kraju, a to na dodatek za sprawą postaci łączącej obie ekipy, czyli Roberta Lewandowskiego – byłego gracza Borussi i aktualnego Barcelony. Po zderzeniu się dwóch tak ofensywnych zespołów należało oczekiwać spektaklu futbolu „na tak”. Faktycznie pod tym kątem pierwsza połowa wypadła całkiem nieźle.

REKLAMA

Goście od początku byli w stanie narzucić swoje warunki i dyktować grę pozycyjną. Ze strony podopiecznych Hansiego Flicka wyglądało to naprawdę obiecująco, ale do momentu podejścia pod pole karne. Tam często szwankowała decyzyjność bądź negatywnym doradcą okazywał się pośpiech. Przez to gracze Barcy – Yamal, Raphihna, czy też Kounde uderzali z nie do końca przygotowanych pozycji. Na tak dobrego bramkarza jak Gregor Kobel było to zdecydowanie za mało, gdyż Szwajcar doskonale radził sobie z bronieniem kolejnych uderzeń w światło bramki.

Zagrożenie ze strony BVB sprowadzało się natomiast do kontr, a ich powodzenie z kolei zależne było od ustawienia na linii spalonego. Specjalność zakłady Dumy Katalonii pod wodzą Hansiego Flicka jednie nie zawodziła, toteż gospodarze nie mieli wiele powodów do zadowolenia. A jeśli już udało im się oddać celny strzał, to na posterunku obecny był Inaki Pena.

Fazy przejściowe kluczem do bramek

W drugiej połowie tempo gry, zaangażowanie oraz emocje wskoczyły na jeszcze wyższy poziom. Było to spowodowane w znacznej mierze błędami wzajemnie napędzającymi poczynania drużyn w jedną i drugą stronę boiska. Pierwszy z takich incydentów miał miejsce w 52. minucie. Felix Nmecha zagrał piłkę ręką i stracił równowagę, a przywilej korzyści na asystę zamienił Dani Olmo, który odszukał prostopadłym zagraniem Raphinhę, a ten pewnie wykończył akcję strzałem po ziemi w dalszy róg bramki. Za prezent od Nmechy w minucie 60. na obszarze przeciwnego pola karnego „odwdzięczył” się Pau Cubarsi. Młody defensor Barcelony bezmyślnie popchnął Serhou Guirassy’ego dając sędziemu argument do podyktowania jedenastki dla Dortmundu. Faulowany chwilę wcześniej podziękował golem wyrównującym.

Im dalej w mecz, tym robiło się coraz ciekawiej. Po 70 minutach gry Hansi Flick zdecydował się na radykalne zmiany. Raphinhę, Lewandowskiego oraz Olmo zastąpili bowiem Frenkie de Jong, Ferran Torres oraz Fermin Lopez. Napędziło to prawdziwą karuzelę zdarzeń w końcówce. W 75. Ferran trafił na 1:2, dobijając piłkę lądującą u jego stóp po interwencji Kobela, który niefortunnie interweniował przy wcześniejszym uderzeniu Fermina. Niespełna 200 sekund później barceloński miecz obosieczny pod postacią wysoko ustawionej linii obrony, tym razem ranił ekspertów od spalonych i duet Gross – Guirassy poradził sobie z Peną bez większego problemu doprowadzając do stanu 2:2. Na domiar złego dla prowadzącej jeszcze przed chwilą Blaugrany Borussia nabrała wiatru w żagle i to ona przez kilka minut napierała na bramkę Penii, a widmo bramki wisiało w powietrzu.

Gol rzeczywiście stał się faktem. Natomiast jego autorem nie był żaden z podopiecznych Sahina, a ponownie Ferran Torres. W 85. minucie przebojowy Jamie Gittens popełnił straszliwy błąd dopuszczając Pedriego do piłki lądującej tuż za jego plecami. Hiszpan napędził kontrę, zagrał do Yamala a ten ze wspaniałym wyczuciem zagrał na wolne pole do Ferrana, który ustrzelił dublet.

BVB 2:3 Barca (60 (K)’ 78′ Guirassy – 52′ Raphinha, 75′ 85′ Torres)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,785FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ