FC Barcelona wygrywa z FC Porto na wyjeździe! Cenne punkty wędrują na konto Dumy Katalonii, jednak nie obyło się bez cierpienia i strat personalnych. Blaugrana przez znaczą część meczu musiała bronić się ofiarnie, przez co wielu graczy zostało napomnianych żółtymi kartkami. Plac boju po stronie gości najpierw z powodu kontuzji opuścił Robert Lewandowski. A tuż przed końcowym gwizdkiem z powodu kary indywidualnej wyleciał z murawy Gavi.
Mizerny wstęp i „szczęście w nieszczęściu” związane z kontuzją Lewego
Pojedynek FC Barcelony z FC Porto na Estadio do Dragao jeszcze przed startem tegorocznej edycji Ligi Mistrzów jawił się jako najtrudniejszy z perspektywy Dumy Katalonii na etapie fazy grupowej. I nie inaczej wyglądało to w pierwszej połowie rywalizacji z portugalskim zespołem. Dragoes bardzo mądrze ustawiali się na placu gry, naciskając na newralgiczne punkty Blaugrany takie jak Oriol Romeu lub odcinając drogi rozgrywania akcji kiedy Duma Katalonii była w posiadaniu piłki. W pewnym momencie doprowadziło to do tego, że w meczu na szczycie grupy H zamiast ciekawego starcia, oglądaliśmy wymianę górnych piłek i wiele strat po obu stronach.
W ataku FC Barcelony nie funkcjonowało praktycznie nic, a jedynym jaśniejszym punktem był Joao Felix, który kilkakrotnie doszedł do pozycji strzeleckiej. Natomiast jego wysiłki nie przełożyły się na większe zagrożenie pod bramką Diogo Costy. Paradoksalnie, z pomocą ekipie Xaviego przyszła… kontuzja Roberta Lewandowskiego. Polak był dziś w zasadzie niewidoczny (choć trzeba przyznać że koledzy z zespołu nie pomagali w stwarzaniu sytuacji). W 34. minucie napastnik reprezentacji Polski musiał opuścić murawę z powodu urazu. Najprawdopodobniej chodziło o coś związanego z kostką, gdyż w tych okolicach został nałożony u niego opatrunek. W każdym razie, to właśnie wpuszczony w miejsce Polaka Ferran Torres otworzył wynik spotkania. W 45+1. minucie błąd Romario Baro w rozegraniu wykorzystał Ilkay Gundogan, który najpierw przejął futbolówkę, a chwilę później zagrał do nogi Hiszpanowi, który pewnie pokonał bramkarza Porto.
W ten sposób z pozoru pechowa sytuacja Barcy okazała się przynieść pozytywny efekt.
W męczarniach i bólach Barcelona dowiozła zwycięstwo
Druga połowa meczu w wykonaniu Dumy Katalonii była wcale nie lepsza niż pierwsza. Wręcz przeciwnie – to Porto było w stanie oddać kilka celnych strzałów na bramkę Ter Stegena i stworzyć sobie więcej groźnych sytuacji. Piłkarze Barcelony często musieli ratować się faulami, przez co w pewnym momencie na murawie znajdowało się aż 5 zawodników gości ukaranych żółtym kartonikiem. Jedną z interwencji meczu w obronie popisał się Jules Kounde. Francuz idealnie wybił futbolówkę wychodzącemu sam na sam z Ter Stegenem Pepe. Sam napastnik Porto chyba nie mógł uwierzyć po tym wślizgu, że nie udało mu się oddać z takiej pozycji strzału.
Drużyna Xaviego dawna nie cierpiała w sposób tak wyraźny. Brak Pedriego i Frenkiego de Jonga zdaje się z meczu na mecz odbierać Dumie Katalonii coraz więcej kolorytu i jakiejkolwiek płynności w grze. Najważniejsze jednak dla Xaviego i spółki było dziś wywiezienie trzech punktów z trudnego terenu. A to koniec końców udało się zrobić hiszpańskiej formacji. Chodź zapłaciła za to surową karę, gdyż w 90+3. minucie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę, ujrzał Gavi, który nie zagra w przyszłym spotkaniu Ligi Mistrzów z Szachtarem Donieck.