Aston Villa potwierdziła, że należy do grona zespołów z szerokiej europejskiej czołówki

Po meczu na Parc des Princes wszelkie algorytmy dawały minimalne szanse Aston Villi na odrobienie dwubramkowej straty w rewanżu. Na Villa Park zespół Unaia Emery’ego zagrał jednak znakomity mecz i zabrakło im tylko jednej bramki, aby doprowadzić do dogrywki. To był pierwszy mecz w fazie pucharowej Ligi Mistrzów, który uwidocznił braki Paris Saint-Germain, a zarazem potwierdził, że The Villans należą do szerokiej czołówki europejskiej.

Jak Aston Villa dostosowała się do PSG?

Jeśli Aston Villa przystępowała już do rewanżu w bardzo trudnej sytuacji to po pół godzinie gry znalazła się już w beznadziejnej. Tablica wyników pokazywała 2:0 dla gości, a wszelkie próby agresywnego odbioru piłki na połowie przeciwnika wiązały się z ogromnym ryzykiem, że PSG wyprowadzi szybki atak. W ten sposób zespół Unaia Emery’ego stracił drugiego gola. Podszedł wysokim pressingiem, rywale zaprezentowali umiejętność operowania piłką, minęli linie pomocy oraz obrony i wykorzystali przestrzeń, aby napędzić atak. Goniąc wynik Aston Villa musiała ryzykować, ale wysoki pressing – który akurat nie jest ich mocną stroną – nie był ryzykiem, które było warto podjąć.

REKLAMA

Unai Emery musiał mieć w pamięci jak wyglądała ich pierwsza rywalizacja z PSG. Jego zespół został we Francji zdominowany, miał problemy z wymianą kilku celnych podań z rzędu i przedostaniu się na połowę przeciwnika, ale hiszpański szkoleniowiec mógł być relatywnie zadowolony z gry defensywnej swoich piłkarzy. Stworzenie pierwszej „dużej okazji” (big chance) zajęło Paryżanom ponad 90 minut, gdy Nuno Mendes w doliczonym czasie gry ustalił wynik na 3:1. Choć Aston Villa musiała gonić wynik, Emery nie zamierzał za wszelką cenę zabierać piłki przeciwnikom. PSG w całym spotkaniu utrzymywało się przy futbolówce przez 66% czasu (67% w pierwszej połowie i 64% w drugiej), ale Hiszpan zadbał o to, aby jego zespół bronił wyżej, nie cofał się całym zespołem do własnej tercji obronnej.

Tutaj zaczynała się gra w piłkarskie szachy

PSG chciało kontrolować mecz przez posiadanie piłki. Grało cierpliwie, nie spieszyło się, często próbowało wciągać Aston Villę na swoją połowę do wysokiego pressingu. Gospodarze czekali natomiast aż rywale podejmą większe ryzyko, spróbują przyspieszyć grę przez środek i pojawi się okazja na odzyskanie piłki i wyjście z kontratakiem. Zespół Luisa Enrique nie potrafił obronić się przed szybkimi atakami The Villans. Nie zabezpieczał odpowiednio środkowej strefy i zbyt łatwo pozwalał przeciwnikom zdobywać pole karne. Przy 34% posiadania piłki oraz 120 podaniach na połowie atakowanej Aston Villa zanotowała aż 40 kontaktów z piłką w szesnastce rywala, a to przełożyło się na 6 „dużych szans” (big chances).

Aston Villa przejęła kontrolę w drugiej połowie

O ile w pierwszej połowie w tych piłkarskich szachach nie było strony, która wypracowałaby sobie przewagę, tak w drugiej części gospodarze zdecydowanie przejęli kontrolę nad wydarzeniami boiskowymi. Ciekawa w tym kontekście jest statystyka celności podań. W przypadku PSG po przerwie spadła ona z 91% do 85%, a dla Aston Villi – z 82% do tylko 70%. Mistrzowie Francji mieli coraz większe problemy, aby utrzymać piłkę, a gospodarze atakowali w jeszcze wyższym tempie, jeszcze szybciej próbowali przenieść futbolówkę w pole karne. PSG z tą szybkością rywali nie mogło sobie poradzić.

W poprzednich spotkaniach na arenie międzynarodowej Paryżanie fantastycznie spisywali się w kontrpressingu, lecz wczorajszego wieczoru ten element ewidentnie szwankował. Z czego to wynikało? Po części z rozluźnienia, po części z faktu, że Aston Villa przejmowała piłkę bliżej bramki PSG niż tydzień temu oraz być może z… braku fauli taktycznych. W końcu na Villa Park gracze Luisa Enrique dopuścili się tylko trzech przewinień w porównaniu do dziewięciu na Parc des Princes.

Aston Villa miała nawet szanse, aby strzelić bramkę na wagę remisu w dwumeczu, ale za każdym razem świetnie interweniował Gianluigi Donnarumma. Zespół Unaia Emery’ego stracił jednak momentum, gdy trener zdecydował się zdjąć z boiska Marcusa Rashforda, który napędzał wiele ataków zespołu. Wprowadzenie Olliego Watkinsa było decyzją słuszną, natomiast można zastanawiać się co byłoby, gdyby Rashford również został na placu gry i stworzyłby z Watkinsem duet napastników.

Zespół z europejskiej czołówki

W obecnej edycji Ligi Mistrzów nie mieliśmy zespołu, który możemy nazywać czarnym koniem tych rozgrywek. Ćwierćfinał to etap, na którym nie spodziewaliśmy się Borussii Dortmund i Aston Villi, ale oba zespoły w fazie pucharowej nie wyeliminowały żadnego silniejszego przeciwnika. Zespół Unaia Emery’ego w dwumeczu z PSG potwierdził jednak, że śmiało mozna ich zaliczać do grona szerokiej europejskiej czołówki.

Niewiele zespołów ma taką siłę ofensywną jak The Villans. PSG opuszczało Villa Park, przekonując się, że jeśli zostawisz im miejsce pomiędzy linią obrony, a pomocy to twoja defensywa zacznie się gubić. Zespół Unaia Emery’ego atakuje w specyficzny sposób. Za trzymanie szerokości odpowiadają boczni obrońcy, którzy nie mają wielu atutów w grze ofensywnej i nie potrafią stworzyć przewagi wygrywając pojedynki z kryjącymi ich obrońcami. Cały pomysł koncentruje się na grze przez środek. Na podaniach mijających drugą linię rywala. Wszyscy najgroźniejsi gracze ofensywni Aston Villi grają w strefie środkowej lub półprzestrzeniach (Watkins, Rogers, Rashford, Asensio, Ramsey, McGinn), ustawieni pomiędzy linią obrony, a pomocy rywala i do nich jak najczęściej ma być dostarczana futbolówka.

Unai Emery zbudował zespół w dość unikalny sposób, z nastawieniem na konkretną metodę tworzenia zagrożenia pod bramką przeciwnika i przy odpowiednich wykonawcach sposób ten zdaje egzamin. Po sezonie, w którym The Villans zakwalifikowali się do Ligi Mistrzów poszli o krok dalej łącząc umiejętną grę na trzech frontach. W Premier League ciągle walczą o miejsce gwarantujące Champions League, w Lidze Mistrzów znaleźli się w najlepszej ósemce, a w Pucharze Anglii są w półfinale. To są rezultaty godne drużyny zaliczającej się do szerokiego grona europejskiej czołówki.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,844FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ