Aston Villa ciągle wygrywa. 5 wniosków po 18. kolejce Premier League

W tym roku nie mieliśmy typowej świątecznej kolejki, gdzie większość meczów rozgrywana jest w Boxing Day. W drugi dzień świąt odbyło się jedno spotkanie, a reszta została rozegrana w weekend. Zmiana nastawienia Amorima, Rayan Cherki, defensywa Brighton, reagowanie Unaia Emery’ego na wydarzenia boiskowe oraz zmęczone Crystal Palace. To tematy, które poruszamy w podsumowaniu 18. kolejki Premier League.

Ruben Amorim zwrócił się w stronę defensywy

Przed meczem z Newcastle Ruben Amorim powiedział ciekawe słowa. Portugalczyk stwierdził, że zrozumiał, iż aby grać perfekcyjnie w systemie 3-4-3 potrzebują czasu oraz jeszcze więcej pieniędzy, więc nie wyklucza zmiany ustawienia. Przeciwko Srokom rozpoczęli w ustawieniu 4-2-3-1, ale w drugiej połowie, broniąc wyniku, wrócili do piątki obrońców. Poza ustawieniem ważne było również podejście Czerwonych Diabłów do meczu. W obecnym sezonie przyzwyczaili nas do tego, że ich mecze są toczone w dużym chaosie i na sporej intensywności. Jest dużo pojedynków, walki o drugie piłki oraz strat posiadania po obu stronach. W starciu z Newcastle (1:0) Ruben Amorim chciał obniżyć tempo meczu, bardziej poukładać grę i to mu się udało.

REKLAMA

Portugalczyk osiągnął to nastawiając zespół defensywnie, a po objęciu prowadzenia – ultradefensywnie. Manchester United oddał inicjatywę Newcastle i zmusił ich do gry, której nie lubią – w ataku pozycyjnym. To z kolei przyniosło zespołowi drugie czyste konto w tym sezonie Premier League. Można odnieść wrażenie, że taki był właśnie cel Rubena Amorima, który chciał w jakiś sposób zareagować na licznie tracone bramki w ostatnich tygodniach. Otwartym pytaniem pozostaje czy to zmiana tymczasowa, wynikająca z braków kadrowych w ofensywie (Bruno, Mbeumo, Amad) czy to część długofalowej strategii. Wypowiedzi trenera sugerują, że nie można wykluczyć tego drugiego, a wówczas Amorim będzie musiał sprostać wyzwaniu, aby kosztem ustabilizowania tyłów nie za bardzo zaciągnąć hamulca z przodu. Bo w meczu z Newcastle – mimo zwycięstwa – balansu pomiędzy defensywą, a ofensywą wciąż nie było. Tylko teraz wajcha przesunęła się na drugą stronę.

Rayan Cherki wyrasta na jeden z najlepszych transferów letniego okienka do Premier League

Manchester City wygrał szósty mecz z rzędu w Premier League pokonując na wyjeździe Nottingham Forest (2:1). Bohaterem The Citizens został Rayan Cherki, o którym coraz częściej możemy pisać używając właśnie tego terminu. Francuz najpierw asystował przy golu Reijndersa, a potem sam trafił do siatki, zapewniając zespolowi komplet punktów. 22-latek w ostatnich tygodniach stał się kluczowym piłkarzem ofensywy Manchesteru City. Pep Guardiola daje mu dużą swobodę w poruszaniu się i szukaniu wolnych przestrzeni na boisku, ponieważ ma pewność, że ten odwdzięczy się liczbą kreowanych sytuacji. I tak też się dzieje – Cherki po tej kolejce zrównał się z liderem klasyfikacji asyst, Bruno Fernandesem (mają po 7 ostatnich podań), a przecież nie zagrał nawet połowy możliwych minut w lidze.

Odnośnie do byłego piłkarza Lyonu w momencie transferu pojawiały się wątpliwości dotyczące pracy w defensywie czy też umiejętnego wkomponowania go w zespół, który ma już swoją filozofię gry. Pepowi Guardioli się to udało i zarazem pokazał jak wartościowym piłkarzem jest Rayan Cherki, gdy pozwoli mu się na boisku być sobą i odpowiednio dopasuje się pozostałe elementy. Wówczas jest on wart o wiele, wiele więcej niż 30 mln funtów, które latem wyłożył za niego Manchester City. Dzięki Francuzowi Manchester City już ma o kilka punktów więcej, a jego sprowadzenie zwiększyło szanse na odzyskanie tytułu mistrza Anglii.

Brighton potrzebuje odświeżenia linii obrony

Brighton daleko do jednej z najgorszych defensyw w lidze. Zespół Fabiana Hurzelera potrafi zachować czyste konto, ich statystyki defensywne są do zaakceptowania, natomiast uważamy, że temu zespołowi potrzebne jest odświeżenie linii obrony. Drużyna jako całość jest nieźle zorganizowana bez piłki, w fazie posiadania futbolówki z reguły utrzymuje prawidłową strukturę, aby nie nadziewać się zbyt łatwo na kontrataki, natomiast od strony indywidualnej jest trochę do poprawy.

Fabian Hurzeler na rywalizację z Arsenalem (1:2) w ramach 18. kolejki Premier League zmienił ustawienie na trójkę obrońców, ale nie miało to pozytywnego efektu na skuteczność bronienia jego podopiecznych. Gdyby Arsenal był bardziej skuteczny oraz dokładniejszy w polu karnym przeciwnika to skończyłoby się więcej niż dwoma golami. Brighton prawdopodobnie straciłoby również więcej bramek, gdyby nie Jan Paul van Hecke. Holenderski obrońca wielokrotnie ratował zespół blokując strzały (najwięcej bloków w zespole) lub przecinając dośrodkowania (najwięcej wybić), ale niestety jest on jedynym zawodnikiem w linii obrony, na którym trener może polegać. Lewis Dunk najlepszy czas ma już za sobą, a sprowadzeni latem Diego Copolla i Olivier Boscagli nie wyglądają na kogoś, kto może wygryźć ze składu kapitana Brighton. Na bokach defensywy Hurzeler często ustawia natomiast graczy o usposobieniu bardziej ofensywnym (Kadioglu, De Cuyper) lub nominalnego środkowego pomocnika (Wieffer), więc również nie są oni gwarancją solidności.

Unai Emery świetnie reaguje na boiskowe wydarzenia

W poprzednim tygodniu na naszej stronie ukazał się tekst o Aston Villi, w którym zaznaczaliśmy, że mimo serii zwycięstw, niemal każdy mecz, jaki grają The Villans jest bardzo wyrównany. Nie inaczej było w sobotni wieczór, gdy na Stamford Bridge zmierzyli się z Chelsea i znów wygrali (2:1). Współczynnik goli oczekiwanych (xG) na portalu Fotmob szanse The Blues wycenił na 2,14 xG, a okazje podopiecznych Emery’ego – na 1,05 xG. W rzeczywistości wynik rywali jest jednak mocno zawyżony przez gola Joao Pedro, gdy z najbliższej odległości piłka odbiła się od siatki (0,93 xG). Optycznie Chelsea przez większość czasu była zespołem lepszym, ale Aston Villa w krótszym fragmencie, gdy to oni przeważali, kreowali dobre okazje z większą częstotliwością. Wydaje się, że najbardziej sprawiedliwy byłby właśnie podział punktów.

Jeśli jednak Aston Villa nieustannie potrafi zamieniać mecze „na remis” w zwycięstwa to trzeba poszukać tego przyczyn (nadal uważamy, że jest w tym sporo szczęścia, ale w końcu szczęściu trzeba dopomóc). Przeciwko Chelsea zaczął bardzo pragmatycznie, oddając Chelsea inicjatywę, ale nie potrafiąc wyprowadzić kontrataku. Własne warunki zaczęli dyktować w okolicach 60. minuty, po potrójnej zmianie dokonanej przez hiszpańskiego szkoleniowca i strzelili dwa gole wychodząc z 0:1 na 2:1. Możemy tylko zgadywać czy taki był plan Emery’ego, aby „dać się wyszaleć” Chelsea, a potem przystąpić do ataku czy też w trakcie spotkania odpowiednio skorygował pomysł na mecz wprowadzając Watkinsa oraz wracając do układu z poprzendich meczów z Tielemansem na „10-tce” i Rogersem bliżej lewej strony. W każdym razie – to nie pierwszy raz, gdy jego zespół po zmianach idzie w górę. 46% punktów w tym sezonie Aston Villa zdobyła z pozycji drużyny przegrywającej..

Crystal Palace potrzebuje przerwy

Porażka na własnym stadionie z Tottenhamem (0:1) była dla Crystal Palace piątym meczem z rzędu bez zwycięstwa we wszystkich rozgrywkach. Bardzo wymagająca jesień w postaci łączenia gry w Premier League z Ligą Konferencji oraz dodatkowe mecze Carabao Cup już wcześniej zaczynała się odbijać na zespole Olivera Glasnera, ale teraz ma to swoje poważne konsekwencje w wynikach. Podstawowi piłkarze Orłów są po prostu zmęczeni (a niektórzy kontuzjowani), a trener nie ma do dyspozycji szerokiej kadry i możliwości rotowania składem. Palace ciągle jest zespołem dobrze zorganizowanym bez piłki, właściwie poukładanym od strony taktycznej i mającym pomysł na grę, ale nie są w stanie przekładać tego na gole i punkty.

REKLAMA

W niedzielnym spotkaniu z Tottenhamem zwyczajnie brakowało im jakości w ofensywie. Ismalila Sarr pojechał na Puchar Narodów Afryki. Nieobecny z powodu kontuzji jest natomiast prawy wahadłowy Daniel Munoz, który bardzo dużo wnosi do ofensywy. Strata tych dwóch graczy bardzo mocno obniża szybkość Palace z przodu, a więc także możliwość wykorzystania przestrzeni za linią obrony. Ponadto media ostatnio wspominały, że Mateta od dłuższego czasu gra z drobnym urazem i w ostatnich tygodniach widać, że nie jest w optymalnej formie. To wszystko składa się na obraz poważnych problemów Crystal Palace w ofensywie. Poza stałymi fragmentami gry bardzo trudno tworzyć im dogodne sytuacje. Oliver Glasner zapewne będzie naciskał na zarząd, aby poszerzyć kadrę w styczniowym okienku transferowym, ponieważ wiosną nadal czeka ich gra w Lidze Konferencji.

Co jeszcze wydarzyło się w 18. kolejce Premier League?

  • Liverpool wykonał swoje zadanie wygrywając z ostatnim w tabeli Wolves (2:1). Pierwszego gola dla The Reds strzelił Florian Wirtz. W tabeli przy Wilkach natomiast ciągle widnieją 2 punkty.
  • W drugim spotkaniu z rzędu zapunktowało Burnley, które zremisowało z Evertonem na własnym stadionie (0:0). Zespół Davida Moyesa w dwóch meczach od wyjazdu Ndiaye’a na Puchar Narodów Afryki oraz kontuzji Dewsbury-Halla nie strzelił żadnej bramki.
  • Mimo braku kluczowych zawodników po wyjeździe na PNA (Iwobi, Bassey, Chukwueze) bardzo dobrze radzi sobie Fulham, które pokonując West Ham (1:0) odniosło drugie zwycięstwo z rzędu zachowując czyste konto.
  • Bournemouth wyrasta na najgorzej broniący zespół na wyjazdach. Z Brentford na Gtech Community Stadium przyjęli cztery gole, samemu strzelając tylko jednego, i łącznie w dziewięciu meczach stracili 27 bramek.
  • W starciu beniaminków padł remis 1:1. Dla Leeds był to piąty mecz bez porażki, a Sunderland utrzymał twierdzę Stadium of Light, nadal nie przegrywając żadnego meczu u siebie w tym sezonie Premier League.
SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    143,154FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ