Arsenal zakończy 2022 rok jako lider tabeli. 45-minutowe show na Emirates

Po zwycięstwie z West Hamem wiemy już oficjalnie, że Arsenal 2023 rok będzie zaczynał jako lider tabeli Premier League. Dziś West Ham sprawił im trochę kłopotów, ale finalnie był to kolejny popis Kanonierów. Podopieczni Mikela Artety dali kibicom show, a także pokazali siłę mentalną i dojrzałość.

Arsenal rozpoczął w swoim stylu.

Od razu zabrali piłkę West Hamowi i przejęli kontrolę nad meczem. Płynnie zmieniali się pozycjami na skrzydłach czy w środkowej strefie, były momenty naprawdę fajnego, kombinacyjnego futbolu, a Martin Odegaard wręcz czarował na boisku nieoczywistymi wyborami. Można było zapomnieć, że na boisku nie ma kontuzjowanego Gabriela Jesusa. Jeśli ktoś zapomniał dlaczego Kanonierzy są na czele tabeli Premier League – po kilkunastu minutach spotkania na Emirates mógł już sobie przypomnieć. Planem West Hamu na ataki były dalekie podania na prawą stronę do Jarroda Bowena. David Moyes widział swoją szansę w umiejętnościach Anglika, który był w stanie wygrywać pojedynki z Kieranem Tierneyem. Kilka razy tym sposobem podeszli pod pole karne rywala, a po 25 minutach gry Bowen wywalczył rzut karny. Benrahma nie pomylił się z jedenastu metrów i na Emirates zapachniało niespodzianką.

REKLAMA

Po stracie bramki Arsenal sprawiał wrażenie, jakby trochę zmniejszył obroty. Budowanie i rozgrywanie akcji działało bardzo dobrze, ale pod polem karnym West Hamu czegoś brakowało. Rzadko decydowali się na uderzenia z dystansu, a dogrania ze skrzydeł były niedokładne.

Zespół Mikela Artety nie był w takiej sytuacji pierwszy raz.

Goniąc wynik przeciwko broniącemu głęboko zespołowi najważniejsza jest cierpliwość. W serialu „All or nothing” na Amazonie odsłaniającym kulisy szatni Kanonierów można zauważyć, że Arteta w przerwie spotkania często podkreślał zawodnikom jak ważne jest utrzymywanie tempa gry i ciągły napór na rywala. Z takim nastawieniem wyszli też na drugą odsłonę, ale ich cierpliwość nie została wystawiona na próbę. Najpierw po strzale Odegaarda, które zamieniło się w podanie gola zdobył Saka. Na prowadzenie The Gunners wyprowadził Gabriel Martinelli, a trzecie trafienie to zasługa Eddiego Nketiaha, który w polu karnym efektownie zgubił przyjęciem Kehrera. Wszystko w niemal 25 minut po zmianie stron.

Arsenal doszedł do momentu, w którym nawet kiedy traci bramkę jako pierwszy – kibice zgromadzeni na Emirates wydają się tym obrotem spraw kompletnie niewzruszeni. Są przekonani, że ich ulubieńcy odrobią straty i dadzą show. Tak też było dzisiaj. Arsenal gra efektywnie i efektownie, a w dodatku jest bardzo silny mentalnie.

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,732FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ