Spotkanie, którego stawką była Tarcza Wspólnoty rozpoczęło nowy sezon w angielskiej piłce. Mecz rozgrywany na stadionie Wembley był starciem pomiędzy Mistrzem, a zarazem zdobywcą Pucharu Anglii — Manchesterem City i wicemistrzem — Arsenalem.
Pośpiech nie dla mistrzów
Pierwsza połowa rozkręcała się bardzo powoli. Od początku to drużyna z Manchesteru starała narzucić się swój styl gry. Duża wymienność podań to znak firmowy podopiecznych Pepa Guardioli. Nie przekładało się to jednak na żadne konkretne sytuacje. Wszystkie trzy strzały oddane na bramkę Arsenalu były strzelane z dystansu. Obywatele nie mogli przebić się przez szczelną obronę Kanonierów. Z czasem drużyna trenera Artety zaczęła dochodzić do głosu. W pierwszej połowie to londyńczycy byli bliżej zdobycia bramki. Dwukrotnie strzały Havertza bronił Ortega. Bardzo aktywny w zespole Arsenalu był również Bukayo Saka, który raz po raz szarpał obronę City. Spokojne tempo pierwszej połowy przełożyło się na brak bramek w pierwszej części meczu.
City cierpliwie szło po swoje… aż do ostatnich sekund spotkania
Po zmianie stron ponownie to Obywatele częściej atakowali. W końcu udało im się oddać celny strzał, lecz główka Stonesa po rzucie rożnym trafiła prosto w ręce bramkarza. Na Kanonierów podziałało to jak płachta na byka. Londyńczycy podeszli wyżej i zaczęli naciskać na rywali, zmuszając ich do popełniania błędów. Pep Guardiola zareagował wpuszczając na boisko Fodena, Palmera i De Bruyne. Ten ruch zahamował zapędy Kanonierów i wyrównał sytuację na boisku. Zmiennicy odwdzięczyli się trenerowi bardzo szybko. W 77. minucie spotkania Palmer po asyście Belga pokonał golkipera Kanonierów.
Obywatele nie zwalniali tempa. Foden był bliski zdobycia bramki, lecz ostatecznie jego strzał wybronił Ramsdale. Drużyna z Londynu próbowała swoich sił do końca. W doliczonym czasie gry, po rzucie rożnym, Leandro Trossard doprowadził do wyrównania. Jego strzał po rykoszecie znalazł się w bramce. Dzięki temu Arsenal momentalnie odzyskał wiarę w zwycięstwo.
Wynik 1:1 sprawił, że o zwycięstwie decydowały rzuty karne bezpośrednio po regulaminowym czasie gry. Manchester City miał niemal mecz w kieszeni, ale Arsenal pokazał, że gra się do końca. Dodatkowo „Obywatele” mieli gorszą skuteczność w serii jedenastek, a drogi do siatki nie znaleźli Kevin de Bruyne oraz Rodri. Po stronie londyńskiej Drużyny trafiał każdy z czterech zawodników, który podjął się próby. Kanonierzy pokazali charakter i udowodnili, że nie są gorszą drużyną od obecnych Mistrzów Anglii. Spotkanie było bardzo wyrównane. Co prawda brakowało akcji bramkowych, ale obie drużyny zagrały bardzo dobrze w defensywie. Teraz czas rozpocząć nowy wyścig o tytuł mistrzowski, w którym obie drużyny na pewno będą wiodły prym.
aut. Emil Świątek