Aż pięć bramek padło na stadionie im. Ernesta Pohla. Górnik Zabrze wyszedł zwycięsko ze starcia z Widzewem Łódź w ramach 9. kolejki Ekstraklasy. Łodzianie dwa razy zdołali wyrównać, ale to Górnicy wykazali się silniejszą mentalnością, wygrywając 3:2. Nagrodą jest dla nich objęcie pierwszego miejsca w ligowej tabeli.
Widzew potrzebował trochę czasu, żeby się rozkręcić. Co prawda utrzymywał się przy piłce, ale narzucanie tempa rywalom mu nie wychodziło. Nie potrafił przebić się przez wysoko ustawiony blok obrony. Trochę była to kwestia niedokładności pojawiających się w jego grze, a trochę tego, że Górnik stawiał trudne warunki swoim agresywnym nastawieniem. Kilku łodzian zostało poturbowanych przez fizycznie rywalizujących zawodników gospodarzy.
W 12. minucie w końcu goście zawitali na dłużej w polu karnym zabrzan. Franowi Alvarezowi udało się oddać strzał w sposób dość ekwilibrystyczny, ale trafił wprost w bramkarza. Jednak jedna jaskółka wiosny nie czyni. Trzy minuty później potężną centrę Matusa Kmeta próbował wypiąstkować Veljko Ilić. Bramkarz pechowo trafił w Jarosława Kubickiego, który tym samym zapisał się na liście strzelców.
Drużyna Patryka Czubaka po stracie bramki powoli zaczęła się wybudzać. Ani Samuel Akere, ani Angel Baena nie mogli rozwinąć skrzydeł, więc odpowiedzialność na swoje barki wzięli Juljan Shehu oraz Fran Alvarez. W 25. minucie ten pierwszy posłał silne uderzenie z dystansu, które zatrzymało się na poprzeczce. Z kolei po dwóch minutach Albańczyk, po strzale głową, mógł się cieszyć z wyrównującej bramki. W obu sytuacjach podawał Alvarez.
Górnik i Widzew grali futbol na tak
Bramka na 1:1 zamiast napędzić łodzian – nieco ich spowolniła. Znów inicjatywę przejęli Żabole. Dali oni swoim przeciwnikom sygnał ostrzegawczy w 30. minucie, kiedy do siatki, ze spalonego, trafił Rafał Janicki. Jako że przyjezdni nie zareagowali poprawnie, to Górnik ostatecznie wyprowadził prawdziwy cios. W 36. minucie centrę Erika Janży wykorzystał Sondre Liseth.
Drugą połowę drużyna z Łodzi mogła zacząć świetnie. Tuż po rozpoczęciu okazję miał Akere, ale jego strzał obronił Marcel Łubik. Przez kolejnych 10 minut sytuacja na boisku wyglądała na opanowaną przez zabrzan, którzy trzymali rywali na dystans – czy to z piłką przy nodze, czy bez. Ale wystarczył jeden błąd Kryspina Szcześniaka i Josemy, a w 56. minucie gola na 2:2 strzelił Fran Alvarez.
Oba zespoły przestały przejmować się defensywą, chcąc zgarnąć pełną pulę punktów. W 59. i 60. minucie dwa niecelne strzały z dystansu oddał Liseth, dwa razy po napędzeniu akcji przez Young-jun Goha. Widzew odpowiedział celnym uderzeniem Alvareza. Coraz trudniej było dokładnie śledzić wydarzenia boiskowe. Ciężar gry natychmiastowo przesuwał się od jednej do drugiej bramki i z powrotem.
Tą pogoń zwycięsko zakończył Górnik. W 81. minucie, akurat po odrobinę spokojniejszym fragmencie, Ousmane Sow ściął do środka i oddał strzał, który odbił się od interweniującego Ilicia, wpadając do bramki. Szybkości meczu nie wytrzymywali już Widzewiacy. Nie byli w stanie jakoś szczególnie zagrozić bramce bronionej przez Łubika. Korzystali z tego piłkarze trenera Michala Gasparika, wyprowadzający kolejne ataki. W ten sposób dotrwali oni do końcowego gwizdka i zostali nowym liderem Ekstraklasy.