Azzurri z trzecim zwycięstwem. Napoli pokonało 3:1 Fiorentinę w wyjazdowym meczu 3. kolejki Serie A. Przez większość spotkania przyjezdni dominowali swoich rywali. Tym występem potwierdzili, że na początku sezonu utrzymują wysoką formę. Natomiast Viola zagrała dobrze tylko w dziesięciu ostatnich minutach. Zespół Stefano Piolego zaliczył falstart w obecnych rozgrywkach ligi włoskiej.
Huraganowo zaczęło Napoli spotkanie na Stadio Artemio Franchi. Już w 2. minucie zamieszało się w polu karnym gospodarzy i szansę na wbicie piłki do bramki miał debiutujący Rasmus Hojlund, ale dobrze zachował się broniący David De Gea. Zaraz potem Pietro Comuzzo sfaulował Franka Zambo Anguissę, a sędzia wskazał na wapno. W 6. minucie Kevin De Bruyne z zimną krwią wykończył jedenastkę.
Nie minęło wiele czasu, bo osiem minut, a goście strzelili drugiego gola. Architektem akcji był Leonardo Spinazzola, który odebrał piłkę i precyzyjnym podaniem wypuścił Hojlunda. Duński napastnik pewnie wykończył szybki atak, znajdując się w sytuacji sam na sam z De Geą. Fiorentina w ogóle nie istniała. Przez pół godziny stać ją było tylko na dwa zablokowane uderzenia Rolando Mandragory i jedno Edina Dzeko w tej samej sytuacji (choć trzeba przyznać, że pod bramką Milinkovicia-Savicia się zagotowało).
Neapolitańczycy, oprócz wspomnianej podwójnej okazji Mandragory, nie pozostawiali złudzeń, kto jest lepszą drużyną. Jakościowe operowanie piłką przez pierwsze pół godziny, zaś przez kolejny kwadrans kontrola nad wydarzeniami boiskowymi, wyrachowanie i dobre zachowanie bez futbolówki – to wszystko było po ich stronie. Gdy Viola dostała szansę na zagrożenie gościom z ataków pozycyjnych, grała zbyt wolno, by zaskoczyć zawodników trenera Antonio Conte. Nabijała statystykę posiadania piłki, nic jednak z tego nie wynikało, prócz dwóch strzałów Moise Keana. Przynajmniej zdołała zabezpieczyć tyły, bo gdyby dalej przeciekały one tak jak na początku, to różnica bramek między zespołami byłaby jeszcze większa.
Fiorentina spała jeszcze przez długi czas
Obecni mistrzowie Włoch kontynuowali strzelanie w drugiej połowie. W 51. minucie miał miejsce rzut rożny, po którym Anguissa przytomnie podał po ziemi do Sama Beukemy, który z najbliższej odległości strzelił debiutancką bramkę w pierwszym występie w barwach Napoli.
Goście zdecydowali się zabrać Florentczykom piłkę i się nią bawić. Przez długie fragmenty Fiorentina tylko za nią biegała, próbując ją odzyskać. Dopiero w 59. minucie, po szybkim wyjściu, niecelny strzał z dystansu oddał Moise Kean. Włoski napastnik starał się pomóc drużynie, ale defensorzy nie ułatwiali mu zadania. Ta sytuacja nie zmieniła obrazu meczu – Napoli kontrolowało grę, zaś kiedy już Viola wyprowadzała ataki, to znów robiła to zbyt wolno.
Tak to wszystko wyglądało aż do 79. minuty. Wtedy piłkarze trenera Stefano Piolego wrócili do życia. Po centrze z rzutu rożnego bramkę na 1:3 zdobył mocnym strzałem Luca Ranieri. Fiorentina przycisnęła Azurrich. Na bramkę przyjezdnych sunęły kolejne ataki. Gola kontaktowego próbowali zdobyć Moise Kean, Roberto Piccoli czy Robin Gosens, ale stan meczu pozostał niezmieniony.