Po końcowym gwizdku spotkania Jagiellonii Białystok z Arką Gdynia sympatycy gospodarzy mogli świętować. Duma Podlasia rozbiła beniaminka PKO BP Ekstraklasy, wykorzystując potknięcie Górnika Zabrze i awansowała na fotel lidera. W Białymstoku niemal wszystko układa się tak, jak powinno. Niemal, bowiem media od piątku żyją „aferą” związaną z odejściem asystenta Adriana Siemieńca — Rafała Grzyba. Odejściem, którego nikt się nie spodziewał.
Rafał Grzyb opuszcza Jagiellonię Białystok
Po kilkunastu latach pracy w Jagiellonii Białystok nadszedł moment, w którym nasze drogi się rozchodzą. Oczywiście, nie tak wyobrażałem sobie to rozstanie, ale nie o tym chciałem dziś pisać. Zrodziło się wiele pytań i domysłów, które nie pomagają ani mnie, ani Klubowi, stojącemu przed intensywnym czasem. Wiele temu Klubowi dałem, lecz jeszcze więcej mu zawdzięczam. Zarówno jako zawodnik, jak i później jako trener, przeżyłem tu niesamowite chwile, które na zawsze pozostaną w mojej pamięci. Dlatego z całego serca chciałbym podziękować wszystkim zawodnikom, z którymi miałem zaszczyt pracować przez te lata. To dzięki Wam każdy trening i każdy mecz miał sens. Dziękuję również sztabowi szkoleniowemu, od którego wiele się nauczyłem (mam nadzieję, że oni ode mnie też), pracownikom klubu, kibicom oraz wszystkim osobom, które wspierały mnie i drużynę w dobrych oraz trudnych chwilach. Praca w Jagiellonii była dla mnie nie tylko zawodowym wyzwaniem, ale też ogromną częścią życia. Szanuję decyzję Klubu i życzę drużynie powodzenia w dalszej pracy oraz realizacji wyznaczonych celów. Sam zamierzam wykorzystać ten czas na odpoczynek, refleksję i dla rodziny, dla której zawsze brakowało czasu. A w przyszłości? Kto to wie.
Powyższy wpis Rafała Grzyba w mediach społecznościowych nie rozwiał kontrowersji, które pojawiły się w piątkowy wieczór. Wtedy właśnie Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl ogłosił nieoczekiwaną wiadomość o zwolnieniu Grzyba. Zwolnieniu, bowiem sam zainteresowany najwyraźniej chciał kontynuować pracę w klubie.
Adrian Siemieniec ze szczerym komentarzem
Jagiellonia Białystok jest ewidentnie „w gazie”. Wygrywa kolejne spotkania, zawodnicy są w formie, a letnie transfery okazały się trafione. Dlaczego więc w takim momencie klub decyduje się na rozstanie z asystentem trenera? Duma Podlasia odniosła się do plotek, zamieszczając lakoniczną informację z podziękowaniami dla Grzyba. 42-latek przez dziewięć lat reprezentował barwy białostockiego klubu jako piłkarz, a przez ostatnich sześć lat był częścią sztabu trenerskiego. Wydawało się, że owocna współpraca z Adrianem Siemieńcem układa się bez zarzutów.
W mediach zaroiło się więc od plotek — o tym, że Grzyb ma ofertę pracy w roli pierwszego trenera jednego z klubów Ekstraklasy, a także o jego rzekomych przewinieniach, które miały doprowadzić do zwolnienia. Oczywiście przykro było czytać tego typu komentarze, które bazowały wyłącznie na domysłach.
Do tematu na konferencji prasowej po meczu z Arką odniósł się w końcu Adrian Siemieniec.
Na samym początku chciałbym zaznaczyć, że to była moja decyzja, za którą biorę pełną odpowiedzialność. Była to decyzja przemyślana, która dojrzewała we mnie już od dłuższego czasu. Nie była to decyzja łatwa. Wręcz przeciwnie — była bardzo trudna. Tak samo trudna, jak rozmowa, którą musiałem przeprowadzić z Rafałem. Decyzja była trudna nie tylko ze względu na to, ile lat Rafał spędził w klubie i jak wiele dla niego zrobił, ale także dlatego, że przez wiele lat współpracowaliśmy — najpierw na linii zawodnik–trener, a później tworząc sztab szkoleniowy. W piłce, podobnie jak w życiu, czasami przychodzi moment, w którym czujesz, że pewna formuła się wyczerpuje. Moja decyzja w żaden sposób nie umniejsza zasług Rafała, ani nie wpływa na poziom wdzięczności klubu wobec tego, co zrobił dla Jagiellonii. Klub w odpowiedni sposób uhonoruje Rafała przed meczem z Rakowem, ponieważ w pełni na to zasługuje. Ja natomiast z tego miejsca chciałbym mu oficjalnie podziękować za wszystko, co zrobił dla klubu, za naszą współpracę i życzyć powodzenia w dalszej karierze.
Sytuacja jest oczywiście specyficzna, ale wydaje się, że wypowiedź Siemieńca powinna zakończyć dyskusję. Skoro trener uznał, że współpraca się wypaliła, miał prawo podziękować swojemu asystentowi. Moment, by to zrobić, pewnie nigdy nie byłby dobry. Rafał Grzyb przez ostatnie lata zbierał doświadczenie i prawdopodobnie w nieodległej przyszłości zacznie pracować na własne konto.