Edward Iordănescu jest coraz bliżej zwolnienia z Legii Warszawa. Przed przerwą reprezentacyjną pisaliśmy, że rozstanie z rumuńskim szkoleniowcem byłoby pochopną decyzją, ale obserwując postawę jego podopiecznych, można jedynie załamywać ręce. Stołeczny klub po porażkach z Samsunsporem i Górnikiem Zabrze miał pokazać swoją wartość przeciwko Zagłębiu Lubin, tymczasem Legioniści zagrali tak, jakby chcieli zwolnić swojego trenera.
Legia Warszawa z fatalną pierwszą połową…
Iordănescu zebrał sporą krytykę za wystawienie rezerwowego składu w Lidze Konferencji, ale przeciwko Miedziowym nie szukał półśrodków. Szymański, Urbański, Weißhaupt, Wszołek, Vinagre, Kapustka, Piątkowski czy Rajović – każdy z nich to piłkarz wart spore, jak na warunki Ekstraklasy, pieniądze. Każdy z nich to potencjalna gwiazda naszej ligi.
A Zagłębie Lubin? 18-letni Mateusz Dziewiątowski, 18-letni Marcel Reguła, do tego Leonardo Rocha – „niepotrzebny” w Rakowie Częstochowa. Tymczasem to właśnie gospodarze, z dużym udziałem wymienionej trójki, rządzili na murawie w pierwszej połowie rywalizacji.
Ogromnym pechowcem okazał się Kamil Piątkowski. Były reprezentacyjny obrońca najpierw skierował piłkę do własnej siatki, a następnie zatrzymał ręką strzał zmierzający do bramki. W niespełna kwadrans zanotował więc samobója, czerwoną kartkę i sprokurował rzut karny. Legia Warszawa schodziła do szatni, przegrywając 0:2, a dodatkowo mając przed sobą perspektywę gry drugiej połowy w osłabieniu.
…i ciut lepszą drugą
Oczywiście – tak jak trzeba jednoznacznie skrytykować nijaką postawę Legionistów w pierwszej połowie, tak warto pochwalić grę zawodników Zagłębia Lubin. Ambitni gospodarze zasłużenie punktowali faworyzowanych gości. Legia Warszawa przebudziła się dopiero w drugiej części gry. Strzeliła nawet gola kontaktowego, choć i tym razem to piłkarz Legii – Kajetan Szmyt – skierował piłkę do własnej bramki. Zawodnicy ze stolicy, gdy już zagrozili Dominikowi Hładunowi, nie potrafili go pokonać (a przy okazji golkiper Zagłębia doznał kontuzji i na ostatni kwadrans między słupkami pojawił się Jasmin Burić). Były golkiper Lecha Poznań nie miał jednak wiele pracy, bowiem jego rywale nie byli w stanie powalczyć o remis. Co więcej, w doliczonym czasie gry strzelił jeszcze Sypek.
Leszek Ojrzyński przez wielu był wskazywany jako ten trener, który w obecnym sezonie PKO BP Ekstraklasy straci pracę jako pierwszy. Tymczasem jego Zagłębie Lubin ma w tym momencie więcej punktów niż Legia Warszawa, Raków Częstochowa czy Pogoń Szczecin. Legia, mimo ogromnych wydatków na wzmocnienia, rozczarowuje – a co najgorsze, z meczu na mecz wygląda coraz słabiej. To fatalny sygnał, bowiem drużyna z Warszawy ma przed sobą starcia z Szachtarem Donieck, Lechem Poznań, Pogonią Szczecin i Widzewem Łódź. Z taką grą za chwilę będzie trzeba spisywać sezon na straty.