A gdyby tak? 5 piłkarzy bez klubu, którzy mogliby zagrać w Ekstraklasie

Zimowe okienko transferowe w PKO BP Ekstraklasie zostało zamknięte. Rodzime kluby nadal mogą jednak angażować piłkarzy, którzy pozostają bez kontraktów. Jak podaje serwis transfermarkt, na rynku pozostało blisko 50 piłkarzy o wartości miliona euro lub więcej, którzy nie są związani z żadnymi klubami. Czy wśród z nich są tacy, którzy mogliby dołączyć do polskich drużyn? Postanowiliśmy wybrać kilka nazwisk, którym warto się przyjrzeć. Unikaliśmy jednak piłkarskich emerytów, którzy nie są zainteresowani podejmowaniem wyzwań, a mieliby jedynie dorobić na zakończenie kariery. Część z wyborów to oczywiście fantastyka, ale kto wie…

Stefano Denswil

Dwukrotny mistrz Holandii pozostaje bez klubu od 18 lutego. W przeszłości reprezentował barwy takich drużyn jak Ajax, FC Brügge, Bologna czy Trabzonspor. Włoska drużyna zapłaciła za niego w 2019 roku aż 6 mln euro. 31-letni defensor ma za sobą m.in. 19 występów w Lidze Mistrzów, 31 w Serie A, a także 82 na poziomie Süper Lig i łącznie 156 w Jupiler Pro League. Bez wątpienia byłby cennym wzmocnieniem wielu polskich drużyn, jednak kluczowym problem są jego oczekiwania finansowe. W ostatnich dniach o jego angaż starał się Utrecht, jednak Denswil miał domagać się około miliona euro za sezon gry. Gdyby reprezentant Surinamu rozsądniej podszedł do tematu, to kto wie…

REKLAMA

Mariano Díaz

Były napastnik Realu Madryt dostępny od ręki? Brzmi intrygująco. 31-letni napastnik jest wolnym graczem od ponad pół roku, gdy zakończył swój kontrakt z Sevillą. Uczciwie trzeba sobie przyznać, że po kapitalnym sezonie 2017/18, gdy strzelił 18 bramek dla Olympique Lyon, rzadko pojawiał się na boisku. Rozegrał co prawda 84 spotkania dla Realu Madryt, ale nigdy nie traktowano go poważnie w zespole Królewskich. W Sevilli zaliczył ledwie 319 minut gry, a następnie przepadł bez śladu. Podobno czeka na ciekawą ofertę i nie ma większych wymagań finansowych. Ostatnio łączono go z klubami meksykańskimi, jednak niewiele z tego wyniknęło. Marketingowo pozyskanie takiego gracza wywołałoby spore zainteresowanie, sportowo trudno oceniać na ile go obecnie stać.

Leon Dajaku

Napastnik ma w swoim piłkarskim CV VfB Stuttgart, Bayern Monachium, Sunderland, FC St. Gallen czy Hajduk Split. Swego czasu wyceniano go na 2.3 mln euro, a od 12 stycznia pozostaje bez klubu. Co w tym wszystkim najdziwniejsze? Mówimy o ledwie 23-letnim graczu. Dajaku nie zdołał przebić się w Bawarii (chociaż zadebiutował w Bayernie). Ostatnio występował w lidze chorwackiej, ale nie zdołał potwierdzić swojego potencjału w Hajduku Split. Ciekawie zapowiadająca się kariera nie rozwinęła się zgodnie z oczekiwaniami, jednak nadal mówimy o stosunkowo młodym graczu. Podobno miał oferty z Iranu, ale nie jest nastawiony na opuszczenie Europy. Absolutnie poważnie widzielibyśmy go w solidnym polskim klubie.

Brandon Williams

Fantastyka, ale w sumie czemu nie? 24-letni defensor pozostaje bez klubu od lipca ubiegłego roku. Jeszcze 2-3 lata temu wyceniano go jednak na 10 mln euro. Rozegrał 47 spotkań w Premier League, uważano go za jednego z najciekawszych bocznych obrońców młodego pokolenia w Europie. Niestety, nie zdołał przebić się w Manchesterze United, a po epizodzie w Ipswich Town stracił motywację do dalszej gry. To nadal może być piłkarz, który będzie grał na wysokim poziomie, pod warunkiem że znajdzie trenera, który zdoła go odpowiednio „ustawić”. W mediach społecznościowych co jakiś czas pojawiają się zapowiedzi powrotu Brandona do gry, jednak przerwa trwa zdecydowanie zbyt długo. Trudno przewidzieć, jak zareagowałby, gdyby dostał ofertę z Polski.

Maxi Gómez

32-krotny reprezentant Urugwaju pozostaje bez klubu od sierpnia ubiegłego roku. Zawodnik, który rozegrał 198 spotkań w LaLidze (52 gole) był swego czasu wyceniany na 40 mln euro, jednak od kilku lat jego kariera nie układała się zgodnie z oczekiwaniami. Warto jednak dodać, że w sezonie 2023/24 zaliczył 31 występów w najwyższej klasie rozgrywkowej w Hiszpanii. Inna kwestia, że nie zdołał strzelić w nich nawet jednego gola.

Maxi Gómez od kilku miesięcy przebywa w swojej ojczyźnie i czeka na odpowiednią ofertę. Z jego mediów społecznościowych wiemy, że cały czas pozostaje w treningu. Podobno nie budzi żadnego poważniejszego zainteresowania na rynku transferowym. Możliwe więc, że rozważyłby ofertę z Polski. Jeśli jego oczekiwania finansowe nie byłyby nierozsądne, to czemu nie? Mówimy o 28-letnim zawodniku, który nie chce jeszcze kończyć kariery, ale ma problemy ze znalezieniem sobie odpowiedniego klubu.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,789FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ