Pogoń Siedlce zaczęła sezon 2025/2026 od remisu 1:1 z Polonią Warszawa. Żadna z drużyn nie zagrała na miarę swoich możliwości, a mecz rozczarował. O przyczynach tego stanu rzeczy, bohaterach i antybohaterach spotkania w naszych pomeczowych wnioskach. Zapraszamy do lektury!
1. Brakowało rytmu meczowego
Po obu drużynach bardzo wyraźnie widać było, że rozgrywają one dopiero pierwszy mecz o stawkę po letniej przerwie. Negatywnie wpłynęło to na poziom meczu, bo piłkarzom brakowało zgrania i wzajemnego zrozumienia swoich intencji. Z tego powodu pojawiało się wiele podań nie w to miejsce, gdzie życzyłby sobie tego ich niedoszły adresat. Do tego dochodziły także pomyłki indywidualne, które również należałoby chyba tłumaczyć właśnie początkiem sezonu. Dziś mocno pogorszyły one widowisko, ale może obu drużynom takie starcie było potrzebne, by w następnych tygodniach wrócić do pełnego ligowego skupienia i prezentować się już znacznie lepiej.
2. Pogoń mogła prowadzić, ale… sama sobie utrudniała
Przed meczem można było przewidywać, że to Polonia Warszawa będzie dominowała i prowadziła grę. Duma Stolicy wcale nie pełniła takiej roli, a rywalizacja przypominała raczej wyrównaną wymianę ciosów. Dzięki temu Pogoń Siedlce również miała swoje szanse, a jedną z nich – w 14. minucie – zamieniła nawet na bramkę. Padła ona jednak tuż po gwizdku arbitra spowodowanego wcześniejszym przewinieniem.
Okazało się bowiem, że Pogoń sama pozbawiła się trafienia. W akcji wszystko ułożyło się perfekcyjnie. Damian Jakubik wyrzucił piłkę z autu wprost na głowę Karola Podlińskiego, ten przedłużył do Michała Kołodziejskiego i pozwolił mu skierować piłkę do bramki z najbliższej odległości. Byłoby to wspaniałe otwarcie spotkania dla gospodarzy, gdyby nie zachowanie innego z ich graczy, Cezarego Demianiuka. Ten niepotrzebnie popchnął rywala i zmusił sędziego do przerwania akcji, przez co trafienie nie zostało uznane.
Nie zmienia to jednak faktu, że postawa siedlczan naprawdę mogła się podobać. Co prawda pierwszy wniosek dotyczący niedokładności dotyczy ich w takim samym stopniu, co piłkarzy Polonii, ale Pogoń i tak należy pochwalić za zaangażowanie i determinację. Jej zawodnicy wzajemnie zachęcali się bowiem do wyższego zaatakowania rywali, a także było w nich dużo sportowej złości po każdej pomyłce. Nie polegała ona jednak na zrezygnowaniu, lecz właśnie na jeszcze mocniejszej mobilizacji do podejmowania kolejnych prób zagrożenia Czarnym Koszulom. Gospodarzy przed otwarciem wyniku powstrzymywała głównie ogromna nieskuteczność Karola Podlińskiego. Mimo wszystko bramka wisiała w powietrzu, a Pogoń robiła wszystko, by prędzej czy później do niej doprowadzić. Także w defensywie drużyna trenera Adama Noconia radziła sobie bez zarzutu, dzięki czemu goście byli na ich połowie kompletnie bezradni.
3. Gorzej się chyba nie da
Cała Polonia Warszawa notowała słabe zawody, ale jeden z jej piłkarzy był szczególnie beznadziejny. Chodzi o Pawła Olszewskiego, prawego obrońcę zespołu Mariusza Pawlaka. Były piłkarz Jagiellonii Białystok notował niepotrzebne straty i bardzo wolno reagował na dryblingi rywali. Dzięki temu gospodarze kilkoma zwodami potrafili kompletnie go zmylić i wygrać pojedynek. Było to o tyle problematyczne, że poza ośmieszaniem samego Olszewskiego, doprowadziło to także do straty bramki przez jego zespół. Któryś z niewybaczalnych błędów defensora musiał w końcu się zemścić i stało się to w 42. minucie. To wtedy podał on prosto do przeciwnika, Damiana Szuprytowskiego, a ten bez wahania wykorzystał prezent i pokonał Mateusza Kuchtę. Tuż przed przerwą było więc 1:0 dla Pogoni Siedlce, ale po mnóstwie błędów Polonii (głównie właśnie Olszewskiego) ta mogła być nawet w dużo gorszym położeniu.
.@MKPPogonSiedlce wykorzystuje błąd i mamy 1:0! 🫨
— Betclic 1 Liga (@_1liga_) July 20, 2025
Oglądaj wszystkie mecze na https://t.co/h0mGO3VcHt,
w aplikacji mobilnej lub Smart TV 📺 pic.twitter.com/0NkYDktlwV
4. Różnorodne debiuty
Polonia Warszawa rozpoczęła spotkanie z Pogonią Siedlce z dwoma debiutantami w wyjściowym składzie. Ich występy były jednak diametralnie różne. Sprowadzony z VfL Osnabrück Dave Gnasse to człowiek, którego dokonania boiskowe bardzo trudno skomentować. Niemiec był kompletnie bezbarwny i nie wykazał się niczym szczególnym. Tego samego nie można powiedzieć jednak o kolejnym nowym nabytku klubu, czyli o Robercie Dadoku. On również nie grał wybitnie, ale biła od niego wyczuwalna chęć wpłynięcia na losy meczu. W pierwszej, mocno przeciętnej w jego wykonaniu połowie się to nie udało, ale w drugiej połowie Dadok stał się bohaterem swojej ekipy. Tuż po ponownym wyjściu na boisko to właśnie on strzelił bowiem gola wyrównującego. Dobrze odnalazł się w polu karnym, świetnie uderzył głową i z pewnością przekonał szkoleniowca, że warto stawiać na niego także w kolejnych starciach. Ten gol ewidentnie tylko go rozochocił, gdyż później był najbardziej aktywnym graczem ofensywnym Czarnych Koszul.
Robert Dadok doprowadza do remisu! ✅
— Betclic 1 Liga (@_1liga_) July 20, 2025
Oglądaj wszystkie mecze na https://t.co/h0mGO3VcHt,
w aplikacji mobilnej lub Smart TV 📺 pic.twitter.com/dqAhRT8538
5. Zasłużony remis
Spotkanie zakończyło się rezultatem remisowym i jest to rozwiązanie sprawiedliwe dla obu drużyn. Mówiąc wprost, żadna z ekip nie zrobiła wystarczająco dużo, by móc oczekiwać zainkasowania kompletu punktów. Tak słaby z obu stron mecz nie mógł się zakończyć inaczej, niż podziałem punktów. Chyba że w przepisach gry istniałaby opcja dyscyplinarnej rezygnacji z przyznawania jakichkolwiek punktów z uwagi na niewielką atrakcyjność widowiska i kiepską postawę obu klubów. W tym przypadku takie rozwiązanie zdecydowanie można byłoby rozważyć…