Kolejny rok obietnic Laporty. Dużo ładnych słów, niewiele prawdy

Po kapitalnym pierwszym sezonie Flicka w Barcelonie niemiecki trener oczekiwał konkretnych wzmocnień. Początek był obiecujący, ponieważ już w czerwcu Barcelona szybko zakontraktowała Joana Garcíę – najlepszego bramkarza ligi hiszpańskiej. Następnie dosyć sprawnie poradziła sobie z Lengletem oraz Ansu Fatim. Jednak od lipca, gdy niemal cała Barcelona czekała na „Here we go” od Fabrizio Romano w sprawie Nico Williamsa, dobra passa się skończyła. Okazało się, że nieudane negocjacje z agentem hiszpańskiego skrzydłowego były tylko przykrywką dla większej kompromitacji.

Kompromitacja w kwestii powrotu na Camp Nou

O otwarciu nowego Camp Nou mówiło się już latem ubiegłego roku. Wówczas planowany powrót miał nastąpić na początku 2025 roku. Niestety, opóźnienia w budowie stadionu mocno pokrzyżowały te plany i oficjalny powrót trzeba było przełożyć o kilka miesięcy.

REKLAMA

Po znakomitym sezonie 2024/25 sam Joan Laporta zapewniał, że Barça wróci na Camp Nou 10 sierpnia, podczas meczu o Puchar Gampera. Niestety, słowa prezesa Barcelony okazały się niezbyt zgodne z rzeczywistoscią. Mimo że na tę okazję przygotowano specjalny film, klub nie uzyskał wymaganych licencji od urzędu miasta. Sprawa skomplikowała się na tyle, że zamiast powrotu we wrześniu, nastąpi on prawdopodobnie dopiero na początku 2026 roku.

Dalsze problemy z zasadą 1:1

Po raz pierwszy od pięciu lat Barcelona wróciła do zasady 1:1. Niestety, jak się później okazało, był to bardzo krótki powrót. Regulacja ta decyduje o tym, ile i w jaki sposób klub może przeprowadzać transfery. Barcelona doskonale wiedziała, co musi zrobić, by utrzymać się w ramach tej zasady. Kluczowym warunkiem ustabilizowania sytuacji finansowej była budowa loży VIP i oficjalne zaksięgowanie jej w operacjach finansowych klubu. Zarząd zapewniał, że wszystkie kwestie związane z lożami zostaną dopięte do końca czerwca. Jak się później okazało, było to kolejne kłamstwo Laporty. Podobnie jak w przypadku całego obiektu, prace budowlane się opóźniły, a nowym terminem powrotu do zasady 1:1 stał się 10 sierpnia. Wszystko to doprowadziło do sytuacji, w której – bez obowiązywania zasady 1:1 – Barcelona nie może obecnie przeprowadzać kolejnych transferów gotówkowych, ponieważ nie ma możliwości ich zarejestrowania. Jednakże jeśli chciałaby takowych dokonać, to musiałaby sprzedać jakiegoś wartościowego zawodnika.

Obecnie problemem może być nawet rejestracja Joana Garcii i Marcusa Rashforda. W tej chwili wszystko zależy od potencjalnej operacji Ter Stegena, która pozwoliłaby przeznaczyć 80% jego pensji na rejestrację nowych zawodników. Inną opcją może być sprzedaż któregoś z pomocników, ponieważ – jak sam Flick zaznacza – w środku pola panuje obecnie zbyt duży tłok.

Telenowela z Nico Williamsem

W kwestii Nico sprawa była prosta – Barcelona miała fundusze, by zapłacić klauzulę, jednak nie była w stanie obiecać mu pewnej i szybkiej gwarancji rejestracji. Duma Katalonii już rok temu próbowała sprowadzić skrzydłowego Athletic Bilbao, jednak wówczas zainteresowanie klubu nie było tak duże jak teraz, a same działania nie były tak intensywne. Wszystkie media i dzienniki klubowe były zgodne, że 4 lipca oba kluby dojdą do porozumienia i padnie słynne „Here we go” od Fabrizio Romano.

Jednak sprawa potoczyła się inaczej – zamiast transferu do Barcelony czy Bayernu, Nico przedłużył swój kontrakt. Hiszpan podpisał wówczas umowę aż na 10 lat, stając się najlepiej opłacanym zawodnikiem w historii klubu. Tym samym klub z Kraju Basków zabezpieczył się na kilka następnych lat. Od przyszłego letniego okienka, poza wysokimi wymaganiami Nico, problemem będzie także jego klauzula – wynosząca aż 100 milionów euro.

Z perspektywy czasu trudno się dziwić Nico, że oczekiwał gwarancji od Barcelony, skoro wszystkie plany klubu diametralnie się opóźniły. W tej sytuacji mogło się zdarzyć, że gdyby Hiszpan przyjął ofertę katalońskiego klubu, o swoją rejestrację musiałby martwić się aż do końca okna transferowego.

Jakie wzmocnienia dostał od klubu Hansi Flick ?

Joan Garcia – Zdecydowanie najważniejszy transfer. Hiszpan przychodzi do Barcelony jako najlepszy bramkarz poprzedniego sezonu La Liga, z dużym potencjałem, by stać się czołową „jedynką” na świecie.

Roony Bardghji – Wielki talent szwedzkiej piłki, którego karierę zahamowała kontuzja. O jakości Bardghjiego przekonał się, chociażby Raków Częstochowa w eliminacjach do Ligi Mistrzów przeciwko FC Kopenhaga. Już wtedy było widać, że to zawodnik z ogromnym potencjałem. W Barcelonie plan na Szweda jest taki, że pojedzie na azjatyckie tournee i to właśnie tam ma udowodnić swoją przydatność na boisku. Jeśli zda ten trudny egzamin, będzie funkcjonował jako zmiennik Yamala. Jeśli jednak będzie znacząco odstawał od reszty, klub zdecyduje się na jego wypożyczenie. Szwed ma dopiero 19 lat, a mimo to może się pochwalić sporym bagażem doświadczeń.

REKLAMA

Marcus Rashford – Wychowanek Manchesteru United, którego kariera w ostatnich dwóch latach mocno wyhamowała. Sam Anglik mocno naciskał na ten transfer i jest na tyle zmotywowany, by zrobić wszystko, by pozostać w Barcelonie dłużej niż rok. Hansi Flick bardzo potrzebował lewoskrzydłowego do rotacji i właśnie taką rolę ma pełnić Rashford. Według katalońskiego dziennika Mundo Deportivo początkowo Marcus ma być pierwszym zawodnikiem do wejścia z ławki oraz starterem w mniej wymagających spotkaniach.

Do startu ligi pozostał niespełna miesiąc, a Barcelonę czeka kolejny wyścig z czasem, by zarejestrować swoich nowych zawodników.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    110,930FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ