Robert Kolendowicz odmienił Pogoń. 5 wniosków po 27. kolejce Ekstraklasy

W środku tygodnia poznaliśmy finalistów Pucharu Polski, już za kilka dni nasze zespoły (Legia i Jagiellonia) zagrają w ćwierćfinale Ligi Konferencji, a tutaj podsumowujemy to co wydarzyło się w 27. kolejce Ekstraklasy. Głębia kadrowa Cracovii, powrót do podstaw w Widzewie, potencjał Patrika Walemarka, odblokowanie Pogoni Szczecin oraz otwarty wyścig o mistrzostwo. Oto tematy, które omawiamy.

Dawid Kroczek dobrze korzysta z szerokości kadry Cracovii

Jak na zespół spoza czołówki Ekstraklasy Cracovia zbudowała niezłą i szeroką kadrę. Wracając do rundy jesiennej, brak regularnej gry Michała Rakoczego, który jeszcze niedawno był czołowym piłkarzem zespołu już o tym świadczy. Po wiosennych wzmocnieniach Dawid Kroczek właściwie na każdej pozycji – może poza środkiem obrony, ponieważ Cracovia gra ustawieniem z trzema stoperami – ma po dwóch graczy, których wystawienie w wyjściowej jedenastce nie może budzić strachu. Kłopot bogactwa Pasy mają przede wszystkim z przodu. W środku pola mogą zagrać Mikkel Maigaard, Patryk Sokołowski, Amir Al-Ammari i Fabian Bzdyl. Na środku ataku Kallman i van Buren, a w roli „10-tek” Hasic, Rózga, Minchev czy Śmiglewski.

REKLAMA

Dawid Kroczek umiejętnie korzysta z faktu, że kadra jest wyrównana, co pokazał ostatni mecz ze Stalą Mielec (1:1). Cracovia rozegrała kiepską pierwszą połowę, po której schodziła do szatni z jednobramkową stratą. Trener w przerwie dokonał dwóch zmian wprowadzając Biedrzyckiego za Olafssona oraz Al-Ammariego za Bzdyla, a w 51. minucie dokonał trzeciej roszady, ściągając z boiska Mincheva i zastępując go Rózgą. W drugiej połowie Pasy zaczęły tworzyć o wiele więcej sytuacji – także z ataku pozyzyjnego, który nie jest mocną stroną tej drużyny – doprowadziły do wyrównania i przy lepszej skuteczności wyszliby na prowadzenie.

Stal Mielec 1:1 Cracovia

W Patriku Walemarku drzemie ogromny potencjał

Lech Poznań tym razem zdobył 3 punkty, wygrywając z Koroną (2;0), a głównym bohaterem zwycięstwa Kolejorza był Patrik Walemark, który zanotował dwie asysty i był głównym motorem napędowym akcji swojego zespołu. W rundzie wiosennej to był drugi mecz Lecha (wcześniej z Zagłębiem), po którym możemy postawić tezę, że bez Szweda nie byłoby trzech punktów. Walemark ma umiejętności, aby być piłkarzem, który decyduje o losach meczu, natomiast wydaje się, że robi to zbyt rzadko. Znakomite mecze, w których wygląda na gwiazdę ligi przeplata z przeźroczystymi występami.

23-latek w liczbach wygląda bardzo dobrze. 6 goli i 4 asysty przy liczbie minut, które rozegrał daje punkt w klasyfikacji kanadyjskiej średnio co 106 minut. Niemniej jednak, problem w tym, że tylko sześć meczów kończył z bezpośrednim udziałem przy golu. O ile takie wahania można było zrozumieć w rundzie jesiennej, ponieważ przyszedł już w trakcie sezonu, po okresie przygotowawczym, tak na wiosnę powinniśmy już oczekiwać większej regularności. Wprawdzie więcej udziałów przy golach w tej rundzie spośród piłkarzy Lecha ma tylko Mikael Ishak, co przy trzech opuszczonych spotkaniach przez Walemarka jest dobrym dla niego wynikiem, jednak zdarzały się spotkania, w których drużyna dostawała od niego za mało jakości.

Lech Poznań 2:0 Korona Kielce

Widzew wrócił do podstaw i zaczął punktować

Zeljko Sopic jako trener Widzewa Łódź odniósł drugie zwycięstwo w swoim drugim meczu. Domowa wygrana z Lechią była też trzecią kolejną dla zespołu. Jeśli ktoś chciał podłączyć Widzew do walki o utrzymanie to szybko musi zreflektować swoje teorie. Po zwolnieniu Daniela Myśliwca drużyna złapała wiatr w żagle. Kluczem do sukcesu okazał się powrót do podstaw. Uproszczenie gry. Rezygnacja z wysokiego pressingu kosztem ustawienia w średnim lub niskim bloku. Pójście na kompromis w rozgrywaniu od bramki i unikanie przesadnego ryzyka. Stosowanie prostszych środków i postawienie wyniku na pierwszym miejscu.

W niedzielny wieczór Rafał Gikiewicz był gościem Ligi+ Extra w Canal+. Bramkarz Widzewa również przyznał, że taka zmiana była im potrzebna. Dla zespołu, który znalazł się w tak trudnym momencie na początku wiosny postawienie priorytetu przy grze defensywnej było najważniejsze. Widzew nie tylko wygrał trzy ostatnie mecze, ale zrobił to także nie tracąc żadnego gola. Gikiewicz postawił tezę, że dla nich najważniejsza jest gra na zero z tyłu, ponieważ przy jakości jaką mają w ofensywie z przodu zawsze coś strzelą. W krótkiej perspektywie taka strategia się sprawdziła, ale czy jest też optymalna dla długofalowego rozwoju zespołu?

Widzew Łódź 2:0 Lechia Gdańsk

REKLAMA

Robert Kolendowicz potrzebował okresu przygotowawczego, aby Pogoń się odblokowała

Powierzenie roli pierwszego trenera Robertowi Kolendowiczowi po odejściu Jensa Gustafssona z Pogoni było dość ryzykownym ruchem ze strony Pogoni. Pod koniec jesieni wydawało się, że asystent byłego szkoleniowca zmienił niewiele, ponieważ Portowcy mieli podobne problemy jak wcześniej i niewiele wskazywało, że wrócą do europejskich pucharów. Niemniej jednak, Robert Kolendowicz potrzebował okresu przygotowawczego, aby maszyna ruszyła. Na wiosnę Pogoń gra jak z nut. W 9 meczach zdobyła 20 punktów. Żaden zespół w tym okresie nie zgromadził więcej „oczek”.

Pogoń eliminuje bolączki, przez które regularnie traciła punkty w rundzie jesiennej. Przełamali niemoc wyjazdową. Usprawnili grę w defensywie, znacznie lepiej zabezpieczając się przed kontratakami, a jednocześnie nie stracili mocy w ofensywie. Piłkarze zostali też bardzo dobrze przygotowani do wiosny pod kątem fizycznym. Co jednak najważniejsze – Robert Kolendowicz poradził sobie z bardzo trudną sytuacją, gdy w przerwie zimowej piłkarze nie dostawali pensji i kilku z nich odeszło, a wielu sposobiło się do odejścia. Pogoń wróciła na ligowe boiska z odpowiednim nastawieniem mentalnym i szanse na wejście do europejskich pucharów przez ligę odżyły (oczywiście ciągle jest też na to prawdopodobieństwo przez Puchar Polski).

Raków jest faworytem do tytułu, ale wyścig wciąż jest otwarty

Przed tygodniem, wykorzystując potknięcia bezpośrednich konkurentów, Raków wjechał w zjazd prowadzący na autostradę do mistrzostwa Polski, natomiast w minionej kolejce stracił punkty w wyjazdowym starciu z Puszczą Niepołomice (1:1) i znów zaczął widzieć Lecha Poznań w lusterku wstecznym. Zespół Marka Papszuna na wiosnę jest najbardziej stabilny, co w lidze, w której żaden zespół nie jest idealny i przechodzi gorsze momenty wystarczy, aby być faworytem do tytułu.

Niemniej jednak, ta sama stabilność, która zapewniła Rakowowi fotel lidera sprawia również, że wyścig o mistrzostwo Polski wciąż jest otwarty. Mecz z Puszczą Niepołomice nie różnił się specjalnie od poprzednich spotkań częstochowian. Medaliki nie grały efektownego futbolu, nie zostawili po sobie specjalnie dobrego wrażenie wizualnego, natomiast dość szybko objęli prowadzenie i w pragmatyczny sposób chcieli dowieźć zwycięstwo do końca spotkania. Tym razem nie udało się jednak utrzymać czystego konta i Raków stracił punkty po raz pierwszy od 6 meczów. W trakcie zakończonej już serii zwycięstw drużyna Papszuna nie wygrywała jednak bardzo przekonująca. Każde spotkanie – nawet gdy strzelali trzy gole – było bazowaniem na ciężkiej pracy, a nie polocie. Raków gra zbyt słabo w ofensywie, aby uważać walkę o tytuł za zamkniętą, ale zarazem zbyt dobrze w defensywie, aby nie widzieć w nich faworyta do złotego medalu.

Co jeszcze wydarzyło się w 27. kolejce Ekstraklasy?

  • Zakończyła się dobra seria trzech zwycięstw Radomiaka, a przerwało ją Zagłębie Lubin, wygrywając 1:0. Leszek Ojrzyński pewnie nie uniknie krytyki nawet po tym meczu, ponieważ styl nie był piękny, ale dla nowego trenera Miedziowych liczą się punkty, które przybliżają zespół do utrzymania.
  • Broni w walce o pozostanie w lidze nie składa też Śląsk Wrocław, który w sobotę zremisował na własnym stadionie z Motorem Lublin (1:1). Dla zespołu Ante Simundzy był to czwarty mecz bez porażki w Ekstraklasie.
  • Jagiellonia w drugim meczu z rzędu straciła punkty (1:1 z Piastem Gliwice) i miejsce na podium, które zapewnia kolejny sezon w europejskich pucharach nie wydaje się tak pewne jak jeszcze w trakcie przerwy reprezentacyjnej.
  • Wygrał natomiast inny zespół grający ciągle w Lidze Konferencji, ale Legia Warszawa w meczu z Górnikiem w Zabrzu (2:1) po raz kolejny nie zachwyciła.
SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,837FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ