Społeczność kibiców Pogoni Szczecin miała ostatnimi czasy sporo stresu. Zawirowania właścicielskie i ledwie jeden punkt zdobyty w dwóch ostatnich spotkaniach ograniczyły optymizm z początku roku. Tymczasem Cracovia po przerwaniu serii remisów i pokonaniu Górnika Zabrze, niespodziewanie uległa Radomiakowi. Obie ekipy są w czubie tabeli, ale w praktyce dystans do pierwszej trójki jest już na tyle duży, że biją się raczej o czwartą lokatę. Pasy chciały udowodnić kibicom, że wpadka z zespołem z Radomia była tylko wypadkiem przy pracy.
Grad bramek!
Benjamin Kallman miał ostatnio problemy z regularnym strzelaniem. Jeśli już trafiał, to zazwyczaj z rzutu karnego. Bardzo szybko dziś jednak otworzył wynik spotkania, wykorzystując jedenastkę już w 5. minucie. Portowcy zdecydowanie nie spodziewali się takiego obrotu spraw. Cios lekko ich zamroczył, a to skrzętnie wykorzystali goście.
Gdy gospodarze się chwiali, przyjezdni wyprowadzili drugie celne uderzenie. Genialne podanie Amira Al-Ammariego wykorzystał najlepszy strzelec Cracovii, kolekcjonując dublet. Gracze trenera Roberta Kolendowicza byli niczym dzieci we mgle, którą przy okazji wywołali fani Pasów, odpalając w sektorze race dymne. Pogoń wykorzystała przerwę w meczu i postanowiła wziąć się w garść.
Pogoń wróciła z dalekiej podróży jeszcze przed przerwą! 😎
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) March 14, 2025
Najpierw kontaktowego gola strzelił Ulvestad, a chwilę później samobójczym trafieniem niefortunnie wyrównał Kakabadze ⚽
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cUAHv pic.twitter.com/xkgdyMNZ0Y
Źródło: CANALPLUS_SPORT/X
Ich gra zaczęła wyglądać nieco lepiej, ale dalej widać było, że nie czują się na tyle komfortowo, żeby przejąć stery. Niespodziewanie, wszystko zmieniło się w doliczonym czasie gry. Najpierw gola na 1:2 zdobył Frederik Ulvestad i Pogoń złapała kontakt. Gdy wydawało się, że teraz nie wydarzy się już nic, absurdalnego samobója zaliczył Otar Kakabadze. Pogoń wyrównała stan rywalizacji tuż przed przerwą i to Portowcy schodzili do szatni w wyśmienitych humorach.
Kłopotów Cracovii ciąg dalszy
Cracovia nie weszła w drugą połowę zbyt dobrze. Gospodarze dominowali, a głupio stracone dwie bramki wpłynęły na sposób gry Pasów. Dodatkowo wszystko skomplikowało się jeszcze bardziej w 64. minucie. To wtedy po długiej analizie VAR sędzia zdecydował się ukarać Micka van Burena czerwoną kartką za kopnięcie w głowę rywala. Holender nie chciał tego zrobić, ale intencja nie miała tutaj znaczenia. Goście musieli zacząć się bronić i szanować wynik, bo gra w osłabieniu na trudnym terenie w Szczecinie nie należy do najlepszych.
W 80. minucie meczu Pogoń wreszcie wykorzystała przewagę liczebną. Goście bronili się dzielnie, ale głupi faul w polu karnym poskutkował jedenastką. Do piłki podszedł Efthymios Koulouris, i nie dając żadnych szans Sebastianowi Madejskiemu, dał prowadzenie swojej drużynie. Szczecinianie mieli swój wynik i nic nie wskazywało na to, że Pasy mogą powrócić do tego spotkania.
Ledwie trzy minuty później goście popisali się kolejnym samobójem. Tym razem na listę strzelców postanowił wpisać się Virgil Ghita. Ostatnie słowo należało do Ulvestada, który w doliczonym czasie gry trafił na 5:2. Takim wynikiem zakończył się ten mecz, który Cracovia przegrała na własne życzenie. Pasy strzeliły cztery gole, jednak aż dwa z nich były trafieniami samobójczymi…