Jesienią 2019 roku Gary Neville określił Shkodrana Mustafiego, Sokratisa oraz Davida Luiza – ówczesnych obrońców Arsenalu – jako „niemożliwych do trenowania”. Po meczu Manchesteru City z Realem Madryt podobne myśli mogą krążyć przez głowę Pepa Guardioli. Szkoleniowiec Obywateli w obecnym sezonie może mieć poczucie, że niezależnie od zestawienia personalnego, systemu oraz planu na mecz nie ma złotego środka, aby jego zespół był w stanie skutecznie bronić. Wczoraj na Etihad Stadium Manchester City wyszedł z bardzo bezpiecznym nastawieniem, a finalnie i tak stracił trzy gole. A spokojnie mógł więcej.
Pięciu nominalnych środkowych obrońców
Pep Guardiola zna Real Madryt bardzo dobrze. W ostatnich sezonach mierzy się z nimi tak często, jak z wieloma innymi angielskimi zespołami, bo los nieustannie paruje ich w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. Mecze Hiszpana przeciwko Królewskim naznaczone są próbami neutralizowania ich jakości indywidualnej z przodu, przede wszystkim w atakach szybkich. Guardiola skrupulatnie opracowywał plan i przygotowywał swoją drużynę do zatrzymania ofensywy Realu Madryt, ale i tak rzadko im się to udawało. Skoro mieli z tym problemy mając jedną z najlepszych defensyw na świecie w ostatnich latach, to jak zrobić to będąc w ostatnich miesiącach przeciętnym zespołem w bronieniu nawet na tle drużyn z dolnej połowy tabeli Premier League? Jeśli w obecnym sezonie Manchester City nie potrafił zatrzymać ofensywy Bournemouth, Brighton, Brentford, Crystal Palace czy Feyenoordu to jak mają zneutralizować Viniciusa, Mbappe, Rodrygo i Bellinghama, którzy w ostatnim czasie są w co najmniej niezłej dyspozycji?
5 centre backs in a must win game?
— B. (@InvertTheWing) February 11, 2025
Guardiola, this is why you are the greatest of all time. These novices can learn from you.
NEVER afraid to innovate.
Jedną z kluczowych decyzji Guardioli wiosną 2022 roku, aby w końcu wygrać z Manchesterem City Ligę Mistrzów było wystawienie w wyjściowej jedenastce nominalnych środkowych obrońców na bokach defensywy. We wtorkowy wieczór na Etihad Stadium poszedł o krok dalej i dołożył jeszcze jednego stopera. Połowę graczy z pola stanowili więc nominalni środkowi obrońcy (swoją drogą – kto by się spodziewał jeszcze kilka lat temu, że to akurat Guardiola, trener jednoznacznie utożsamiany z ofensywnym futbolem, zdecyduje się na taki manewr?). Ruben Dias i Nathan Ake grali jako stoperzy, Manuel Akanji i Josko Gvardiol byli bocznymi obrońcami, a w roli defensywnego pomocnika zagrał John Stones. Dodatkowo w fazie posiadania piłki Akanji i Gvardiol schodzili do środka, zespół przyjmował strukturę 2-3-5, a całą formację mającą na celu zabezpieczanie kontr tworzyli gracze, który najwięcej minut w swojej karierze zagrali na środku obrony.
Manchester City zagrał z respektem do Realu
Manchester City podszedł do meczu z dużym respektem do Realu Madryt. Pomijając pięciu nominalnych środkowych obrońców, było to także widać w ich sposobie gry. The Citizens bardzo często próbowali po prostu utrzymywać się przy piłce wykorzystując jej posiadanie jako narzędzie defensywne. Ich zamiarem było ograniczenie momentów Realu Madryt z futbolówką przy nodze, aby mieli mniej czasu na zdobycie bramki. Manchester City miał fragmenty, w których ich mądrość w grze i zarządzanie wynikiem po objęciu prowadzenia mogło się podobać kibicom. Przykładowo od 26. minuty do doliczonego czasu gry pierwszej połowy wymienili ponad dwa razy więcej podań od gości (155 do 75) skutecznie zmuszając ich do biegania za piłką i wykorzystując dezorganizację podopiecznych Carlo Ancelottiego w pressingu.
Schodząc do szatni na przerwę Pep Guardiola mógł być usatysfakcjonowany z przyjętej strategii na mecz oraz realizacji planu przez jego piłkarzy. Bardzo dobrą decyzją okazało się ustawienie Johna Stonesa na pozycji nr 6. Po raz pierwszy od kontuzji Rodriego kibice Manchesteru City mogli poczuć, że w środku pola głównym rozgrywającym jest ktoś, kto całkiem dobrze wypełnia obowiązki Hiszpana. 30-latek grał odpowiedzialnie, przy 76 kontaktach z piłką zanotował tylko 5 strat (za każdym razem, gdy podanie nie dotarło do celu).
poniżej mapa podań Stonesa oraz mapa podań City przed przerwą. Dziś City ma problem, kiedy nie ma piłki – co naturalne – ale to i tak już lepiej niż w ostatnich tygodniach, gdy mieli też problemy z tempem swoich własnych ataków, które finalnie skutkowały kontrami rywali https://t.co/rzMC5LEnw6 pic.twitter.com/PD0XcKwDUT
— janekbukowiecki (@janekbukowiecki) February 11, 2025
Odpowiedzialna gra nie pomagała jednak Obywatelom w ofensywie. Gdy przypomnimy sobie ich ostatnie rywalizację z Los Blancos obrazkiem, który zostawał w pamięci był Real okopany w okolicach pola karnego i Manchester City cierpliwie rozgrywający piłkę. Wczoraj, jeśli gracze Guardioli wymieniali podania to nie robli tego w tercji ataku, a w tercji środkowej. Piłka krążyła najczęściej pomiędzy stoperami, a defensywnym pomocnikiem i relatywnie rzadko docierała w szesnastkę rywala.
Strach przed bronieniem
Pep Guardiola przygotował plan, który w teorii miał jak najlepiej zneutralizować kontrataki Realu Madryt i cel został osiągnięty. Według przyjętej definicji kontrataku przez portal Whoscored zespół Carlo Ancelottiego nie wykonał żadnej takiej akcji we wtorkowy wieczór na Etihad Stadium. Mimo to mistrzowie Hiszpanii strzelili trzy gole i stworzyli sobie mnóstwo sytuacji. Nie potrzebowali przestrzeni, która pojawia się w fazie przejścia z obrony do ataku, aby tworzyć zagrożenie pod bramką Edersona. Wystarczyło im tylko posiadanie piłki przez 46% czasu, ponieważ Obywatele bez futbolówki stają się zagubieni. Real wypracował sobie 6 „big chances” (dużych okazji), a ich współczynnik goli oczekiwanych zatrzymał się na 3,30 xG. Takiej łatwości w kreowaniu sytuacji przeciwko Manchesterowi City jeszcze nie mieli. Wczorajszy wskaźnik xG był niemal identyczny jak łączna jego wartość z czterech ostatnich spotkań z aktualnymi mistrzami Anglii w dwóch poprzednich sezonach (0,70 + 0,47 + 0,65 + 1,44 = 3,26 xG).
Manchester City conceded 20 shots against Real Madrid tonight. That's the most any away team has had in a game at the Etihad in any competition since Pep Guardiola's arrival.#UCL #MCIRMA pic.twitter.com/6MCRk5y8Jw
— Opta Analyst (@OptaAnalyst) February 11, 2025
Manchester City w drugiej połowie zupełnie stracił kontrolę nad wydarzeniami boiskowymi. – W drugiej połowie próbowaliśmy atakować zbyt szybko, a kiedy tak się dzieje i nie jesteś precyzyjny, oni [Real Madryt] są szybsi – mówił na gorąco w pomeczowym wywiadzie dla stacji Amazon Pep Guardiola. Wydaje się, że kluczowym momentem było wejście Matteo Kovacicia za Nathana Ake, który wrócił do gry po 4-tygodniowej kontuzji i najprawdopodobniej nie był gotowy na grę w większym wymiarze czasowym. Ta zmiana odbyła się tuż po wyrównaniu Realu Madryt i spowodowała, że John Stones cofnął się na środek obrony. Nie dość, że Kovacic nie gwarantował podobnego spokoju w rozegraniu jak Anglik to na domiar złego był zamieszany w stratę drugiego i trzeciego gola. Przez te pół godziny (plus doliczony czas gry) przyjezdni wykreowali sobie sytuacje wyceniane przez model xG na blisko dwa gole oczekiwane. Manchester City znowu posypał się jak domek z kart.
Czy Guardiola znajdzie receptę na Manchester City?
Pep Guardiola od początku listopada tkwi w tym samym punkcie. Szuka rozwiązania, które zapewniłoby Manchesterowi City stabilizację w defensywie, ale z każdym kolejnym upływającym tygodniem oraz meczem z silnym przeciwnikiem utwierdzamy się w przekonaniu, że złotego środka po prostu nie ma. W fazie ligowej w rywalizacji z PSG dali się zdominować do tego stopnia, że to przeciwnicy odwzorowali sposób gry zespołu Pepa Guardioli. Z Realem trener zestawił wyjściową jedenastkę w takim układzie, aby nie martwić się, że za często będą biegać bez piłki, ale ten pomysł – mimo że naszym zdaniem był dobry – i tak nie zatrzymał ofensywy Realu Madryt. W międzyczasie przecież jeszcze pięć goli w lidze wrzucił im Arsenal.
This season Man City concede as many big chances as they create. Real Madrid got 6 tonight pic.twitter.com/BmClMH1WLJ
— markstats (@markrstats) February 11, 2025
Manchester City można zaskoczyć w każdy możliwy sposób. Jeśli przygotują się na kontrataki rywala to śmiało możesz strzelić im z ataku pozycyjnego. Gdy to nie wychodzi – pozostaje jeszcze furtka w postaci wysokiego odbioru i wykorzystania błędów w rozegraniu, które coraz częściej przytrafiają się piłkarzom Guardioli. Obywatele po prostu nie potrafią bronić, a każda kolejna rywalizacja z silnym zespołem to jak zderzenie się ze ścianą. W obecnym sezonie peleton pod nazwą „najlepsze drużyny świata” uciekł Manchesterowi City.
***
Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej