Śląsk Wrocław – dokonać niemożliwego (znowu)

Śląsk Wrocław i jego postawa w rundzie jesiennej, która była poniżej wszelkiej krytyki, to temat, który został już przemielony na wielu portalach na mnóstwo sposobów. Nie trzeba zatem się szczególnie rozpisywać o tym, rzut oka na tabelę PKO BP Ekstraklasy powie więcej niż tysiąc słów. 10 punktów, 1 zwycięstwo i ostatnie miejsce – to mówi samo za siebie. Nietrafione transfery, marnowanie publicznych pieniędzy i rażące braki w kompetencjach wśród członków zarządu poskutkowały tym, że zamiast wykorzystać wicemistrzostwo i zapewnić spokojny byt w lidze, znowu trzeba o niego drżeć. Pozostało teraz rozpaczliwie walczyć o utrzymanie. A zdecydowana większość nie daje wrocławianom na to szans.

To nie pierwsza taka sytuacja w historii Śląska

Czy była kiedyś podobnie lub równie kiepska runda w wykonaniu Śląska, i to w ostatnich latach? Okazuje się, że… tak. Miało to miejsce w sezonie 2021/22, a mowa tu konkretnie o wiośnie. Fakt, WKS rozegrał wówczas 15 spotkań, nie 18, lecz jeśli doliczymy trzy ostatnie mecze w 2021 roku (we wszystkich Śląsk przegrał) do tych wiosennych, to wyjdzie w sumie na to samo. W tych wszystkich 18 starciach ekipa ze stolicy Dolnego Śląska zdobyła 11 punktów, tylko jedno oczko więcej niż jesienią minionego roku. Ponadto Śląsk wtedy również wygrał tylko jeden mecz, z Wisłą Płock. W międzyczasie wrocławianie zdołali zebrać baty od zawsze groźnej Termaliki, tracąc na Tarczyński Arenie cztery gole i swojego piłkarza.

REKLAMA

Jeśli o coś usilnie zabiegamy, to prędzej czy później to dostaniemy – kwestia samodyscypliny i determinacji. Tak się składa, że Śląsk po raz kolejny prosi się o ten spadek. Sezon 2021/22? Mieli bardzo dobrą jesień, która zapobiegła spadkowi. Sezon 2022/23? Śląsk już miał lecieć poziom niżej, lecz na ostatniej prostej ograł Wisłę Płock i Miedź Legnica. Pozostaje pytanie – do trzech razy sztuka? Bo na podstawie tego można powiedzieć, że Śląsk do 1. ligi spaść… nie musi.

Transfery Śląska

Nie ma efektu „wow”, aczkolwiek trzeba tutaj docenić klub za to, że kogokolwiek udało się sprowadzić nad Odrę. Duży plus z pewnością należy postawić przy wyborze trenera. Ante Šimundža to jeden z najlepszych fachowców w swoim regionie, z doświadczeniem w Lidze Mistrzów. Nie wiadomo jednak, jak Słoweniec sprawdzi się w roli strażaka, bowiem dobrego trenera Śląsk potrzebował natychmiastowo.

Do Wrocławia przybyło dwóch nowych zawodników: Marc Llinares i Assad Al Hamlawi. Ten pierwszy grał wcześniej w szwedzkim Hammarby, z którym sięgnął po wicemistrzostwo kraju. No właśnie, „grał” – raczej to należy uznać za hiperbolę, bowiem zagrał tylko w 1/3 wszystkich meczów w Allsvenskan. Łącznie rozegrał 426 minut przez cały 2024 rok. Umówmy się, od trenera dostawał ochłapy. Nieco lepiej prezentuje się Al Hamlawi. Szwed ma za sobą udany rok, w którym w lidze strzelił 14 goli i został królem strzelców. Szkoda tylko, że drugiej ligi szwedzkiej. Mimo wszystko transfer na papierze należy uznać za przyzwoity, bywało gorzej.

Z klubu zimą odszedł tylko jeden gracz, przyszły-niedoszły następca Erika Expósito, czyli Junior Eyamba. No kto by pomyślał, że napastnik z trzeciej ligi szwajcarskiej nie sprawdzi się w zespole z Ekstraklasy? Szwajcar ledwo co strzelał w rezerwach Śląska. Ekstraklasa? Przemilczmy to. Do dziś się zastanawiam, jakie procesy myślowe zaszły w głowie Davida Baldy, że uznał Eyambę za transfer użyteczny dla Śląska…

Łamanie praw logiki? Śląsk nie raz pokazywał, że potrafi

Przyjmuje się, że do utrzymania w Ekstraklasie koniecznym jest zdobyć 35 punktów. Wiadomo, na jeden sezon to wystarczy, na drugi nie, lecz z reguły to są niewielkie odchylenia od tej bariery. Śląsk zatem potrzebuje albo wygrać połowę swoich meczów, albo chociaż 1/3 wszystkich pozostałych spotkań i raz na jakiś czas wyszarpać remis z silniejszymi. Na chwilę obecną to wydaje się być abstrakcją, a postawa sportowa nie daje ku temu żadnych argumentów. Ale pamiętajmy też, że jedna runda jest w stanie zmienić oblicze całej ligi, a tabela może wywrócić się do góry nogami. I to jest, póki co, jedyna iskierka nadziei dla kibiców Śląska. Mieli już dwukrotnie spadać do niższej ligi, lecz zawsze udawało się wrocławianom zerwać się ze stryczka. Skoro udało się dwa razy, to dlaczego nie trzeci?

Należy również zaznaczyć, że sytuacja polityczna we Wrocławiu nie należy do najspokojniejszych. Wielu mieszkańców ma już dość prezydentury Jacka Sutryka i niewykluczone, że w najbliższych miesiącach w mieście odbędzie się referendum w sprawie jego odwołania. Aktualnie w stolicy Dolnego Śląska zbierane są potrzebne podpisy jako poparcie dla projektu. Niestety, w kontekście Śląska należy się uważnie przyglądać tej sytuacji – z kronikarskiego obowiązku przypomnę, że WKS jest własnością miasta. Urząd miasta jako właściciel ewidentnie się nie sprawdza – nie wykorzystał dobrej okazji na obiecaną prywatyzację, wyznacza do pracy ludzi niekompetentnych, a pieniądze przeznaczane na klub równie dobrze można wrzucić do pieca. Zmiana prezydenta we Wrocławiu z pewnością będzie mieć wpływ na WKS.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,716FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ