Przemysław Wiśniewski – przyszła legenda Górnika czy jeden z wielu?

Trzy lata temu, Przemysław Wiśniewski zasiadał na ławce Górnika Zabrze. Marcin Brosz próbował go wcześniej na prawej obronie, gdzie najdelikatniej rzecz ujmując – szału nie zrobił. Dopiero z początkiem 2019 roku w karierze młodego defensora nastąpił przełom. Wiśniewski został przesunięty na środek linii defensywnej i radził sobie na tyle dobrze, że okrzyknięto go jednym z najbardziej utalentowanych zawodników w Ekstraklasie. Wielka kariera stała przed nim otworem, a wyjazd zagranicę wydawał się kwestią czasu. Dziś ten sam Przemysław zakłada opaskę kapitana Górnika, ale zachwytów jest zdecydowanie mniej. Coś poszło nie tak, czy wprost przeciwnie – Górnik Zabrze wychowuje swoją przyszłą legendę?

Przemek od dziecka był „skazany” na futbol

Mówimy w końcu o synu Jacka Wiśniewskiego, człowieka przez lata związanego z Zabrzem. Przemysław latem 2018 roku zapracował na szansę w pierwszym zespole Górnika, którego trenerem był kolega z drużyny jego Taty – Marcin Brosz. Szkoleniowiec dostrzegł w 20-latku to, za co chwalił go wcześniej trener Jan Żurek – pracowitość, ale i chłodną głowę. „Wiśnia-junior” nie był marzycielem, który planował grę u boku Messiego w Barcelonie. Chciał zapracować na szansę w Górniku Zabrze i walczył o to na każdym treningu.

REKLAMA
źródło: Fanatyk_/Twitter

Często zdarza się, że młody piłkarz Ekstraklasy po kilku dobrych występach zaczyna uważać, że przerasta ligę. Przemek spokojnie robił swoje. Zapracował nawet na debiut w kadrze U20, z którą dość nieoczekiwanie pokonał rówieśników z Anglii. W kolejnym sezonie był już niezastąpiony w Górniku, na przestrzeni ostatnich 2.5 sezonu opuścił ledwie 3 mecze ligowe. Przez długi czas nazywano go inwestycją, która musi przynieść kilka milionów euro zysku. Media spekulowały zresztą, że zainteresowanie piłkarzem wykazują kluby włoskie i czeskie (Sparta i Slavia). W grę wchodziły aż 4 miliony euro, ale nikt nie podważał sensu takiego transferu. Wciąż młody defensor ze znakomitymi warunkami fizycznymi, który ma już spore doświadczenie? Brzmiało interesująco.

Wiśniewski z jednej strony miał spore grono fanów, z drugiej – coraz więcej w jego grze było nijakości

Nie był to lider, który podnosi poziom linii defensywnej Górnika. Nie przebił się w młodzieżówce, nie dał klarownych sygnałów, że jest w stanie pokazać więcej niż średnia ligowe. Do dziś uzbierał 111 występów w barwach ekipy z Zabrza, ale można odnieść wrażenie, że od dawna stoi w miejscu. Sprowadzony do klubu Rafał Janicki nie odstaje poziomem, co nie jest najlepszym świadectwem dla potencjału Pana Przemka.

Czy transfer zagraniczny były impulsem do zmian? Prawdopodobnie tak. Przemysław Wiśniewski w Zabrzu nie robi większych postępów, bo i zespół nie ma potencjału na coś więcej niż utrzymanie. To obecnie 13. zespół Ekstraklasy, który pewnego poziomu nie jest w stanie od dawna przeskoczyć. Jeśli marzy o grze w reprezentacji, bliżej mu będzie do niej z zagranicznego zespołu. Intrygujące, że kontrakt z innym klubem może podpisać już za kilka tygodni, bowiem jego umowa z Górnikiem wygasa w połowie 2022 roku.

Wiśniewski stoi przed trudnym wyborem

Wie, że to ostatni dzwonek, by podjąć wyzwanie bycia kimś więcej niż solidnym, ligowym obrońcą. Wie, że nie robi takich postępów, by zainteresowanie z zagranicy rosło. Z drugiej strony, ma też szansę zostać kimś ważnym w historii Górnika Zabrze. Jeśli miałby kopać w średniaku ligi greckiej, to czy nie lepiej zostać w miejscu, w którym darzą go szacunkiem i zawsze może liczyć na wsparcie kibiców? Obrońca musi jednak zdawać sobie sprawę, że zespół w którym dziś występuje, nie jest w stanie zagwarantować walki o najwyższe cele. Pytanie, czy będzie kierować się sercem czy rozumem?

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,721FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ