Salamon to 30-letni środkowy obrońca, który miewał epizody w dorosłej reprezentacji Polski (9. występów). Jako nastolatek opuścił akademię Lecha Poznań na rzecz włoskiej, młodzieżowej drużyny Brescii. W 2013 roku zrobiło się o nim głośno. Domyślam się, że wszyscy doskonale pamiętacie dlaczego. Salamon trafił wtedy do Milanu. Oczywiście, nie jest to historia ze szczęśliwym zakończeniem, ale w kraju, który słynie z pizzy & pasty, spędził 14,5 roku. Zimą 2021 wrócił do miejsca, w którym wszystko się zaczęło, czyli do Poznania. I wyszło tak, że w obecnym sezonie jest liderem defensywy Kolejorza, który traci najmniej bramek w całej lidze, lideruje w tabeli i jest pretendentem do mistrzostwa Polski. W momencie, w którym mamy problem ze środkiem defensywy w reprezentacji Polski, czy powołanie Salamona to realne rozwiązanie dla Paulo Sousy?
Silny, rosły obrońca z doświadczeniem
Bartek to silny facet, który mierzy aż 1,94 m. Jego warunki fizyczne pozwalają mu na swobodę i łatwość w wykonywaniu zadań defensywnych. Bazuje na tym, co jest u niego mocne. Nie jest to typ sprintera, ale nie musi tego pokazywać, skoro inteligentnie się zastawi lub w porę przestawi czy zablokuje napierającego przeciwnika, by uniknąć ewentualnej kontry. To już nie ten sam „młody i niedoświadczony Salamon”, który nie zrobił zawrotnej kariery w Milanie. Demony z tego okresu już dawno go opuściły. Na ten moment przeżywa świetny okres w karierze.
A jeśli mówimy o karierze i wracamy do tego pamięcią, to nie możemy pominąć faktu, że w dalszym ciągu mówimy o osobie, która ma ogromne doświadczenie zdobyte na poziomie Serie A i Serie B (łącznie ponad 200. występów w tych klasach rozgrywkowych). Z czego słyną Włochy? Oczywiście z gry obronnej. Tam nauka gry na tej pozycji odbiega od tego, co można zauważyć w reszcie Europy. A co lepsze dla samego Paulo Sousy, taktyka z trójką obrońców i dwoma wahadłowymi również nie jest mu obca.
Ciekawość w ofensywie — to aspekt, który możemy zauważyć w grze Bartka. W tym sezonie już dwie bramki na koncie. Salamon potrafi grać głową, jest wysoki, a jego wyskok poparty przygotowaniem motorycznym tylko mu w tym pomaga. Co więcej, w atomowy sposób uderza z dystansu. Już w pierwszym sparingu po trafieniu do Lecha popisał się piękną bramką zza pola karnego. I nie była to jednorazowa akcja.
A obecny stan kadry
Umówmy się, że reprezentacja Polski nie jest obecnie najlepsza w grze defensywnej. Tracimy dramatycznie dużo goli, zdarza nam się to, nawet gdy mierzymy się z drużynami pokroju San Marino.
- Mamy Jana Bednarka, który gra w Premier League i przez większość czasu był ostoją Southampton. Był nawet taki moment, że polskie media mocno go pchały do Liverpoolu, jako miałby to być następny krok w przód w karierze. Nie od dziś wiadomo, że Southampton to kopalnia talentów dla „The Reds”. Problem w tym, że jego aktualny sezon nie jest aż tak dobry. Z początku nie grał, teraz wrócił do składu. A w reprezentacji? Nie jest regularny. Przeplata solidne występy z rażąco słabymi.
- Kamil Glik? Umówmy się, że jeżeli 33-letni obrońca, który spadł do Serie B z najgorszą defensywą w lidze, jest kimś, bez kogo nie ma co ruszać defensywy w reprezentacji Polski, to coś jest nie tak. Przecież mówimy o prawie 40-milionowym państwie.
- Walukiewicz/Piątkowski — tu sytuacja wygląda tak, że Panowie są młodzi i na pewno będziemy wiązać z nimi przyszłość. Teraźniejszość? Nie, póki nie grają w klubach. W przypadku Piątkowskiego powodem jest kontuzja.
Sytuacja z zawodnikami z Ekstraklasy pokroju Salamona czy Wieteski z Legii jest taka, że są gotowi tu i teraz. Nie podpisujemy kontraktu na lata powołań, ale jeśli jeden z nich wskoczyłby do reprezentacji i okazał się silnym punktem, który pomoże w awansie na Mundial w Katarze, to chyba warto. Oczywiście możemy tu dyskutować, ale brutalna prawda jest taka, że dalej mówimy o ekstraklasowych boiskach, na które nasz selekcjoner nie jest zbyt skłonny.
fot. Natanael Brewczyński