Kilka dni temu, gdy futbol znajdował się w martwym okresie pomiędzy meczami reprezentacyjnymi, a spotkaniami klubowymi świat obiegła informacja, że Pep Guardiola przedłużył kontrakt z Manchesterem City do końca sezonu 2026/27. Obywatele znajdowali się wówczas w trakcie serii czterech porażek z rzędu, a w ten weekend dorzucili piątą. Hiszpański szkoleniowiec paradoksalnie nie miał wyjścia. Aby utrzymać swoją reputację na najwyższym poziomie musiał zostać na Etihad Stadium kolejne lata.
Niecodzienny przypadek
Gdy klub przedłuża kontrakt z trenerem, który właśnie przegrał cztery ostatnie mecze, chwalimy właścicieli za zaufanie i wsparcie szkoleniowca. W przypadku Manchesteru City takie głosy się jednak nie pojawiały, ponieważ Guardiola wygrał tyle trofeów i zbudował tak duży kredyt zaufania, że klub chciałby zatrzymać trenera jak najdłużej to tylko możliwe. Od dawna wiadomym było, że to od trenera zależy dalsza współpraca. Guardiola jest już w Manchesterze City od lipca 2016 roku, a – jak pokazał przykład Jurgena Kloppa – najlepszych również dotyka wypalenie zawodowe. Tracą pokłady energii, które są niezbędnę, aby natchnąć zespół do walki o najwyższe cele. Potrzebują oddechu i wyczyszczenia głowy. Guardiola zdecydował, że jest jednak w stanie pociągnąć jeszcze przez co najmniej kolejne 2,5 roku.
We are absolutely delighted to announce that @PepTeam has signed a contract extension 🙌
— Manchester City (@ManCity) November 21, 2024
ℹ️ https://t.co/CpapgHil5f pic.twitter.com/Ue1md3f12A
Wiele wskazywało na to, że Pep powie „dość” już po poprzednim sezonie lub wypełni kontrakt i odda stery w ręce następcy. Wraz z końcem minionych rozgrywek, gdy Manchester City jako pierwsza drużyna w Anglii sięgnął po czwarte mistrzostwo kraju z rzędu był dobry moment, aby odejść w chwale. Guardiola wygrał wszystko co mógł, zdobył potrójną koronę, pobił mnóstwo rekordów. Niewykluczone, że jego planem było pozostanie w Manchesterze na jeszcze jeden sezon, natomiast aktualna sytuacja zmusiła go do przedłużenia swojego pobytu w niebieskiej części miasta. Hiszpan zdał sobie sprawę, jak trudno może być odwrócić sytuację i odnieść sukces, który w przypadku Manchesteru City oznacza wygranie ligi, a także co najmniej przyzwoity rezultat w Lidze Mistrzów.
Manchester City nie dostrzegł potrzeby przebudowy
Oczywiście, Manchester City wychodził już nie z takich tarapatów. W lidze mają 8 punktów straty do Liverpoolu (w momencie podpisywania nowej umowy przez Guardiolę było to jeszcze 5 „oczek”), ale do końca sezonu pozostało ponad 2/3 kolejek oraz dwie bezpośrednie konfrontacje z The Reds. Faza pucharowa Ligi Mistrzów nie jest zagrożona, a w tych rozgrywkach kluczowe jest zbudowanie formy na wiosnę. Niemniej jednak, Pep Guardiola prawdopodobnie widzi to, co większość kibiców – w tym sezonie Manchester City gra słabiej niż w poprzednich latach. To nie jest tylko gorszy moment lub seria pechowych wyników. Trend jest bardziej niepokojący. Manchester City od początku sezonu w wielu aspektach nie przypomina zespołu, który seryjnie zdobywał trofea, a największy problem mają w defensywie. Wraz z wyleczeniem kontuzji graczy podstawowego składu wyniki powinny się poprawić, natomiast nie damy sobie uciąć ręki, że The Citizens będą grać jak na mistrza kraju przystało.
Man City are now regularly allowing around three big chances per game pic.twitter.com/nTbMXYeiYI
— markstats (@markrstats) November 23, 2024
Podstawowy problem zespołu leży w środku pola. O tym jak wielki wpływ na Obywateli ma kontuzja Rodriego napisano już wszystko. Guardiola nie może znaleźć sposobu, jak zastąpić Hiszpana, ponieważ… przy obecnej kadrze prawdopodobnie nie da się tego zrobić. W drugiej linii trener ma do dyspozycji Mateo Kovacicia (obecnie kontuzjowany), Ilkaya Gundogana czy Rico Lewisa. Jest także opcja przesunięcia Johna Stonesa lub Manuela Akanjiego ze środka obrony do pomocy w fazie posiadania piłki. Manchester City ma największe problemy z zatrzymywaniem kontrataków przeciwnika, ale także z bronieniem się przed szybkimi wyjściami rywala z własnej połowy po ominięciu wysokiego pressingu. Środek pola zespołu jest zbyt wolny, a ponadto nie ma żadnego nominalnego defensywnego pomocnika, który swoje braki motoryczne maskowałby świetnym ustawieniem i czytaniem gry. Działacze Man City wyraźnie zaniedbali te potrzeby w letnim okienku transferowym.
Pep Guardiola musi przebudować kadrę
Starszą kadrę od Manchesteru City mają w tym momencie cztery kluby Premier League – West Ham, Fulham, Everton i Newcastle. Patrząc przez pryzmat średniej wieku wyjściowej jedenastki Obywatele przesuwają się jeszcze przed Newcastle. Co więcej, struktura wieku kadry Manchesteru City jest bardzo rozchwiana. Jest sporo zawodników wchodzących w etap, z którego zalicza się już tylko regres, wielu graczy młodych, którzy są jeszcze podatni na błędy, a niewielu znajdujących się w najlepszym wieku dla piłkarza. Z 21-osobowej kadry, która zagrała w tym sezonie Premier League:
- 7 zawodników ma 30 lat i więcej (rocznik 1994 i starsi)
- 8 zawodników ma pomiędzy 23, a 29 lat (rocznik 1995-2001)
- 6 zawodników ma mniej niż 23 lata (rocznik 2002 i młodsi)
Z graczy drugiej grupy wielu zbliża się już do trójki z przodu. Nathan Ake i Manuel Akanji przyszły sezon rozpoczną już jako 30-latkowie. Grealish przekroczy tą granicę we wrześniu następnego roku. Rodri ma 28 lat, a Ruben Dias jest rok młodszy od Hiszpana.
Think this is an excellent time to share this graphic.
— Alex (@EuroExpert_) November 23, 2024
It's a peak age chart from @TheAthleticFC , with blue blotches representing current Manchester City players (Dark 🔵 = two players)
Notice how old they are in midfield? And the gap in youth/age at FB and on the wing? pic.twitter.com/9DWJx7bYhF
Manchester City stoi przed nieuchronną przebudową. Wielu zasłużonych piłkarzy, którzy w mniejszym lub większym stopniu przyczyniali się do zdobywania tytułów dla klubu w ostatnich latach będzie musiało powoli usuwać się w cień, a ich miejsce będą zajmować młodsi piłkarze.
Pep Guardiola ma tego świadomość
Przedłużenie kontraktu jest sygnałem od Hiszpana, iż ma świadomość, że w letnim okienku transferowym zrobił błąd nie naciskając na włodarzy, aby już rozpocząć odświeżanie kadry i w następnych latach chce uczestniczyć w tym procesie. Obecny sezon – choć oczywiście Guardiola będzie próbował wyciągnąć z niego tyle ile się da – można uznać za częściowo przejściowy. Dwa kolejne, przez które obowiązuje jeszcze kontrakt 53-latka mają przebudować zespół i przygotować miękkie lądowanie dla nowego szkoleniowca. Z perspektywy Pepa Guardioli ma on czas na stworzenie kolejnej wersji Manchesteru City i zdobycie kolejnych tytułów. Bo jeśli odchodzić jako najlepszy trener w historii klubu to tylko w glorii i chwale, a nie w poczuciu niedosytu.
***
Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej