Nowe otwarcie w Arce Gdynia. Czy rzeczywiście lepsze?

Arka Gdynia podjęła olbrzymie ryzyko. Po pięciu ligowych zwycięstwach pod wodzą tymczasowego trenera nieoczekiwanie zadecydowano o zakończeniu współpracy. Wizja klubu jest inna, spójna z tym, co chce w nim widzieć dyrektor sportowy. To od niego, Veljko Nikitovicia, będzie wiele zależało. Potencjalne niepowodzenie obciąży jego konto, podobnie jak ewentualne zasługi. Obecny plan zakłada nie tylko awans do PKO BP Ekstraklasy, ale także odegranie znaczącej roli w elicie.

Arka pożegnała trenera Łobodzińskiego

Pod koniec sierpnia działacze Arki pożegnali się z Wojciechem Łobodzińskim. O to, jakie trener popełnił błędy, które prawdopodobnie się do tego przyczyniły, pisaliśmy tutaj. Skupmy się więc na jego następcy – pełniącym obowiązki pierwszego trenera Tomaszu Grzegorczyku, który wcześniej był asystentem Łobodzińskiego.

REKLAMA

Zacznijmy od tego, że od początku nie miał łatwo. Żółto-niebiescy mieli poważne problemy w defensywie. Środek pomocy nie funkcjonował jak należy. W ataku także nie było kolorowo, na skrzydłach brylowali Tornike Gaprindaszwili i Joao Oliveira. Szymon Sobczak nie był odpowiednio wkomponowany do zespołu, natomiast Karolowi Czubakowi długo brakowało pewności siebie, przez co marnował wiele sytuacji.

Tomasz Grzegorczyk zaczął wprowadzać swoją filozofię

Trener Grzegorczyk nie miał dobrej prasy. Kibiców nie przekonywał jego pomysł powrotu do gry w formacji 4-4-2. W zasadzie to był powrót do tego, nad czym przed sezonem drużyna pracowała jeszcze z Wojciechem Łobodzińskim. Po fatalnym meczu ze Stalą Rzeszów zrezygnowano jednak z tego pomysłu.

Widać było kilka czułych punktów: Arka ma tylko dwie dziewiątki w składzie (więc wystawiając od początku obie – nie miała żadnego na ławce). Na skrzydle – poza Kacprem Skórą – nie było klasowego zmiennika, jako że Ratajczyk się nie sprawdził. W pomocy zrobił się zaś nadmiar opcji (obecnie ośmiu zawodników, a jak kontuzję wyleczy Janusz Gol, będzie już dziewięciu). Szkoda było więc kilku marnować, zwłaszcza iż odbiło się to na klubowym wychowanku, Jakubie Staniszewskim.

Nowy trener trzymał się twardo swojej filozofii. Był zupełną odwrotnością poprzednika, który pod presją zaczynał mocniej eksperymentować. Sami nie byliśmy przekonani do wystawiania takich składów, jakie proponował Grzegorczyk. On jednak bronił się nie tylko wynikami. Arka potrafiła wygrywać spektakularnie.

Arka wyszła na prostą i zaliczyła świetną serię

Gdynianie rozegrali 6 spotkań podzą tymczasowego trenera i w każdym wygrali. Dało to awans w Pucharze Polski ze Stalą Stalową Wolą i takie ligowe zwycięstwa jak 5:0 z Kotwicą czy 6:0 z Odrą Opole. Z biegiem czasu zbudowano solidne fundamenty. W obronie zgrali się Michał Marcjanik i Kike Hermoso. Na bokach pomagali im Dawid Gojny i Przemysław Stolc, a w bramce wreszcie znalazł się Damian Węglarz.

Ciekawie było również wyżej. Nieźle wkomponował się wypożyczony Filip Kocaba, będący młodzieżowcem Zagłębia Lubin. Obok niego występuje Alassane Sidibe, którego udało się pozyskać z Atalanty Bergamo pod koniec okna transferowego. W ataku wywiązała się zaś obiecująca współpraca między Czubakiem a Sobczakiem. Ten pierwszy zapewne wyczyścił swoją głowę od plotek transferowych, podpisując nowy kontrakt z Arką. Nabrał przy tym pewności siebie i zbliża się do rekordu bramek wszechczasów w klubie. Były gracz Wisły zaś wykonuje niemniej ważną rolę. Jest bardzo ważnym graczem rozgrywającym. Odciąga od pola karnego obrońców rywali, tworząc miejsce Karolowi i innym kolegom.

Postawiono jednak na wizję dyrektora sportowego. Awans środkiem do celu

Arka mocno zaskoczyła, gdy po deklasacji Odry, o północy, opublikowała komunikat o zmianie na ławce szkoleniowej. Od grudnia zasiadać będzie na niej Dawid Szwarga. Zmiana zaskoczyła również szatnię Arki, o czym w programie meczyki.pl mówił sam Czubak: – Przyjdzie nowy trener, który nas nie zna i będzie musiał to sobie poukładać, zgrać się z drużyną. Nie wiem jak większość moich kolegów z zespołu, ale nie spodziewaliśmy się takiego obrotu spraw, szczególnie po takim meczu.

Zacznijmy od tego, że ten ruch jest bardzo ryzykowny. Trener Grzegorczyk może stworzyć swojemu następcy autostradę do awansu, zostawiając zespół w TOP2. Jego brak będzie więc mocnym ciosem dla rozczarowanego przebiegiem końcówki poprzedniego sezonu, środowiska Arkowców.

REKLAMA
  • Awans do Ekstraklasy nie jest ostatecznym celem, jest środkiem do celu, jakim jest rozwój klubu, stała obecność w najwyższej klasie rozgrywkowej i dogonienie czołówki drużyn w naszym kraju. W ten sposób w komunikacie wypowiadał się sam Marcin Gruchała, prezes klubu.

Cała Polska będzie spoglądała na Arkę. Co może zapewnić jej Dawid Szwarga?

Dawid Szwarga jest jedną z najciekawszych osobowości na polskim rynku. W końcu to on stanął przed piekielnie trudną misją zastąpienia króla Rakowa Częstochowa – Marka Papszuna. Przygoda niejednoznaczna – patrząc na europejskie puchary intrygująca, ligowo z kolei niezbyt udana. Na pewno wychwalany był za jakość przygotowania treningowego, co u byłego mistrza Polski było bardzo ważne. Tak samo zapewne będzie w Gdyni, gdzie będzie musiał wkomponować swój pomysł na grę.

Trener Łobodziński chciał kontrolować grę, dostosowując się przy tym do rywali. Grzegorczyk nastawiał graczy na grę z szybkich kontrataków. Teraz będzie jeszcze inaczej, w kolejnym systemie. Gdy obejmie zespół, będzie miał dwa miesiące na przygotowanie go do ligowych zmagań. Wtedy będzie w pełni odpowiedzialny za to, czy wyniesie go jeszcze wyżej, czy też pogrzebie to, co obecnie osiąga Grzegorczyk.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,708FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ