Wkrótce wracają rozgrywki Premier League, ale to nie wszystko. Przede wszystkim wraca ona, Dychelona. Futbol Seana Dyche’a ma wielu zwolenników, a od momentu jego zatrudnienia Everton znów stanął na nogach. Za kadencji angielskiego menedżera The Toffees punktują lepiej od Nottingham Forest, Fulham, Crystal Palace i Brentford. Przed nadchodzącą kampanią Premier League na Goodison Park mogą być spokojni o dalsze losy klubu, nawet mimo odejścia Amadou Onany do Aston Villi.
Dyche zbudował defensywę, z którą każdy ma problemy
Każdy wie, że siłą Evertonu jest przede wszystkim gra w obronie, jednak nie każdy zdaje sobie sprawę, jak mocni są w tym aspekcie podopieczni 53-latka. W poprzednim sezonie:
- 2. drużyna pod względem liczby czystych kont (13)
- 4. drużyna pod względem straconych bramek (51)
- 6. drużyna pod względem goli oczekiwanych straconych (xGA 60,26)
- 10. drużyna pod względem dopuszczanych celnych strzałów (121)
W niskim bloku i ustawieniu 4-5-1 The Toffees potrafili sprawić problemy nawet największym rywalom. Potrafili wygrać z Newcastle, Chelsea, czy w derbach z Liverpoolem, remisowali z Villą, Spurs, Newcastle i dwukrotnie z Brighton. Jednak w porównaniu z poprzednim sezonem w drużynie będzie brakować jednego z liderów defensywy. Tylko czy brak Onany wyraźnie wpłynie na liczbę traconych bramek?
Sean Dyche to pragmatyczny trener, dla którego nie ma piłkarzy nie do zastąpienia. O ile belgijski pomocnik wyróżniał się na Goodison Park, a jego atuty sprawiły, że interesowało się nim wiele klubów z angielskiej czołówki, to 53-latek zawsze wiedział, jak go zastąpić. To system drużyny gra u Dyche’a największą rolę, niekoniecznie piłkarze, którzy go tworzą. Dlatego w poprzednim sezonie obecność Onany w pierwszej jedenastce nie wpływała szczególnie na wyniki The Toffees. Właściwie, to klub z niebieskiej części Liverpoolu punktował nawet lepiej gdy 22-latek był na ławce rezerwowych. I chociaż tę statystyki uznałbym raczej za ciekawostkę, to ten ubytek w składzie może nie odbić się na wynikach tak bardzo jak każdy by się tego spodziewał. Zwłaszcza że dzięki temu w klubie pozostał Jarrad Brainthwaite.
Everton nie ma problemu z kreowaniem okazji, a mimo to nie strzela goli
Drugi sezon z rzędu Everton ma poważny problem z grą w ofensywie. W poprzednich rozgrywkach tylko Sheffield United strzeliło mniej bramek, a licznik trafień The Toffees zatrzymał się na 40. W całej Premier League nikt nie strzelił mniej goli po szybkich atakach (1) ani z ataku pozycyjnego (18). Jedyne co uratowało drużynę Dyche’a to stałe fragmenty gry, które składały się na 47,5% wszystkich trafień zespołu, przynosząc 19 bramek. Tylko Arsenal zdobył więcej (20).
Jednak jeśli głębiej przyjrzeć się statystykom można zauważyć, że to nie kreowanie sytuacji jest czynnikiem, który zawodzi na Goodison Park. W poprzednim sezonie Everton był w Premier League:
- 11-ty pod względem strzałów (507)
- 11-ty pod względem bramek oczekiwanych (xG 60,75)
- 14-ty pod względem strzałów celnych (162)
To nie kreatywność Dwighta McNeila, Jamesa Garnera, Abdoulaye’a Doucoure i Jacka Harrisona była problemem. Grający na pozycji napastnika i dzielący się między sobą minutami Dominic Calvert-Lewin i Beto zmarnowali łącznie 24 dużych okazji, a kolejne 10 dorzucił od siebie Doucoure, który często wchodził z drugiej linii w pole karne. To ta trójka najczęściej dochodziła do klarownych sytuacji, ale marnowała większość z nich. Beto strzelił 3 gole z xG 7,17, Calvert-Lewin 7 z xG 13,63, Doucoure 7 z xG 10,2. Gdyby zachowali odpowiednią skuteczność to The Toffees strzeliliby aż o 14 bramek więcej.
Trudno się spodziewać, że przyjście Ilimana Ndiaye z Marsylii rozwiąże problem Evertonu ze strzelaniem całkowicie, ale 24-letni Senegalczyk może poprawić funkcjonowanie ofensywy zespołu jako całości. W sezonie 22/23 był najlepszym piłkarzem Sheffield i błyszczał w Championship, zdobywając wówczas 14 goli i 10 asyst. Atak wzmocniło jeszcze wypożyczenie Jespera Lindstroma, który po słabym okresie w Napoli chce się odbudować w Premier League. Jeśli dodatkowo klub sfinalizowałby transfer powrotny Richarlisona z Tottenhamu to zestawienie ofensywy wyglądałaby już naprawdę imponująco. W przeciwnym wypadku powinno być po prostu nieco lepiej niż w ubiegłej kampanii.
Jaki to będzie sezon The Toffees?
Gdyby nie ujemne punkty, to Everton skończyłby poprzednie rozgrywki na 12. miejscu z 48 oczkami na koncie. Obecnie sankcje od FA im nie grożą, dlatego o utrzymanie klubu z Seanem Dychem na ławce trenerskiej nie ma co się martwić. Nawet mimo wąskiej kadry i krótkiej ławki rezerwowych mało wskazuje na to, żeby The Toffees mieli większe problemy w swoim ostatnim sezonie rozgrywanym na Goodison Park. Zwłaszcza że poza wcześniej wspomnianymi Ndiaye i Lindstromem kadrę poszerzyli jeszcze Jake O’Brien i Tim Iroegbunam.
PLUSY +
- szczelna defensywa i Jordan Pickford w bramce
- Sean Dyche na ławce trenerskiej
Minusy –
- odejście lidera środka pola
- brak napastnika, który zagwarantuje dwucyfrową liczbę bramek
- wąska kadra i brak jakościowych zmienników
Przeczytaj także inne zapowiedzi przed sezonem Premier League:
Nottingham Forest – po raz trzeci uciec spod topora
Brentford – czy na pewno są zbyt mocni żeby spaść z Premier League?
***
Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej