Arka Gdynia witała się z PKO BP Ekstraklasą, jednak w końcówce sezonu przeżyła dwa bolesne ciosy. Najpierw przegrała rywalizację o bezpośredni awans, mimo że do niego potrzebowała ledwie 1 punktu w dwóch ostatnich meczach. Następnie dała się pokonać Motorowi Lublin, prowadząc niemalże do samej końcówki spotkania. Niepowodzenie jest bolesnym ciosem dla kibiców Arki, ale w Gdyni nie zamierzają rezygnować z marzeń, o czym świadczy poniedziałkowy komunikat władz klubu.
Najistotniejsza sprawa — trener Wojciech Łobodziński będzie kontynuował projekt
Trener Wojciech Łobodziński ma moje pełne wsparcie i zaufanie. Doceniam progres, jaki Arka wykonała w obecnym sezonie, pamiętam jesienną zwycięską serię i świetne otwarcie wiosny właściwie do momentu pojawienia się kontuzji w zespole. Nie mam wątpliwości, że najsurowszym recenzentem pracy trenera będzie on sam i wyciągnie wnioski z ostatnich meczów oraz tygodni. Wspólnie zastanowimy się też, jak dodatkowo wzmocnić sztab w określonych obszarach — przyznał Marcin Gruchała, właściciel Arky Gdynia.
Wydaje się, że to bardzo dobra decyzja klubu. Nie po to niedawno przedłużano umowę z trenerem, tym samym deklarując zaufanie jego projektowi, aby chwilę później go zwalniać. Progres bowiem jaki w tym sezonie osiągnął ten zespół, był naprawdę olbrzymi. Przede wszystkim wielu zawodników rozwinęło się piłkarsko do poziomu, który gwarantuje klubowi tego lata przynajmniej wysoki zarobek (np. Olaf Kobacki).
Bardzo ważne do wyczytania w powyższych słowach jest również to, że klub wzmocni sztab w określonych obszarach. Żółto-niebiescy dopiero przy okazji kryzysu w końcówce sezonu zaczęli korzystać ze wsparcia psychologów i przyniosło to efekty w starciu z Odrą Opole (oraz w pierwszej połowie meczu z Motorem). Również trzeba zwrócić uwagę na to, jak kadra była źle przygotowana fizycznie w drugiej części zmagań 1 ligi. Arkę trapiło w tym okresie mnóstwo skurczy mięśniowych oraz dłuższych kontuzji. Jest to więc zdecydowanie pole do popisu dla sztabu w sezonie 2024/25.
Arka Gdynia zainwestuje w poszerzenie zespołu
Nasza drużyna potrzebuje znaczących wzmocnień o sprecyzowanym profilu. Potrzebujemy wartościowych graczy, realnej alternatywy. Po pierwsze: dla wzmocnienia rywalizacji, po drugie: dla szerokości kadry na wypadek kontuzji, czego tak boleśnie doświadczyliśmy w tym sezonie. Urazy Janusza Gola i Dawida Gojnego pozbawiły nas nie tylko wysokiej jakości piłkarskiej, ale i ogromnego doświadczenia — dodał właściciel klubu. No właśnie, kontuzje. Nie można zwalać winy, że to przez nie drużyna nie awansowała do Ekstraklasy. Byłoby to bowiem nieuczciwe dla reszty zawodników tego zespołu oraz innych klubów. Miały one jednak przy tym swój udział.
Gdyby nie pozyskanie Marca Navarro pod koniec marca to blok defensywny zespołu wyglądałby… Aż trudno go sobie po prostu wyobrazić. Przeciwko GKS-owi Katowice na boku obrony musiał zagrać nominalny środkowy obrońca, Oleksandr Azacki, który jako kapitan zespołu dotąd wspierał swoich kolegów tylko w szatni. Ukrainiec jest bardzo ubogim technicznie piłkarzem i niestety dało to o sobie poznać. W tamtym momencie jedyną alternatywą dla czwórki obrońców był młodzieżowiec, Kasjan Lipkowski, który gra raz jako boczny obrońca, a innym razem w środku pola. Problemy również były w ataku, ponieważ dla ewidentnie zmęczonego sezonem Karola Czubaka czy Olafa Kobackiego nie było rezerwowych, którzy nie obniżyliby znacząco jakości zespołu. Hubert Turski wypożyczony z Pogoni Szczecin strzelił bowiem w lidze tylko jedną bramkę i raczej nie zapamięta dobrze tego sezonu. Jedynie głębia była na prawym skrzydle, gdzie rywalizowali ze sobą Kacper Skóra i Tornike Gaprindashvili.