Rafał Wolski: Nie ma co liczyć na drugi taki sezon Bayernu z rzędu (WYWIAD)

Rozgrywki ligowe powoli dobiegają końca. W europejskich pucharach zostały do zagrania już tylko finały. Już za niecały miesiąc piłkarski świat zwróci swoje oczy na Niemcy, gdzie rozegrane zostaną tegoroczne Mistrzostwa Europy. Świetny czas dla kibica piłkarskiego. Z racji tego postanowiłem podsumować to co się wydarzyło i może wydarzyć na przestrzeni tego sezonu. Osobą, z którą rozmawiałem był Rafał Wolski, komentator piłkarski Viaplay. Pan Rafał komentował w tym sezonie Bundesligę oraz Ligę Europy, a także skomentuje finał LE w Dublinie. Rozmowa została przeprowadzona w piątek, więc jeszcze przed ostatnią kolejką Bundesligi. Od tamtej pory dowiedzieliśmy się, że Bayer Leverkusen zakończył sezon ligowy będąc niepokonanym. VfB Stuttgart przeskoczył Bayern i został wicemistrzem Niemiec. Manchester City został mistrzem Anglii, a Jakub Kamiński zanotował drugą asystę w sezonie. Mimo wszystko zapraszam do przeczytania tej długiej rozmowy, bo omówiliśmy większość najważniejszych wątków.

Mateusz Wiśniewski: Na początku zapytam, bo komentuje pan mecz w Dublinie, jakie są przewidywania? Czy weźmie to Atalanta, czy Bayer Leverkusen?

Rafał Wolski: To od razu tak, prosto z mostu – nie przepadam za przewidywaniami. Bo sport pokazał sto razy, że to fajna zabawa jest, możemy sobie posiedzieć i pogadać, ale potem dzieją się takie rzeczy na przykład, jak w rewanżu Bayeru Leverkusen. 

REKLAMA
Z Romą?

Rafał Wolski: Z Romą. No przecież kto by to wymyślił. Po pierwsze, że Roma odrobi te dwa gole z Rzymu. Po drugie, że to będzie po dwóch rzutach karnych, w jakiś irracjonalnych sytuacjach. A to obrońca się zawiesił, a to ktoś zagrał piłkę ręką i nagle straty są odrobione. Potem jak byli już na prostej, to ich filar pakuje gola samobójczego. Mówię o Mancinim. Przecież to jest w ogóle nie do wyobrażenia. A jeszcze jak na to nałożymy specyfikę meczu finałowego, gdzie jednak materia dotyka ludzi i wiemy, że to są herosi piłki, herosi sportu, ale zdarzają się momenty, w których ktoś jest słabszy. Mental nie wytrzymuje, ktoś nie jest wystarczająco skoncentrowany w jakiejś chwili.

Moim zdaniem to w każdą stronę może iść. Bayer Leverkusen pokazał jakie ma atuty, natomiast jeżeli ktoś lekceważy Atalantę, to myślę, że to jest mocno niepraktyczne i można się na tym przejechać. Bo oni są naprawdę fantastyczni w swojej grze. To jak oni są apozycyjni na boisku. Tam nie można nadążyć za ustawieniem, tam nie można czasem piłkarza namierzyć. Bo taki Djimsiti zaczyna mecz w obronie, a po chwili jest w trzech innych miejscach. I to też wymaga dużej koncentracji podczas tej pracy. Także wszystko może się wydarzyć, absolutnie wszystko.

Dokładnie to z tymi obrońcami, którzy często włączają się w akcje ofensywne. Ekipa Gian Piero Gasperiniego nie może być lekceważona, bo jednak przypadkowo do finału nie dotarła. Czy jednak pan wyobraża sobie, że ktoś przerwie, nie licząc meczu z Augsburgiem w ten weekend, tą niesamowitą serię Bayeru w tym sezonie? Czy ktoś wreszcie ich pokona?

Rafał Wolski: Dobrze, że dodałeś w tym sezonie, bo w tym sezonie to nie jestem pewien. Kiedyś ktoś przerwie na pewno. I oni taki moment też będą musieli umieć jakoś przeżyć. Bo się obudzą w nowej rzeczywistości, ktoś ich wyrwie z tej bajki. No właśnie, w tym sezonie? Nie wiem. Jeśli miałbym kogoś wskazać, to raczej Atalanta, a nie Augsburg. 

Albo Kaiserslautern, bo jeszcze jest finał Pucharu Niemiec.

Rafał Wolski: To powiedzmy, że przede wszystkim Atalanta. Finał, znowu następny finał. Różne rzeczy się w rozgrywkach pucharowych zdarzały. Nie wydaje mi się, żeby taka sensacja miała miejsce nastąpić trzy dni po tym finale Ligi Europy. Ale gdybym miał jakąś hierarchię zbudować, to powiedziałbym, że największe szanse na zakończenie tej serii w tym sezonie ma Atalanta. Ale nie jestem pewien czy komukolwiek się uda. 

Właśnie à propos tej serii i tego, że Bayer będzie miał praktycznie trzy mecze w ciągu tygodnia. Tak naprawdę mistrzostwo ma już pewne. Zostaje mu najważniejszy mecz sezonu, czyli finał z Atalantą i później na deser finał Pucharu Niemiec z Kaiserslautern. Czy da się lepiej zakończyć z tytułem Vizekusen, niż zdobyciem trebla w tym sezonie przez ekipę Xabiego Alonso?

Rafał Wolski: Nie, nie da się. Ja muszę powiedzieć wprost – to jest w ogóle jakaś nowa karta w historii tego klubu. Wyśmiewani, wyszydzani, zbierali przez całe lata. Może nawet doszło do tego, że kibice tego klubu jakoś się nawet, to dziwnie brzmi, ale zdążyli przyzwyczaić do tego, że może puchary czy triumfy nie są dla nas. Możemy zrobić dobre wrażenie, ale puchar jest dla kogoś innego, czy tytuł mistrzowski. Ja sobie sprawdziłem – od 1997 roku oni pięć razy byli wicemistrzem Niemiec. Przegrali trzy finały Pucharu Niemiec i przegrali finał Ligi Mistrzów w 2002 roku z Realem Madryt. 

Wtedy ten słynny sezon 01/02, gdy Ballack tam był największym pechowcem, jeszcze później finał Mistrzostw Świata.

Rafał Wolski: Ich pech też polegał na tym, że trafili w finale na drużynę, która do finału to po prostu idzie po to, żeby ten finał wygrać. 

Dokładnie, legendarna Brazylia z Ronaldo na czele.

Rafał Wolski: Więc to była niesamowita, powiedzmy, negatywna seria, bo niektórzy pewnie mogą pomarzyć, żeby być wicemistrzem Niemiec. Ale jeżeli masz ten tytuł na wyciągnięcie ręki, oddajesz, potykasz się na ostatnim kroku, na ostatniej prostej, to strasznie musi boleć. Ja myślę, że dla nich zaczyna się teraz naprawdę nowa era w historii klubu i są wolni od tych wszystkich negatywnych skojarzeń.

Pytanie teraz, jako że komentuje pan Bundesligę, więc pewnie interesuje się co będzie z Bayerem na nowy sezon. Czy włodarze postawią na sprzedaż tych najdroższych zawodników, czy Xabi Alonso w ogóle zostanie? Co pan uważa na ten temat?

Rafał Wolski: Nie, nie. Jest postanowione, że zostaje. Było oficjalne ogłoszenie tej informacji. Ja myślę, że to też bardzo dobrze zrobiło niektórym piłkarzom. Bo myślę, że tych odejść z klubu po takim sezonie byłoby naprawdę dużo. Gdyby Xabi Alonso teraz wybrał, nie wiem, Liverpool, Bayern Monachium albo gdyby była propozycja sensowna, racjonalna i w tym właśnie momencie z Realu Madryt. Ale myślę sobie, że ten gość mi imponuje. On mi imponował na boisku, on mi imponuje teraz jeżeli chodzi o plan na swoją karierę trenerską. Bo tam jest wszystko to co lubię w sporcie. A w sporcie jest tak, że łatwiej zdobyć coś, niż obronić tytuł.

REKLAMA

Dlatego moje myślenie wygląda tak – jeżeli Xabi Alonso w przyszłym sezonie obroniłby tytuł Mistrza Niemiec w „lidze Bayernu Monachium”, to już nic więcej nie będzie miał tam do roboty. To znaczy, to będzie najwyższa sztuka, największa sztuka, najtrudniejsza. Bo myślę, że po takim sezonie to Bayern stanie na czubku głowy, żeby odzyskać tytuł. Bo to co się wydarzyło, to nie miało prawa się wydarzyć. A to się właściwie dwie rzeczy zbiegły – fenomenalna praca ludzi z Leverkusen z Xabim Alonso na czele i fatalne błędy Bayernu Monachium, które zaczęły się nie w tym sezonie, tylko w poprzednim, kiedy tak lekką ręką zwolniono Juliana Nagelsmanna i myślę, że Bayern za to płaci teraz potwornie wysoką cenę. 

Wiadomo, że Bayer notuje niesamowity sezon, bo jednak nie przegrali i prawdopodobnie nie przegrają. Bo raczej wątpię, żeby potknęli się na Augsburgu po tym całym sezonie. Ale też niesamowita słabość Bayernu, który nie wygrał z Bayerem w obu meczach. No i gubił punkty nawet na beniaminkach takich jak Heidenheim. Czy Bayern podniesie się już w następnym sezonie, czy zajmie mu to trochę dłużej. Słyszymy cały czas, że mają problem ze znalezieniem trenera. Tuchel okazuje się po wczorajszych doniesieniach, że zostanie na następny sezon albo podpisze nowy kontrakt. Pytanie, czy oni szybko zażegnają ten kryzys czy jednak będą się w tym bagnie babrać trochę dłużej?

Rafał Wolski: To ja teraz tak z szacunku do Bayernu, bo Bayern zawsze darzyłem wielkim szacunkiem. Myślę, że nie ma co liczyć na drugi taki sezon Bayernu z rzędu. Nie ma opcji. I w ogóle nie interesuje mnie, czy Tuchel dalej jednak będzie drużynę prowadził. Czy przyjdzie kto inny za trenera Tuchela. Myślę, że Bayern to jest taka organizacja, że nie ma szans, że będą w przyszłym sezonie Bundesligi wyglądać tak jak w tym.

W ogóle à propos samej Bundesligi jest ciekawa rzecz w tym sezonie. Nie dość, że Bayer zaskoczył, gdzie w tamtym sezonie pamiętamy, że zaczynał od słabej serii i tak naprawdę zamykał w pewnym momencie tabelę. A później się dopiero obudzili i przy zmianie trenera zaczęli grać. Ale też Stuttgart, który przecież grał baraże o to, żeby się utrzymać w Bundeslidze. A w tym sezonie awansował do Ligi Mistrzów. To też zdecydowanie niespodziewana historia, szczególnie z tymi dwoma napastnikami – Denizem Undavem i Serhou Guirassym, którzy walczyli przez długi czas o koronę króla strzelców. Oczywiście wygrał Harry Kane. Ale chłopaki pociągnęli Stuttgart wysoko, bo aż na trzecie miejsce. 

Rafał Wolski: Tak, ale myślę, że Stuttgart to przede wszystkim pociągnął trener. A co do piłkarzy, na pewno spokojnie moglibyśmy wymienić pięć albo sześć nazwisk ludzi, którzy zrobili, nawet nie będę się wahał powiedzieć, furorę w tym sezonie. Bo jest jeszcze Führich.

Powołany do reprezentacji przez Nagelsmanna.

Rafał Wolski: Jest Mittelstädt. Nie wiem, Stiller zupełnie inaczej wygląda na boisku. I tak cały czas wiąże to z trenerem. Przy okazji, myślę, że te ostatnie miesiące udowodniły, kiedy patrzę na Leverkusen i na Stuttgart, że w stosunkowo krótkim czasie można dokonać naprawdę dużych rzeczy. Oczywiście, potem jest problem, żeby to utrzymać. I może to nawet jest najtrudniejsza rzecz w sporcie.

Natomiast jak patrzę na Sebastiana Hoeneßa, który tam pracuje od kwietnia 2023 roku. Jak patrzę na Xabiego Alonso, który pracuje od października 2022 roku, jak przypomnę sobie, gdzie były te ich drużyny jak oni tam przychodzili. Jak nawet sobie przypomnę początek Xabiego Alonso, który w czterech meczach ligowych na dzień dobry zdobył cztery punkty. No powiedzmy, furory i szału nie było. A to jak się kończy ten sezon, myślę o Stuttgarcie i Leverkusen, to pokazuje pewne ciekawe rzeczy. Można w krótkim czasie zrobić duże rzeczy, ale może trzeba też jeszcze cięższej pracy, żeby to utrzymać. 

Widzimy też, że Borussia, która raczej w tym sezonie Bundesligi notuje przeciętny sezon. Nie oszukujmy się, to ma szansę na zdobycie pucharu Ligi Mistrzów. Myślę, że mało osób obstawiało, że akurat ekipa Edina Terzicia dojdzie do tego finału. Szczególnie po meczach z PSV, gdzie pamiętam dużo osób uważało, że PSV wyglądało lepiej. Tutaj oni w półfinale odpalają PSG nie tracąc bramki i zagrają z wielkim Realem Madryt.

Rafał Wolski: I myślę, że to jest ich największy problem. Oczywiście nie wątpię, że w finale Borussia pokaże to piękne oblicze z tego sezonu. Bo wiadomo, że ona potrafiła robić piękne rzeczy. Ale też za chwilę robić takie, że kibice po prostu nie mogli w to uwierzyć. Ale finał zrobi swoje. Oni wiedzą, że to jest jeden mecz i szansa na jakiś historyczny w ogóle wyczyn. Natomiast tak jak mówię, ich problemem jest to, że tam jest drużyna, która się wyspecjalizowała w wygrywaniu tego turnieju i w ogóle w zdobywaniu turniejów. Drużyna, która można powiedzieć, miejsce w finale dla nich, jak oni słyszą „będziemy w finale”, to to jest dla nich coś takiego, jak dla kogoś odbicie karty jak przechodzi do pracy. Zupełnie zwyczajna sprawa. Oni nie cieszą się z tego, że są w finale, oni cieszą się dopiero gdy wygrywają finał. 

Szansa na 15. puchar Ligi Mistrzów, swoją drogą w sezonie przejściowym, to dla Ancelottiego naprawdę ogromny sukces. Jak się patrzy na renesans formy Toniego Kroosa, na świetne wejście do drużyny Jude’a Bellinghama. Na to, że Vini kolejny sezon z rzędu pokazuje, że jednak jest na topowym poziomie.

Rafał Wolski: Na to, że mieli wielki kłopot z obrońcami, z bramkarzami. Coś niebywałego. A w dodatku połączyli to ze skuteczną walką o triumf w kraju.

I tutaj znowu oprócz świetnego Realu, bądź co bądź cały sezon dominowali. Przecież przegrali tylko z Atletico Madryt. To jeszcze jest ta słabość FC Barcelony – największego rywala. 

Rafał Wolski: No ale oni za to przepraszać nie będą. Taki jest sport. Oczywiście zupełnie poważnie zawsze mówiłem, kiedy widziałem, że te grupy kibicowskie tak mocno na siebie najeżdżają. Całe lata byłem bardzo blisko ligi hiszpańskiej i ja pewnych rzeczy nie rozumiałem. To znaczy nie rozumiem ludzi, którzy nie rozumieją tego, że Realowi jest potrzebna bardzo silna Barcelona. A Barcelonie jest potrzebny bardzo silny Real Madryt. Bo oni są skazani na siebie. To ich wynosi na wyższy poziom.

Ja myślę, że to nie będzie nic dobrego, jeżeli w piłce hiszpańskiej zdarzy się coś takiego, że ktoś wpadnie w taką zapaść tak na całe lata. I to będzie naprawdę nie ten poziom. Przez wiele sezonów. Bo wtedy za łatwo będzie się wygrywało trofea i nie będzie rozwoju. A konkurencja to jest najlepsza mobilizacja do rozwoju. 

Dokładnie. Prócz tego podobieństwa do Bundesligi mamy kapitalną w tym sezonie Gironę, którą prowadzi były współpracownik Pepa Guardioli i w barwach której gra ten niesamowity Artem Dovbyk, który tutaj powiedzmy ciągnie tą ofensywę Girony. Która całą drużyną zasługuje, aby zagrać w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie. I zagrają. Kto by się spodziewał przed sezonem, że dwóch Ukraińców w dwóch hiszpańskich zespołach, gdzie na miejsce Courtoisa, który doznał kontuzji, ściągnięto Kepe. Ale od listopada to Łunin broni w bramce, no i Artem Dovbyk, czyli powiedzmy naszych dwóch wschodnich sąsiadów, gra pierwsze skrzypce w swoich klubach. Bo Łunin obronił w Lidze Mistrzów dwa mecze, w których Real mógł na spokojnie odpaść, a Dovbyk walczy o trofeum Pichichi do końca sezonu.

Rafał Wolski: I to jest piękne w sporcie, że są ludzie, którzy potrafią pokazać się z tej strony. Ale gdybyśmy tak wniknęli bardzo dokładnie w losy takich ludzi, o których ten szeroki, wielki świat nagle zaczyna słyszeć, to pewnie byśmy w każdym przypadku namierzyli takie zjawisko, że jednak pewne rzeczy mają jakieś fundamenty i dzieją się krok po kroku. To jest taki poziom, że trudno tak z tego miejsca, w którym rozmawiamy iść na jakieś boisko i olśnić piłkarski świat. Takie rzeczy są niemożliwe. Na takie rzeczy się pracuje, a to że w pewnym czasie człowiek jest zdesperowany, sfrustrowany, bo nie ma wyników, wtedy to jest taki test dla charakteru. Robisz to dalej albo wymiękasz.

Potem po kilku latach tacy ludzie, o których wspomniałeś często odbierają nagrodę, za to, że nigdy nie zrezygnowali. Takich historii w sporcie jest pełno. Tak jak zawsze mówię, że ze sportu można się bardzo wielu rzeczy nauczyć i wziąć je do swojego życia takiego powiedzmy niesportowego, cywilnego. To myślę, że to jest jedna z takich historii. 

To pytanie jeszcze jedno do ligi hiszpańskiej i Realu Madryt. Czy po przyjściu Kyliana Mbappé i po tym jak prawdopodobnie uda im się wyjść z tego pasma kontuzji ważnych zawodników, czy ktoś zatrzyma Real Madryt w następnym sezonie?

Rafał Wolski: Wiesz co, nie wiem co powiedzieć, bo teraz zobacz. Oni za chwilę mogą wygrać Ligę Mistrzów, wygrali właśnie mistrzostwo Hiszpanii, z tego już się trochę zdążyli ucieszyć. Nie wiem co można więcej wygrać. Znaczy nie no, zawsze można maksymalizować, wyliczyć wszystkie trofea, które są do zdobycia. Bo jest jeszcze puchar Hiszpanii, są jeszcze superpuchary. 

Nigdy nie zdobyli przecież potrójnej korony.

Rafał Wolski: I tak dalej, i tak dalej. W każdym razie, jeżeli dobrze się potoczy to Real Madryt będzie trudno zatrzymać. Ale to ja rozumiem przez to taki stan, że będą wymieniani jako jeden z najsilniejszych kandydatów do wygrania czegoś. Ale też zawsze będą rywale. Bo są tacy ludzie jak Pep Guardiola. Ja patrzę na Guardiolę i myślę, że on całe życie szlifuje coś w czym dąży do osiągnięcia jakiegoś ideału.

Wydaje mi się w tym sezonie złapałem się na tym, że chyba jedyną przeszkodą dla niego, żeby być absolutnie jakimś numerem jeden i wygrywać wszystko, to jest właśnie to, że istnieje taki silny mentalnie, i na każdej innej płaszczyźnie Real Madryt. Który potrafi wygrać z nimi dwumecz, kiedy nie jest lepszy na boisku. I to jest chyba jedyny problem takiego Guardioli. Bo tak naprawdę w jego pracy może imponować wszystko, to jak oni kradną piłkę, to jak oni rządzą grą. Myślę, że jeśli dalej będzie to szło w tę stronę, to Guardiola może być uznany najlepszym trenerem w historii. 

Można było się w tym sezonie nabrać na to, że Arsenal wreszcie odbije mistrzostwo Anglii Manchesterowi City. A tu się okazuje, że Premier League jako jedyna liga z top 5 będzie grała do końca o to mistrzostwo. Bo pozostałe cztery ligi są już rozstrzygnięte, natomiast w Premier League ostatnia kolejka zadecyduje. No ale raczej nie ma szans na to, żeby City się potknęło na ostatniej przeszkodzie, prawda?

Rafał Wolski: Nie wiem, nie wiem. Do tego nie jest mi tak blisko, jak do innych takich futbolowych płaszczyzn. 

Ale obserwuje pan na pewno.

Rafał Wolski: W każdym razie to jest bardzo konkurencyjna liga i zdobycie tytułu w tej lidze, mówiło się o tym 10 lat temu, 20 lat temu, że nawet jest ważniejsze niż triumfy w Europie. Bo pamiętam ten okres hiszpańskich dominacji. Dla mnie to była wielka satysfakcja. Kiedy Real wygrywał Ligę Mistrzów. W następnym sezonie zrobiła to Barcelona. Potem trzy razy Real. A z kolei Ligę Europy dominowały Sevilla, Atletico Madyt.

Dla mnie to był taki triumf hiszpańskiej piłki, a tym bardziej zobacz – był poparty mistrzostwami Europy wygranymi dwa razy. był poparty mistrzostwami świata wygranymi przez reprezentację Hiszpanii. Oni wtedy trzy wielkie turnieje z rzędu wygrali. Ale wtedy czasami można było usłyszeć, że jakby tak Anglicy grali na 100% o te trofea klubowe i żeby nie mieli takiego priorytetu w postaci tytułu mistrza Premier League, to może by to wyglądało inaczej. Akurat uśmiechałem się wtedy trochę. Natomiast bez wątpienia tam jest bardzo trudno o ten tytuł. Nie chcę teraz mówić, że zdobycie tytułu mistrza we wszystkich ligach jest łatwiejsze niż w Anglii. We wszystkich na pewno nie, ale myślę, że w niektórych tak. 

Jak już tutaj poruszyliśmy temat europejskich turniejów reprezentacyjnych, no to zbliżają się wielkimi krokami Mistrzostwa Europy w Niemczech, do których nam blisko, gdyż Polacy zagrają. Jakie szanse mają Polacy na wyjście z grupy, bo wszyscy tutaj liczą na pokonanie Austrii i nie dostanie oklepu od Holandii i Francji, czy mamy szansę wyjść z tego trzeciego miejsca, może powalczyć o coś więcej, czy raczej to się nie uda?

Rafał Wolski: To może będziesz zdziwiony teraz. Są takie opinie, że z tymi Austriakami to tak lekko nie będzie. Nawet są rozwinięte w ten sposób, że może łatwiej będzie ugrać coś z Holandią niż z Austrią. I ja przypominam to dlatego, że sam się nad tym zastanawiam. Wiem jaki mamy kalendarz. Wiem, że zaczynamy w Hamburgu z Holandią. A dopiero potem gramy w Berlinie z Austrią. I na koniec mamy mecz z Francją w tej grupie w Dortmundzie bodajże. 

Tak.

Rafał Wolski: Więc tak, stadiony mamy super. Zagramy na olimpijskim w Berlinie, zagramy w Dortmundzie. To są w ogóle stadiony przewidziane już na ostatnią fazę. Bo finał będzie w Berlinie. A w Dortmundzie i w Monachium, na stadionie Bayernu, będą półfinały. Stadiony mamy super, towarzystwo w grupie mamy może nawet lepsze.

Dwóch kandydatów praktycznie do triumfowania na końcu. 

Rafał Wolski: Nie chcę zastanawiać się w tym momencie nad naszymi szansami. Gdybym miał bazować na tym, co te reprezentacje ostatnio grały w piłkę. Wolę myśleć o czymś, w co wierzę na 100%, że nie jest ważne to co ty zrobiłeś 6 miesięcy temu. Jedziesz na imprezę, dobrze, że tam jesteśmy. Bo nie zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, że lepiej, żeby nas tam nie było. Nie. Lepiej na takiej imprezie być. Natomiast trzeba się do tego bardzo dobrze przygotować mentalnie. Trzeba przerobić różne rzeczy, trzeba sobie otwarcie powiedzieć, gdzie jesteśmy my, gdzie są oni. Natomiast wyciągnąć z tego tylko konstruktywne rzeczy i skupić się na pracy.

Bo tam sztab ludzi przygotuje nam grę Holendrów, grę Austriaków, grę Francuzów. Poszczególni ludzie w tej ekipie muszą zadać sobie pytanie „po co tam jestem?”, „jaką pracę mam do wykonania?”, „jak się przygotować na tego przeciwnika?”. I generalnie bez stuprocentowego zaangażowania w tę postawę turniejową, we wszystko co ten turniej otacza z naszej perspektywy. No po prostu nie mamy o czym marzyć, to jest jakiś warunek konieczny. Do tego dorzucę, że niespodzianki w sporcie się zdarzają. Po prostu jedźmy i zróbmy to, wyjdźmy z tej grupy.

Jeżeli mówimy tu o Polakach i Austriakach, to czy ma pan jakiegoś faworyta na swojego „czarnego konia” turnieju? Któraś reprezentacja zaskoczy? Oprócz wiadomo tych murowanych faworytów. Takich jak właśnie Holandia, Francja, prawdopodobnie Hiszpania, Włosi. Myślę Portugalia dalej ostatni możliwie turniej Cristiano Ronaldo. Czy jest jakaś reprezentacja, która w tym momencie według pana może zaskoczyć na tych mistrzostwach.

Rafał Wolski: Słuchałem kogo wymieniasz wśród tych takich wielkich i to jest ciekawa sprawa. Ja mam w głowie te reprezentacje i zastanawiałem się, jak ją sklasyfikować. Nie wymieniłeś Niemców. To ja Ciebie zapytam. Czy Niemcy to też faworyt do złota? Czy twoim zdaniem nie? A może inaczej byś określił ich szanse? Ja zaraz Ci powiem, co ja o tym myślę.

O Niemcach zapomniałem, tutaj faktycznie grają u siebie. Mają taką mieszankę pokoleniową trochę, jeżeli do tego dołożymy wspomnianego Kroosa i Bundesligę, która zaskoczyła. Widziałem powołania Nagelsmanna i sposób w jaki je ogłaszali. To jest w ogóle niesamowite jak oni to robili, żeby zapobiec wyciekom. Też tutaj faktycznie zapomniałem o tej reprezentacji. Moim zdaniem jest to kandydat do złota. Szczególnie, że grają u siebie i nastroje w kraju raczej są takie, że mają szanse. Jednak ja pamiętam poprzednie turnieje, gdzie Niemcy potrafili zawodzić wszystkich. Więc tutaj mam mieszane uczucia do Niemców. Ponieważ tak samo jak bodajże w Rosji w 2018 roku nie wyszli z grupy. Ale wiem, że Niemcy potrafili zawodzić oczekiwania co do nich. 

Rafał Wolski: Powiem Ci, że ja się wahałem, bo to jest futbolowa potęga. To jest kraj, który jest gospodarzem. To jest kraj, który ma jakiś powiew. Zagrali ostatnio z mocnymi przeciwnikami i w końcu dobre mecze. Wcześniej był rzeczywiście dramat momentami. I ja ta sobie pomyślałem, że biorąc pod uwagę to wszystko może oni zasługują na miano tego czarnego konia. To znaczy ja na przykład dziś upatruję zwycięzcę, oczywiście w kategoriach zabawy, ja mam tutaj dwie reprezentacje – to jest Portugalia i Francja.

Pamiętam o tych wszystkich innych, ale tutaj z kolei pamiętam o tym, że mogą być niespodzianki i o tym też czasami decyduje towarzystwo w jakim się znalazły w tej grupie. Bo Hiszpanie i Włosi mają w grupie Chorwację. A na przykład Francuzi i Holendrzy są z nami w grupie. Ale oczywiście teraz się delikatnie, ale tylko delikatnie uśmiecham, natomiast ja cały czas będę mówił o Austriakach. Jak oni wyszliby z tej grupy, to ja naprawdę, możemy wrócić do tego. Jeśli oni wyjdą z tej grupy, to ja przypomnę swoje słowa z dziś, że nie zaskoczyło mnie to tak do końca. A czyim kosztem? No na przykład Holandii. 

Jest to bardzo możliwe.

Rafał Wolski: Bo to jest jeden z tych wielkich zespołów, które mogłyby zakończyć turniej powiedzmy niespodziewanie wcześnie. Co do Niemców? Tak, tak pomyślałem, że ich potencjał, ich nastawienie, ich determinacja, to jest gra na ich ziemi, ich niezaprzeczalny talent piłkarski. I być może okaże się, że to, że grali piach jeszcze całkiem niedawno, to nie będzie ważne. I znowu zobaczymy jakiś „niemiecki walec”, który z meczu na mecz rośnie, bo wszystko mu wychodzi. Nakręcają się chłopaki dodatkowo, jest super atmosfera. I też może bez obciążenia, bo też słyszałem takie opinie, że półfinał dla Niemców to będzie szczyt.

Niektórzy pewnie myślą – „ćwierćfinał dla Niemców to będzie szczyt”. A jak oni już będą w tym ćwierćfinale i wcześniej wszystko im będzie szło jak z płatka, to będąc u siebie ja myślę, że nie można powiedzieć, że oni na pewno nie zajdą gdzieś tam dalej. 

Szczególnie, że areny w tym roku są naprawdę wybitne, stadiony przyszykowane idealnie. Tydzień temu byłem sam na Olympiastadionie na meczu Herthy Berlin i ten stadion robi naprawdę wrażenie na żywo. Mimo, że często się mówi, że te olimpijskie stadiony przez tą bieżnie dookoła boiska, że słabo się na nich ogląda. 

Rafał Wolski: Nieprawda.

Na mnie zrobił on ogromne wrażenie. Przypomnijmy, że ten stadion został wybudowany na olimpiadę w 1936 roku. To te schody prowadzące do znicza olimpijskiego, cały stadion zrobiony w projekcie takiej podkowy robi naprawdę wrażenie. A jakie według pana są najpiękniejsze stadiony, bo pewnie pan widział na żywo niektóre. 

Rafał Wolski: Znaczy ja sprawdziłem sobie wszystkie areny, bo faktycznie jednego miasta z tych dziewięciu nie mogłem sobie przypomnieć. Ale przypomniałem sobie. Z mojej analizy wyszło, że miałem okazję być i pracować na połowie z tych stadionów. To jest Berlin, to jest Monachium, to jest Dortmund, to jest Frankfurt i to jest Lipsk. Natomiast tam są jeszcze cztery inne stadiony, które też, co ciekawe, były arenami Mistrzostw Świata w 2006 roku. I jeden stadion doszedł, w Düsseldorfie, którego wtedy nie było. Trzy wypadły, bo wtedy było 12 stadionów na mistrzostwach świata.

Jeżeli mam skupić się i wolałbym, na tych stadionach które jakoś poznałem. To zgadzam się, że stadion w Berlinie robi fantastyczne wrażenie. Byłem tam na finale Ligi Mistrzów w 2015 roku, kiedy Barcelona wygrała z Juventusem. Fenomenalnie tam się pracuje, aczkolwiek numer jeden i nie tylko w skali Niemiec. Dla mnie w skali świata, mówię o stadionach, na których byłem, we wszystkich krajach, w których miałem okazję być -najlepszy stadion dla komentatora, jeżeli chodzi o wszelkie udogodnienia, o ułożenie tej pracy to jest Monachium. Tak zaprojektowanego stadionu, z punktu widzenia telewizji, dziennikarzy, pewnie nie tylko telewizyjnych, bo prasowi też czują się świetnie, to nie widziałem. W Dortmundzie na meczach ligowych kapitalna atmosfera. A wiadomo, że Euro tę atmosferę odmieni. Bo to nie będzie tak, że „żółta ściana” i tak dalej, i tak dalej. 

Właśnie obstawiałem sobie w głowie czekając na finalną odpowiedź „który stadion”. Obstawiałem raczej Signal Iduna Park ze względu właśnie na atmosferę. 

Rafał Wolski: Nie no, atmosfera tak. To starałem się oddzielić. Może faktycznie bardziej to dociera podczas pracy komentatorskiej, to co dzieje się w Dortmundzie. Ale z tego punktu widzenia muszę powiedzieć, że w Monachium niczego specjalnie nie brakuje. Nie ma co tutaj dzielić włosa na czworo. Może nie jest to dokładnie to samo, ale też na naszą pracę składa się mnóstwo innych rzeczy. A jednak ten komfort w Monachium jest kapitalny.

Jestem ciekaw, jak teraz pracuje się na nowym Santiago Bernabéu, ale pamiętam tam zawsze było piekielnie mało miejsca na wszystko. Było straszliwie ciasno, nie wiem czy te warunki teraz tam się poprawiły. W każdym razie, pojechać do Monachium, pracować na stadionie Bayernu to jest wielka przyjemność. 

To tak na sam koniec zapytam, jak zostały wspomniane Mistrzostwa Świata w 2006 roku. Jak pan wspomina ten turniej?

Rafał Wolski: W 2006?

Tak, w 2006. 

Rafał Wolski: Pamiętam, że trafiły się bilety na mecz Polaków i taki nie lichy, bo z Niemcami. Pamiętam, że parę dni wcześniej dostaliśmy od Ekwadoru i to nie było tak, że jechaliśmy na ten mecz, bo oczywiście pojechaliśmy, to nie było tak, że jechaliśmy tam z jakimś szerokim uśmiechem. Niestety, to się skończyło zgodnie z takim najbardziej prawdopodobnym scenariuszem. Potem chyba jeszcze dzień później już się wszystko wyjaśniło. Bo jeszcze grała Kostaryka swój mecz i po dwóch rundach meczów mieliśmy tyle co Kostaryka. A potem były jeszcze dwa gole Bartka Bosackiego. Finał oglądałem już zupełnie gdzie indziej, bo mieliśmy jakieś wakacje i zdarzyła się ta akcja z Materazzim i z Zidanem. 

Legendarna, przeszła już do kanonu powiedzmy. Każdy ją zna. 

Rafał Wolski: Całkiem niedawno dowiedziałem się, że jest pomnik tego zdarzenia, nie wiem, czy słyszałeś. W Paryżu stoi pomnik, gdzie widać jak Zidane naciera na Materazziego. Nie wiedziałem, że taki pomnik powstał. A tak w ogóle to cóż, niewesoły turniej dla nas. Nie mieliśmy tej grupy jakiejś takiej, tak się wydawało, bardzo okazałej – z Ekwadorem, z Kostaryką. A skończyliśmy tam, gdzie skończyliśmy. 

Mam nadzieję, że w tym roku nie będzie tak samo jak w 2006 i w 2021, na poprzednich mistrzostwach Europy. Gdy także nie wyszliśmy z grupy. Ale myślę, że ze względu na bliskość tego wydarzenia, bo to tuż za naszą zachodnią granicą, jednak tutaj polscy fani pokażą, dlaczego mówi się, że polscy kibice potrafią robić atmosferę. 

Rafał Wolski: I bardzo dobrze. Niech to będzie na poziomie, niech ta reprezentacja to czuje. To też będzie bardzo ważne. Myślę, że nie będziemy mieli żadnego kłopotu, aby odnaleźć się na niemieckich boiskach. Oczywiście nie chodzi o to, że mamy wielu piłkarzy w Bundeslidze teraz, bo o tym też możemy pogadać. Niestety teraz jest posucha, zwłaszcza jak weźmiemy pod uwagę liczby – ich minuty w tym sezonie, ich nie wiem, gole asysty. 

Kuba Kamiński ostatnio asystę zaliczył.

Rafał Wolski: A to tak, to było fajne. Tylko to takie zaprzeczenie pewnej regule, można powiedzieć wyjątek od reguły. Natomiast trochę szkoda, że z Kubą, bo to właśnie o Kubie tutaj w tym wątku miałem powiedzieć, że to jest taki największy ból dla mnie. Bo po pierwszym sezonie w Wolfsburgu wydawało się, że to idzie w bardzo dobrą stronę. A teraz trzeba będzie budować to od innego punktu, którego w planach, w założeniach pewnie nie było. No ale zobaczymy, jak się poukładają w tym klubie sprawy. Bo to nie jest najbiedniejszy klub, któremu by czegoś tam powiedzmy brakowało na niektórych polach. Zobaczymy jak tam będzie z trenerami, w szczególności z tym pierwszym. Cały czas myślę, że Kuba coś w Bundeslidze może zrobić. Teraz to nie wygląda z dobrze. 

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,722FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ