W hicie 31. kolejki LaLiga nie zabrakło goli. Dwa z nich zdobył Antoine Griezmann, który zrównał się w liczbie zdobytych w lidze bramek z Robertem Lewandowskim. Girona po niezłej pierwszej połowie spuściła z tonu i nie była w stanie znaleźć odpowiedzi na riposty zaserwowane im przez Atletico.
Szybki gol Girony i odwrócenie sytuacji przez Atletico
Poprzednie starcie pomiędzy Gironą oraz Atletico Madryt przyniosło nam jedno z najlepszych spotkań sezonu, zakończone wynikiem 4:3 dla rewelacji LaLiga. Widowisko rozgrywane w Barcelonie rozpoczęło się wtedy od bramki zdobytej już w 2. minucie meczu. I podobnie jak na jesieni, dziś Girona także zapoczątkowała strzelanie na początku spotkania. Wynik w 4. minucie otworzył Artem Dovbyk, któremu asystował Yan Couto. Defensywa Atletico ewidentnie zaspała przy tym golu, gdyż ani skrzydłowy ani napastnik drużyny gości nie zostali pokryci w tej sytuacji.
Podopieczni Michela wiedzieli, że drugi raz z taką łatwością nie uda im się ograć obrony rywali. Przyjezdni nastawili się więc na cierpliwe szukanie kolejnych okazji i dojrzałą kontrolę spotkania. To przez długi czas udawało się Gironie naprawdę nieźle. Atletico nie potrafiło bowiem wyraźnie zdominować przeciwników i wrócić do tego meczu. Duet Correa-Griezmann wystawiony dziś w ataku był praktycznie niewidoczny i z akcji Los Colchoneros nie płynęło wiele zagrożenia.
Aż w pewnym momencie, a dokładnie w 34. minucie z pomocą gospodarzom przyszedł Miguel Gutierrez. Wychowanek Realu Madryt zagrał nieodpowiedzialnie we własnym polu karnym utrzymując rękę w powietrzu, kiedy ta zaliczyła kontakt z piłką. Sędzia wskazał na jedenastkę, którą na gola zamienił Antoine Griezmann. Ten jakże niefortunny moment dla Girony, a zarazem zbawienny dla Atletico, tchnął w ekipę Rojiblancos oczekiwaną przez kibiców zgromadzonych na Civitas Metropolitano energię.
W efekcie podopieczni Simeone wycisnęli maksimum z doliczonego czasu pierwszej połowy i objęli prowadzenie w jednej z ostatnich akcji przed przerwą. W 45+6. minucie wprowadzony z ławki za kontuzjowanego Saula Nigueza Alvaro Morata poszedł do końca za futbolówką, a następnie spod linii końcowej posłał w pole karne dośrodkowanie które wykończył głową Correa. W ten sposób wysiłek Girony włożony w utrzymanie korzystnego wyniku przez pierwsze pół godziny został zniweczony za sprawą udanego (i nieco szczęśliwego) kwadransu gospodarzy.
Doświadczenie i jakość graczy Atletico przesądziły o losach spotkania
Drużyna „Materaców” odwdzięczyła się rywalom, którzy zdobyli gola na początku meczu, tym samym w drugiej połowie. W 50. minucie wynik na 3:1 podwyższył Antoine Griezmann. Francuz posłał istną bombę pod poprzeczkę, przypominającą strzał Ousmane’a Dembele ze środowego meczu z Barceloną. To zmusiło Michela do przeprowadzenia zmian. Na murawie po stronie gości pojawili się Portu, Arnau Martinez oraz Pablo Torre. Najlepiej z tej trójki prezentował się 21-latek wypożyczony z Barcy, grający na wysokiej dokładności podań i skuteczności w pojedynkach. Jego zaangażowanie w grę nie wystarczało jednak, aby odmienić obraz meczu w potrzebny Gironie sposób.
Najlepszą sytuację na zdobycie gola kontaktowego po stronie zespołu Michela miał koło 60. minuty Dovbyk, który nie zdążył właściwie dołożyć nogi z bliskiej odległości. Nie wiadomo jednak, czy w przypadku zdobycia gola nie byłoby analizy VAR w kontekście potencjalnego spalonego. Poza tym podopieczni Cholo Simeone nie pozwalali na zbyt wiele Gironie, w zasadzie zabijając mecz w drugiej połowie. Sami Los Colchoneros mieli z kolei co najmniej 2 klarowne okazje, aby dołożyć kolejne trafienia (strzał Moliny na prawie pustą bramkę, czy Morata uderzający w boczną siatkę zamiast poszukać dogrania).
Niestety, ale Blanc-i-vermells nie byli w stanie nawiązać równej walki z gospodarzami w drugiej odsłonie hitowego spotkania 31. kolejki LaLiga. Na pocieszenie można powiedzieć, że to jeden z ostatnich tak wymagających rywali dla Girony w tym sezonie. Na horyzoncie pozostało im jeszcze tylko starcie z Barceloną. Mimo porażki i tak mają 4-punktową przewagę nad Atletico w tabeli. Z kolei Rojiblancos mogą być bardzo zadowoleni ze zdobycia kompletu punktów w obliczu napiętego terminarza związanego z Ligą Mistrzów. Piłkarze Diego Simeone muszą czuć bowiem na plecach oddech Athletiku, który zagra jutro z Villarrealem. Zwycięstwo z Gironą daje im margines 2 pkt przewagi nawet w przypadku zwycięstwa sąsiadów z klasyfikacji.