Już dziś Manchester City rozegra pierwszy ćwierćfinałowy mecz z Realem Madryt w Lidze Mistrzów, co oznacza wejście w finałowy etap sezonu. Rok temu to właśnie w tym momencie podkręcili tempo i w efekcie zgarnęli potrójną koronę. Pierwszym krokiem, aby powtórzyć to osiągnięcie jest wyselekcjonowanie przez Pepa Guardiolę podstawowej jedenastki, która dla wszystkich wciąż jest zagadką.
Jakim składem zagra Manchester City na Real Madryt?
W poprzednim sezonie większość wyjściowego składu Manchesteru City w najważniejszych meczach była niezmieniona. Duet stoperów tworzyli Ruben Dias i John Stones, który w fazie posiadania piłki wchodził do drugiej linii. W środku pomocy grali Rodri, Ilkay Gundogan i Kevin De Bruyne. Na skrzydłach Pep Guardiola stawiał na Bernardo Silvę oraz Jacka Grealisha, a na szpicy znajdował się oczywiście Erling Haaland. Jedynym znakiem zapytania była obsada prawej obrony, gdzie o miejsce rywalizowali Manuel Akanji i Kyle Walker (był też okres, w którym Szwajcar grał na lewej obronie w wyniku kontuzji Nathana Ake). Szkoleniowiec Manchesteru City znalazł jedenastkę, która najlepiej uzupełniała się na boisku i wymyślił system, w którym każda rola była dobrze wypełniana przez danego zawodnika.
Gdybyśmy teraz mieli wytypować skład, jaki wyjdzie na dzisiejsze spotkanie z Realem byłaby to w dużej mierze strzelanina, ułatwiona absencjami Kyle’a Walkera oraz Nathana Ake (niepewny jest także występ Gvardiola). Guardiolę szufladkuje się wśród menedżerów, którzy uwielbiają mieszać składem i trzymać zawodników w niepewności, ale w ostatnich edycjach Ligi Mistrzów w fazie pucharowej rzadko już zdarza mu się „overthinking”, raczej trzyma się wąskiej grupy zawodników i ewentualnie wymienia kilka ogniw. Zakładamy więc – być może mylnie – że ćwierćfinał z Realem Madryt to dla Hiszpana deadline, aby wyselekcjonować podstawową jedenastkę, która będzie grała w najważniejszych spotkaniach decydujących o trofeach. Spróbujmy przewidzieć, jak ów podstawowy skład będzie się prezentował.
Jaką defensywą będzie grać Manchester City?
Pierwszy trudny wybór Pep Guardiola ma już w bramce. Stefan Ortega pod nieobecność Edersona spisywał się na tyle dobrze, że nawet gdy Brazylijczyk wrócił do kadry meczowej na sobotnie starcie z Crystal Palace to tylko usiadł na ławce. Obaj bramkarze mają jednak podobne atuty, więc tutaj wybór nie będzie miał aż tak dużego znaczenia.
Układ linii obrony przeciwko Realowi Madryt akurat wybiera się prawie sam ze względu na wspomniane wyżej urazy. Zakładając, że dla Gvardiola jest jeszcze za wcześnie, aby zagrać od 1. minuty to do dyspozycji Guardioli zostają John Stones, Ruben Dias, Manuel Akanji i Rico Lewis. Schody zaczynają się, jeśli chcemy przewidzieć podstawowy układ linii obrony przy zdrowej całej kadrze. Najpewniejsze miejsce w składzie ma prawdopodobnie John Stones ze względu na jego unikalną charakterystykę, dzięki czemu świetnie sprawdza się w hybrydowej roli obrońcy i środkowego pomocnika. Ostatni w kolejce do gry z w/w piłkarzy jest za to pewnie Rico Lewis, który ma duże umiejętności i jeszcze większy potencjał, ale brakuje mu doświadczenia (ma dopiero 19 lat) z udziału w meczach o największą stawkę. Rywalizacja na lewej obronie pomiędzy Ake, a Gvardiolem, w środku defensywy między Akanjim, a Diasem oraz na prawej stronie pomiędzy Walkerem, a Akanjim obecnie wydaje się otwarta.
Foden i De Bruyne – pozytywny ból głowy
Naszym zdaniem skład Manchesteru City o największym potencjale musi zawierać Kevina De Bruyne oraz Phila Fodena na pozycjach, które uwypuklają ich atuty. Belg zapytany o możliwość gry z Anglikiem w jednym składzie po ostatnim meczu z Crystal Palace mówił następująco: „To zdecydowanie możliwe. W sezonach 16/17 i 17/18 grałem z Davidem [Silvą] i nikt nie myślał, że to możliwe. Wtedy byłem bardziej biegaczem i może teraz z Philem byłoby odwrotnie. Jeśli mogę tak grać z Julianem [jak w meczu z Palace], mogę też grać z Philem”. O ile w spotkaniach, w których Manchester City przez zdecydowaną większość czasu prowadzi grę na połowie rywala Guardiola pozwala sobie na bardziej ofensywne ustawienie z dwoma „10-tkami” w środku i Rodrim za nimi, o tyle z mocniejszymi przeciwnikami rzadko chce podejmować takie ryzyko.
Głównym problemem są w takim układzie fragmenty, w których przeciwnik ma piłkę przez dłuższy czas, a Manchester City musi przejść do ustawienia defensywnego. Jedna z „10-tek” wówczas cofa się do Rodriego, a zespół broni w 4-4-2. Ani Foden, ani De Bruyne nie grali jeszcze w tej roli. Guardiola nie ufa im w defensywie na tak odpowiedzialnej pozycji. W ostatnich spotkaniach Manchester City częściej pressował w systemie 4-3-3 – tak jak we wcześniejszych sezonach, o czym mówił De Bruyne w przytaczanej wyżej wypowiedzi – ale na silniejszych rywali Pep może mieć obawy, aby zostawić Rodriego w środku bez wsparcia. Hiszpan jest bardzo inteligentny i potrafi dobrze się ustawić, ale nie jest mobilną „6-tką”, co rywale mogliby wykorzystać w kontratakach.
Pozostałe dylematy
Zakładamy więc, że obok Rodriego Guardiola będzie chciał mieć jeszcze jednego pomocnika, który będzie wypełniał obowiązki defensywne, a także pomagał zapewnić kontrolę nad meczem. Na pierwszy plan wysuwa się Bernardo Silva, ale opcją jest także Mateo Kovacic.
Portugalczyk może także zagrać na skrzydle, gdzie przecież błyszczał w poprzedniej edycji fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Równie dobrze na tej pozycji możemy zobaczyć Fodena, który w idealnym układzie będzie wówczas potrzebował obiegającego bocznego obrońcy, a to znów wymagałoby poprzestawiania klocków w całym systemie. Mamy też Jacka Grealisha i Jeremy’ego Doku (oraz Oscara Bobba, który gdy dostaje szansę to prezentuje się bardzo obiecująco, ale – jak Rico Lewis – nie ma wystarczającego doświadczenia), dwóch skrzydłowych o odmiennej charakterystyce. Doku uwielbia wchodzić w pojedynki, jest wyborem bardziej ryzykownym, a Grealish zapewnia zespołowi utrzymanie piłki, a przetrzymując futbolówkę i ściągając na siebie uwagę obrońców tworzy kolegom przestrzeń. Jest wyborem bardziej bezpiecznym. Guardiola dba o balans w zespole, więc mając już w ofensywie zawodników lubiących podejmować ryzyko (Haaland, Foden, De Bruyne) przewidujemy, że pierwszym wyborem na lewej stronie będzie Grealish. Na 9-tce sprawa jest akurat prosta – Erling Haaland.
Na ten moment niezwykle trudno wybrać najlepszy możliwy skład Manchesteru City. Biorąc piłkarzy o najwyższych umiejętnościach ciężko znaleźć system i role, które pasowałyby każdemu graczowi. Zawsze na papierze coś się nie zgadza. Pep Guardiola ma więc pole do popisu.
***
Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej