Warta Poznań po 4 kolejnych spotkaniach bez porażki przegrała mecze z ŁKS-em Łódź oraz Lechem Poznań. Przewaga nad strefą spadkową przed pojedynkiem z Zagłębiem Lubin sięgała ledwie 3 punktów, co wymuszało konieczność gry o pełną pulę. Jednocześnie jednak, podopieczni Waldemara Fornalika przystępowali do dzisiejszego starcia z serią 5 występów bez przegranej. Wskazanie faworyta nie było więc łatwym wyzwaniem. Zieloni mogli jednak wierzyć w Adama Zreľáka, który wrócił do gry po ponad pół roku przerwy.
Warta strzeliła gola…
W pierwszej połowie ciekawiej zrobiło się w 26. minucie. Wtedy właśnie zamieszanie w polu karnym Zagłębia Lubin wykorzystał Mateusz Kupczak. Warta wyszła na prowadzenie po stałym fragmencie gry i mogła czekać na rywala. Dodajmy, było to pierwsze i jedyne celne uderzenie Zielonych w tej części gry.
…i nie utrzymała korzystnego wyniku
Lubinianie ruszyli do ataku, a w okolicy 30. minuty trwało oblężenie bramki bronionej przez Jędrzeja Grobelnego. Wszystko wskazywało na doskonale znany scenariusz, w którym Warta wycofuje się do defensywy i „wymęcza” punkty. Napór Zagłębia rósł po zmianie stron i przełożył się na trafienie Dawida Kurminowskiego w 57. minucie.
Warta mogła szybko odzyskać prowadzenie, jednak Kajetan Szmyt nie wykorzystał dogodnej sytuacji. Co więcej, arbiter dopatrzył się spalonego przy sytuacji sam na sam. Zagłębie Lubin w 76. minucie mogło dobić gospodarzy, jednak uderzenie głową Dawida Kurminowskiego wylądowało na poprzeczce. Zieloni odpowiedzieli strzałem w słupek Mateusza Kupczaka. Wynik nie uległ już zmianie, co martwić może zwłaszcza sympatyków Warty Poznań. Dla Zagłębia Lubin sytuacja nadal jest stabilna. Nie grożą im europejskie puchary ani walka o utrzymanie. To gospodarze musieli sięgnąć po trzy punkty, jednak nie utrzymali prowadzenia. Tym sposobem przewaga nad Koroną Kielce to tylko 4 oczka.