Spośród 6 czołowych klubów tego sezonu PKO BP Ekstraklasy Śląsk Wrocław punktuje najgorzej. W 5 ostatnich meczach powiększyli swój dorobek jedynie o 4 oczka, tracąc tym samym pozycję lidera. Choć Trójkolorowi mogą nadal poszczycić się najszczelniejszą obroną w lidze, o tyle 3 strzelone bramki w 5 meczach w 2024 roku mogą niepokoić. Aby dotrzymać kroku Jagiellonii, która pewnie ograła Radomiaka, wrocławianie musieli pokonać u siebie walczącą o utrzymanie Puszczę Niepołomice. Puszcza, pomimo remisu z Rakowem, nie zdołała wyjść ze strefy spadkowej, przegrywając z Piastem Gliwice. Podopieczni Tomasza Tułacza są drugą najgorszą drużyną ligi na wyjazdach, więc choćby jeden punkt wywieziony z Dolnego Śląska byłby dla nich cenną zdobyczą.
Bezbramkowa pierwsza połowa
Jako pierwszy zaatakował Śląsk. W 2. minucie w dogodnej sytuacji znalazł się Patryk Klimala. 25-latek źle jednak rozegrał tę akcję i nie udało się zamienić jej na gola. Wkrótce potem wrocławianie wycofali się, a Puszcza przejęła inicjatywę. Zespół z Małopolski grał atakiem pozycyjnym, cierpliwie konstruując okazję bramkową. Śląsk natomiast czekał na błąd rywala, a po nim – wyprowadzenie kontry. Podopieczni Jacka Magiery mieli kolejną szansę na pierwszego gola w 15. minucie. Najpierw uderzył Aleks Petkow, potem po swoim rodaku poprawił Simeon Petrow. Interweniować musiał Wojciech Hajda, który wybił piłkę z samej linii bramkowej.
W trakcie tego dosyć jałowego meczu na Tarczyński Arenie zrobiło się goręcej w 21. minucie. W polu karnym akcję Puszczy próbował przerwać Petkow, lecz przewrócił się tam Kamil Zapolnik. Sędzia na początku wskazał na jedenastkę. Wiadomo było, że 31-latek próbował wywalczyć karnego i sporo przy upadku dał od siebie, lecz minimalny kontakt z Bułgarem można było dostrzec. Po weryfikacji przez VAR rzutu karnego nie przyznano. Mało tego, kto mieczem wojuje, od miecza ginie – sam Zapolnik został ukarany żółtą kartką za „nurkowanie”.
Od tamtej sytuacji w meczu nie działo się kompletnie nic. Śląsk miał ogromne problemy w ataku, nie mogli przebić się przez defensywę Puszczy. Wrocławianie walili głową w mur. Pytanie było tylko, co pierwsze pęknie – mur czy głowa? Patrząc na to, jak nieudolnie strzelali lub wyprowadzali ataki można było stwierdzić, że to drugie. Czas na nieco poważniejsze wyzwanie dla Oliwiera Zycha przyszedł dopiero w 43. minucie, kiedy to popisał się niezłą interwencją po strzale Petkowa.
Nudy…
Na początku drugiej połowy Śląsk wciąż przeważał. Jednak co z tego, skoro wyprowadzali akcje z dużymi problemami? Dla podopiecznych Jacka Magiery to była istna Golgota. Męczyli się strasznie, a ich ataki były nieudolne, słabe i ślamazarne. Kibicom także się to nie podobało. Dopiero w 58. minucie wypracowali sobie okazję, która miała potencjał. Patrick Olsen i Nahuel Leiva wyprowadzili dwójkową akcję, Hiszpan strzelił, lecz na posterunku stał Zych. Puszczy również gra nie układała się po ich myśli. Zawodziła ich najlepsza broń, jaką dysponują, czyli wrzuty z autu. Nie przynosiły one zamierzonych korzyści.
Ekipa z Dolnego Śląska nie przestawała atakować. Problem jednak tkwił w tym, że ich próby były zupełnie nieprzekonujące i mierne. Niepołomiczan z kolei taki rezultat zadowalał, gdyż zapewniał im awans na 15. miejsce. W 77. minucie Śląsk mógł objąć prowadzenie. Świetnym podaniem i boiskową wizją wykazał się Nahuel, który zagraniem do Klimali rozmontował szyki obronne Puszczy. Klimala jednak nie zdołał wykorzystać ten szansy – uprzedził go Artur Crăciun. Beniaminek zaczął grać agresywniej w obronie, a Śląsk jeszcze desperacko kombinował. Efektowną przewrotką popisał się Klimala, ale nieznacznie chybił.
Defensywna Puszcza, nieudolny Śląsk. Tak jednym zdaniem można podsumować to spotkanie. Wrocławianie mieli z gry dużo więcej od rywala. Mieli sporo okazji na objęcie prowadzenia, ale z żadnej z nich nie skorzystali. Gdyby w piłce nożnej sędziowie mogli przyznawać noty za styl, to zapewne 3 punkty zostałyby we Wrocławiu. Na nieszczęście dla Śląska tak nie jest. Trójkolorowi mieli i bardzo rozregulowane celowniki, i problemy z dokładnością. Puszcza wymyka się ze strefy spadkowej, Śląsk natomiast oddala się od pozycji lidera.