Miguel Almiron rozegrał w obecnym sezonie Premier League 76% możliwego czasu gry. Jak się jednak okazuje, Newcastle zgodziło się na ofertę Al-Shabab w kwestii sprzedaży 29-letniego Paragwajczyka. Jak donosi Ben Jacobs, sam zawodnik jest otwarty na przeprowadzkę do Arabii Saudyjskiej, jednak transakcja nie została jeszcze sfinalizowana.
Almiron i Al-Shabab? Transfer z podtekstem
Postronny obserwator mógłby w tym momencie popukać się w czołowo. Newcastle jest w tym momencie przetrzebione kontuzjami, a dodatkowo na pozycji Paragwajczyka nie ma alternatyw. Dlaczego zespół aspirujący do walki o lokaty w czołówce miałby zgadzać się na tak nierozsądne rozwiązanie jak sprzedaż Almirona? Temat budzi teorie spiskowe, które wydają się niezwykle logiczne. W normalnych warunkach, angielski klub w ogóle nie podejmowałby tematu sprzedaży swojego skrzydłowego. Nie na tym etapie sezonu, nie chwilę przed zamknięciem okienka transferowego. Sroki mają jednak problemy z wypełnieniem FFP (Finansowego Fair Play). Sytuacja utrudnia im dokonanie zimowych wzmocnień, co miało zablokować transfer Kalvina Phillipsa z Manchesteru City. Wydawało się, ze Newcastle będzie zmuszone sprzedać jedną z gwiazd, by poprawić swoją księgowość.
Czyżby więc sprzedaż Almirona do ligi saudyjskiej miała być takim „chytrym” sposobem na dodatkowy zastrzyk pieniędzy, który pomoże wypełnić FFP? To oczywiście jedynie domysły angielskich kibiców, które pojawiają się pod newsami o potencjalnym odejściu Paragwajczyka. 29-latek jest podstawowym zawodnikiem, a zarazem trudno nazwać go jednym z liderów ekipy Eddiego Howe. Nie musimy zresztą dodawać, że za Newcastle stoją Saudyjczycy. Załóżmy, że Al-Shabab zapłaci za skrzydłowego kwotę nieporównywalnie większą niż jego wartość rynkowa, w ten sposób „poprawiając” finanse Srok. Trudno się w tym momencie dziwić oskarżeniom o brak uczciwości, ale przecież prawo nie zostanie złamane…