Od dłuższego czasu Robert Lewandowski znajduje się na cenzurowanym. Kapitan reprezentacji Polski nagle bardzo mocno obniżył standardy, do których przez lata nas przyzwyczaił. Upływający czas coraz bardziej zagląda mu w oczy, a efektem jest gorsza forma sportowa oraz coraz większa krytyka – zarówno w Polsce, jak i w Hiszpanii. Zjazd „Lewego” jest na tyle bolesny i trwa już na tyle długo, że powinniśmy zacząć zastanawiać się, czy Polak w ogóle zasługuje na grę w podstawowym składzie FC Barcelony.
Pewne miejsce w składzie
Dotychczas Robert Lewandowski miał pewne miejsce w pierwszej jedenastce Blaugrany. Latem 2022 roku przychodził jako niekwestionowana gwiazda zespołu. Napastnik, który jest w bardzo wąskiej grupie najlepszych na świecie na swojej pozycji. Dla Barcelony był to arcyważny transfer pokazujący, że ciągle ma dar przekonywania piłkarzy klasy światowej do przyjścia na Camp Nou. „Lewy” odwdzięczył się bardzo dobrym pierwszym sezonem. Choć w drugiej jego części zaczęły się już problemy, tak zespół odzyskał mistrzostwo kraju, a były napastnik Bayernu został królem strzelców. W aktualnych rozgrywkach trudno jednak szukać argumentów na obronę 35-latka. Xavi nadal wystawia go w podstawowym składzie, ale możemy domniemywać, że nie chodzi tutaj tylko o aspekty czysto sportowe, a także o pewne ustalenia – formalne, umieszczone na piśmie, bądź jedynie ustne – przy podpisywaniu umowy.
Zmianę Roberta Lewandowskiego w 62. minucie meczu, przy rezultacie 2:2, na Estadio Benito Villamarin z Realem Betis można było odczytywać jako pierwszy poważny sygnał wysłany przez Xaviego pod adresem Polaka. Niemniej jednak, po spotkaniu wypłynęła informacja, że było to spodowane problemami zdrotownymi. Mateusz Święcicki, komentujący to spotkanie dla stacji Eleven Sports na żywo ze stadionu w programie International Level na kanale Meczyki przekazał, że Polak poczuł ból w szyi i nie mógł biegac na 100%, czego dowiedział się bezpośrednio od Lewandowskiego (z drugiej strony – w transmisji przy zmianie nie było widać, aby Robert odczuwał jakiekolwiek dolegliwości i tym bardziej, aby Xavi o tym wiedział). Dotychczas, jeśli Robert Lewandowski grał w niepełnym wymiarze czasowym to powodem było oszczędzanie go na ważniejsze starcia.
Spójrzmy na mecze, w których Robert Lewandowski grał mniej niż 90 minut:
- 33 minuty z Mallorcą w La Lidze (26 września) – po 7 meczach, w których zagrał po 90 minut (oraz dwóch w reprezentacji Polski, także w pełnym wymiarze czasowym) Xavi dał Polakowi odpocząć wprowadzając go tylko z ławki rezerwowych.
- 33 minuty z Porto w Lidze Mistrzów (4 października) – zmiana wymuszona kontuzją kostki Lewandowskiego, przez którą opuścił trzy następne mecze.
- 30 minut z Realem w La Lidze (28 października) – Lewandowski nie był jeszcze gotowy na grę od początku po wspomnianym wyżej urazie, więc w El Clasico tylko wszedł z ławki.
- 56 minut z Realem Sociedad (4 listopada) – tydzień później 35-latek ciągle nie był gotowy na pełne 90 minut, więc możemy zakładać, że zmiana po około godzinie gry była planowana.
- 71 minut z Royal Antwerp w Lidze Mistrzów (13 grudnia) – Barcelona miała już pewny awans do fazy pucharowej z 1. miejsca, więc logiczne było, że „Lewy” zagra mniej. Wszyscy byliśmy zdziwieni, że znalazł się w wyjściowym składzie, bo pierwotnie miał do Antwerpii w ogóle nie lecieć.
- 71 minut z Las Palmas w La Lidze (4 stycznia) – zmiana przy wyniku 0:0. To prawdopodobnie pierwszy raz, gdy Xavi postąpił wbrew woli Roberta, a zdjęcie go z boiska było decyzją podyktowaną względami sportowymi, a nie oszczędzaniem sił zawodnika.
- 19 minut z Barbastro w Pucharze Króla (7 stycznia) – przeciwnik z czwartego poziomu rozgrywkowego, więc logiczne, że podstawowy napastnik mógl odpocząć.
- 30 minut z Unionistas w Pucharze Króla (18 stycznia) – jak wyżej, z tą różnicą, że rywal z trzeciego poziomu rozgrywkowego.
- 62 minuty z Betisem (21 stycznia) – powody zmiany opisywane już wcześniej
Problemy Lewego
Mimo regularnej gry nie ulega wąptliwościom, że Robert Lewandowski gra poniżej oczekiwań i wielu kibiców Barcelony, w tym także tych polskich, domaga się posadzenia 35-latka na ławce rezerwowych. Fani uważają, że bez niego zespół jest w stanie grać lepiej. Na naszej grupie na Facebooku „Mistrzowie” przeprowadziliśmy ankietę, czy Robert Lewandowski, patrząc czysto sportowo, powinien grać w podstawowym składzie Barcelony. Ponad 3/4, bo aż 76% użytkowników, odpowiedziało, że Polak nie zasługuje na grę w pierwszej jedenastce Blaugrany. Podobne opinie można znaleźć wśród zagranicznych kibiców Barcelony.
Pierwszą rzeczą, za którą rozlicza się napastnika to liczba strzelonych goli. 8 trafień w 18 meczach to nie jest dobry dorobek „Lewego”, zwłaszcza, że gra w zespole, który kreuje sporo sytuacji. Niemniej jednak, są elementy, którymi 35-latek jeszcze bardziej irytuje fanów Barcelony. Lewandowski często jest odcięty od gry, a gdy schodzi po piłkę i próbuje zaangażować się w konstruowanie ataku to zazwyczaj spowalnia atak – za długo przytrzymuje futbolówkę lub popełnia błędy techniczne. W efekcie po oddaniu piłki przez Polaka akcja jest w gorszym miejscu niż w momencie, gdy przyjmował futbolówkę.
Druga sprawa to zbyt statyczna gra. Kiedy rywal cofa się głęboko pod własne pole karne Robert Lewandowski potrafi urywać się obrońcom i dochodzić do strzałów – nieprzypadkowo ma najwyższy współczynnik goli oczekiwanych (xG) w tym sezonie La Liga. Barcelona często jest nastawiona jednak na zagrywanie podań za linię obrony. Środkowi pomocnicy (Pedri, de Jong, Gundogan) oraz skrzydłowi (Joao Felix, Yamal, Raphinha) potrafią znaleźć lukę w formacji przeciwnika, natomiast aby wszystko się zgrało potrzeba także ruchu na wolne pole ze strony graczy atakujących. A Robert Lewandowski tego nie robi. Bardzo rzadko atakuje przestrzeń za plecami obrońców. Zdecydowanie częściej oczekuje podania do nogi. Tym samym ogranicza sobie i zespołowi okazje do zdobycia bramki.
Jeśli nie Robert Lewandowski, to kto?
Szukając odpowiedzi na pytanie, dlaczego Robert Lewandowski był w tym sezonie zmieniany tak rzadko wystarczy spojrzeć na kadrę Barcelony. Do stycznia Polak nie miał zmiennika. Był jedyną nominalną „9-tką” w kadrze pierwszego zespołu. Gdy leczył kontuzję jego miejsce na szpicy zajął Ferran Torres, trochę minut zebrał też 18-letni Marc Guiu. Wraz z otwarciem okienka transferowego do zespołu dołączył zaklepany już latem Vitor Roque z brazylijskiego Athletico Paranaense. Już jesienią spekulowano, że po przyjściu utalentowanego 18-latka pozycja Lewandowskiego w zespole może nieco spaść i tak też się stało. W meczu z Betisem to właśnie on otrzymał pół godziny od Xaviego zmieniając „Lewego”. Po pierwszych występach Roque możemy postawić jednak tezę, że adaptacja do europejskiego futbolu na najwyższym poziomie zajmie mu trochę czasu i rola podstawowego napastnika w tak wielkim klubie, jak Barcelona byłaby dla niego skokiem na zbyt głęboką wodę.
Rozwiązaniem, którego domagają się kibice jest ustawienie Ferrana Torresa na „9-tce”, Joao Felixa jako lewoskrzydłowego schodzącego do środka i Lamine’a Yamala na prawej stronie. Ferran – w przeciwieństwie do „Lewego” – ma dar do wyczucia odpowiedniego momentu na start do podania za linię obrony przeciwnika, co przy sposobie gry Barcelony jest dużym atutem. Hiszpanowi brakuje w tym sezonie tylko jednego gola, aby zrównać się z dorobkiem trafień Polaka, a zagrał 500 minut mniej.
Odpowiedź na tytulowe pytanie nie jest łatwa. Są mecze, w których obecność Roberta Lewandowskiego będzie dla Barcelony niezbędna (przede wszystkim z rywalami broniącymi się głęboko) i są także spotkania, gdy ktoś inny (Vitor Roque lub Ferran Torres) będzie w stanie zaoferować zespołowi więcej korzyści od Polaka. W drugiej części sezonu „Lewy” na pewno nie powinien jednak przebywać na boisku tak często, jak było to dotychczas.