Zespół Brighton and Hove Albion wybrał się na spotkanie Pucharu Anglii ze Stoke City z wyraźnym nastawieniem – spokojnie awansować do kolejnej rundy. Roberto De Zerbi wystawił w tym celu najmocniejszą jedenastkę, w której znalazł się także Jakub Moder. Dla Polaka był to pierwszy mecz w wyjściowym składzie od 19 miesięcy. Mewy ostatecznie wygrały, choć Garncarze przeszkadzali jak tylko potrafili.
Mała niespodzianka
Brighton rozpoczęło mecz od paru ataków, a były zawodnik Lecha Poznań mógł zanotować asystę. Niestety, Ben Wilmot wybił piłkę, którą Polak podawał do Evana Fergusona. Stoke przystąpiło wtedy do ofensywy, a głównym obszarem koncentracji ich ataków była prawa flanka. To tam w 15. minucie Mehdi Leris zakręcił Pervisem Estupinianem i oddał lekki, celny strzał. Goście nie przejęli się tym ostrzeżeniem i przepłacili to stratą bramki minutę później. Lewis Dunk niecelnie wprowadził piłkę do gry, co wykorzystał Joon-Ho Bae. Koreańczyk swoim dograniem wzdłuż bramki trafił w Jan Paula Van Heckena, który skierował piłkę do własnej bramki.
The Potters nie zamierzali na tym poprzestać, choć strzały z dystansu Wesleya oraz Woutera Burgera nie sprawiły większych problemów bramkarzowi. Goście chcieli jakoś odpowiedzieć, ale nie wychodziło im to aż do końcówki pierwszej połowy. Wtedy szansę na gola miał Dunk, jednak jego strzał głową obronił Daniel Iversen. Piłkarze Brighton reklamowali jeszcze zagranie ręką, lecz sędzia się go nie dopatrzył. Niestety, błędu nie mógł naprawić system VAR, gdyż na Bet365 Stadium nie był on dostępny. W ostatniej minucie doliczonego czasu gry duński bramkarz skapitulował, po świetnym strzale Estupiniana sprzed szesnastki. Ekwadorczyk udowodnił, iż jego piękna bramka z Tottenhamem nie była dziełem przypadku i zrehabilitował się za słaby początek meczu.
Pascal Gross zrobił różnicę na korzyść Brighton
Po przerwie gracze Stoke chcieli zagrać odważnie, zaatakować Brighton, ale szybko zostali sprowadzeni na ziemię. Krótko rozegrany rzut rożny, Pascal Gross kapitalnie dorzuca piłkę na głowę Dunka, a kapitan Mew dopełnił formalności i zdobył bramkę na 1:2. Przed zejściem z boiska w 58. minucie, szansę na gola miał Kuba Moder, lecz za długo zwlekał z oddaniem strzału i obrońca wybił mu piłkę spod nóg. Przewaga The Seagulls była widoczna, choć Stoke raz po raz wyprowadzało groźne kontry. Jedna z nich zakończyła się świetnym strzałem z dystansu Burgera i jeszcze lepszą interwencją Barta Verbruggena. No ale co z tego, jeśli w następstwie dośrodkowania z rzutu rożnego, Dunk został trafiony w rękę, a Lewis Baker pokonał Holendra z rzutu karnego.
Remis nie utrzymał się zbyt długo, bo na boisku rozkręcał się Gross. Niemiecki pomocnik znów popisał się świetnym dośrodkowaniem na wbiegającego Joao Pedro, a ten zdobył gola głową. Nie było to jego ostatnie słowo, bo w 80. minucie strzelił druga bramkę. Van Hecke ruszył z indywidualną akcją, rozegrał piłkę ze wspomnianym Grossem a następnie obsłużył Brazylijczyka. Okazję do zdobycia gola miał także Daniel Welbeck, lecz przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem. Do końca meczu na boisku działo się niewiele, więc Brighton mogło świętować zwycięstwo oraz awans, do kolejnej rundy.
autor: Mateusz Wiśniewski
***
Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej