Węgry – brak oczekiwań kluczem do sukcesu?

Wielkie sukcesy węgierskiej piłki w europejskich rozgrywkach są bardzo odległe. Madziarzy potrafili docierać do strefy medalowej, ale w roku 1964 (trzecie miejsce) oraz 1972 (czwarte). Co ciekawe chociaż rzadko startowali na Euro to za każdym razem wychodzili z grupy. Tym razem o kolejny awans będzie nieziemsko trudno, bowiem staną naprzeciwko trzem reprezentacjom z elity.

Droga na EURO

W eliminacjach do zbliżającego się turnieju Węgrom poszło po prostu fatalnie. Czwarte miejsce w grupie i tylko 12 zdobytych oczek w ośmiu spotkaniach teoretycznie nie dawały prawa, aby pojechać na taką imprezę. Tak niska pozycja w tabeli przyjęta została z ogromnym rozgoryczeniem. Pomimo tego Węgry dostały swoją ostatnią szansę zameldowania się na turnieju.

Wszystko dzięki wynikom w ostatnim sezonie Ligi Narodów. Nemzeti Tizenegy wygrała swoją grupę w dywizji B i dostała szanse na grę w barażach o ostatnie bilety na Euro. W pierwszej rundzie trafili na Bułgarów, których dość pewnie pokonali. W drugiej natomiast zmierzyli się z Islandczykami. I chociaż wydawało się, że to Skandynawowie przejdą dalej, ponieważ utrzymywali prowadzenie przez prawie cały mecz, to dwa gole w końcówce uratowały węgierskie marzenia o grze na najważniejszym czempionacie w Europie.

REKLAMA

Rzuceni na pożarcie

Aktualni Mistrzowie Świata, oprócz nich broniąca tytuł na EURO Portugalia. Dorzućmy do tego zawsze piekielnie mocnych Niemców i w praktyce Węgrzy mają przed sobą zadanie niemożliwe. Umówmy się, 99% ludzi nie daję Madziarom ŻADNYCH szans. Prawdopodobnie nie będą oni pierwszoplanowymi aktorami, a ich występ ograniczy się jedynie do krótkiej roli epizodycznej.

Z drugiej jednak strony, mogą podchodzić do meczów na dużo większym „luzie”. Nikt nie wymaga od nich cudów, urwanie punktów Portugalii czy Francji uznawane będzie za występ solidny. Zresztą, nawet teoretyczne odpadnięcie po samych porażkach nie powinno przysporzyć im medialnego szamba. Grają z zespołami o większej klasie, a porażka zostanie im najzwyczajniej w świecie wybaczona. Nic nie muszą, mogą naprawdę wiele.

Kolektyw ponad jednostki

Umówmy się, nazwiska zawodników Reprezentacji Węgier nie powalają na kolana. O ile jeszcze Nikolic czy Gulacsi może mówić coś „przeciętnemu” zjadaczowi chleba, o tyle raczej mało kto z was kojarzy takich graczy jak Roland Varga czy też Endre Botke. W kadrze Madziarów nie ma za dużo indywidualności. Ciężko jest znaleźć jednego zawodnika, który poziomem znacznie odskakuje od reszty swoich kolegów. Jasne, mamy tam do czynienia z zawodnikami z Bundesligi, MLS, czy też innych niezłych lig, ale generalnie nie mówimy tutaj o gwiazdach światowego topu. Wbrew pozorom, brak takiej gwiazdy może pomóc ekipie zespolić się przed turniejem, dzięki czemu na nim samym zagrać po prostu dużo lepiej.

Szkoleniowiec reprezentacji nie bawił się w sentymenty, odrzucając ze swojego projektu Dominika Szoboszlaia. Brak powołania węgierskiej gwiazdy skrytykował nawet… Viktor Orban. Oczywiście, to nie premier Węgier będzie potem płacił za ewentualne słabe wyniki sportowe kadry, ale sytuacja ta jest co najmniej niecodzienna.

Cicho robić swoje

Ciężko wskazuje się określone atuty Madziarów przed nadchodzącym turniejem. Może właśnie brak jakichkolwiek oczekiwań ze strony społeczeństwa sprawi, że Węgry zagrają o klasę lepiej? Na takich imprezach nie powinniśmy nikogo przekreślać, a jedno zwycięstwo może odwrócić sytuację reprezentacji Rossiego o 180 stopni. Format rozgrywek, dzięki któremu z grupy mogą wyjść aż 3 ekipy powinien działać na korzyść „czarnych koni”. Może to właśnie w role takiego rumaka spróbują wejść Madziary?

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,722FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ