Fenomenalnym widowiskiem uraczyły nas dzisiaj obie drużyny grające na Stadio Giuseppe Meazza. Milan podejmował u siebie Borussie Dortmund. Zarówno jedni jak i drudzy potrzebowali tego wieczoru zwycięstwa. Goście z Niemiec mogli zapewnić sobie bowiem awans do 1/8 finału Ligi Mistrzów, Milan natomiast musiał wygrać, żeby realnie pozostać jeszcze w grze o kolejną fazę rozgrywek. Mecz przyniósł wiele emocji, a ekipy zafundowały nam prawdziwy spektakl.
Gole, karne i zwroty akcji
Pierwsza połowa to definicja gry w piłkę nożną. Mecz rozpoczął się błyskawicznie. W 5. minucie jeden z zawodników gości interweniował w polu karnym ręką, za co sędzia zdecydował się podyktować rzut karny. Do piłki podszedł Olivier Giroud i… fatalnym uderzeniem zmarnował jedenastkę. Kobel bez trudu obronił lekkie uderzenie, a na tablicy wyników wciąż utrzymywał się bezbramkowy remis. Niewykorzystane sytuacje podobno lubią się mścić.
To potwierdziło się chwilę później. W 10. minucie meczu Calabria sfaulował we własnym polu karnym, a Marco Reus nie popełnił błędu francuskiego napastnika. Silnym strzałem nie dał Mike’owi Maignanowi żadnych szans. Borussia prowadziła i mogła grać tak, jak lubi najbardziej. Goście cofnęli się do defensywy licząc na kontry. Milan zaczął mieć problemy.
Z upływem czasu gospodarze stawali się jednak coraz groźniejsi. W 37. minucie meczu Chukwueze zaskoczył jednak wszystkich. Fenomenalny rajd zakończył silnym uderzeniem po długim słupku, doprowadzając do remisu. Od tego momentu obie ekipy rozpoczęły prawdziwy szturm. Piłka przelatywała spod jednego pola karnego do drugiego, a spotkanie wyglądało jak końcówka meczu, w którym remis nie urządzał żadnej ze stron.
Nikt nie zwolnił tempa
Druga połowa rozpoczęła się podobnie, jak skończyła pierwsza. Milan od samego początku bardzo mocno naciskał a Borussia cofnęła się w głąb swojej strefy defensywnej. Gol na 2:1 dla Rossonerich wisiał w powietrzu, a plany pokrzyżowała nieco kontuzja Thiawa. Zawodnik musiał opuścić plac gry w 53. minucie, co widocznie zachwiało pewnością siebie gospodarzy. Krótka ławka rezerwowych dała się we znaki, a zastępujący go Krunić miał okazać się niewystarczający.
Brak nominalnego obrońcy zemścił się 6. minut później, gdy Chorwat nie nadążył za swoimi rywalami i Borussia wyszła na prowadzenie. Po golu na 2:1 goście przejęli inicjatywę. Ledwie dziesięć minut później Adeyemi przypieczętował zwycięstwo trafiając na 3:1. Mike próbował obronić ten strzał „na raty”, ale piłka po jego pierwszej interwencji przekroczyła linie bramkową. Milan leżał na deskach i nic nie wskazywało na to, że może się podnieść.
W końcówce meczu obie ekipy miały swoje szanse. Słupek z główki obijał Jović, następnie w poprzeczkę trafiał jeden z graczy z Dortmundu. W Mediolanie nie uświadczyliśmy więcej goli, a Borussia mogła świętować awans do 1/8 LM.
Borussia gra dalej, Milan… wciąż może marzyć
Dzięki korzystnemu wynikowi meczu Newcastle z PSG, AC Milan ciągle może marzyć o awansie do kolejnej fazy Champions League. Porażka z Borussią boli, ale Rossoneri wcale nie grali źle. Przy większym szczęściu i skuteczności zawodnicy trenera Pioliego wcale nie musieli tutaj schodzić z boiska na tarczy.
Borussia natomiast może być z siebie zadowolona. Ważne zwycięstw pozwoliło im przypieczętować awans do kolejnej fazy rozgrywek, a mecz z PSG w ostatniej fazie gier będzie jedynie formalnością. Oczywiście, zapewne gracze z Niemiec będą chcieli go wygrać, ale ciężar tamtego meczu będzie znacznie mniejszy.