Widzew rzuca Lecha na kolana! Sensacja w Poznaniu

Na zakończenie niedzieli w 16. kolejce PKO BP Ekstraklasy Lech Poznań podejmował u siebie Widzew Łódź. Od 1 października Kolejorz jest nie do zatrzymania. Od klęski z Pogonią wygrali 3 mecze i zremisowali również 3, co daje im 3. pozycję przed meczem z Widzewem. Poznaniacy mają patent na łodzian – po raz ostatni przegrali z nimi w lidze w 2011 roku. Jednak Widzewiaków nie wolno było lekceważyć. W ostatnich 5 spotkaniach w lidze przegrali tylko jedno. Przed tym starciem Widzew zajmował 10. miejsce. Postacią wartą uwagi był dzisiaj Mikael Ishak. Potrzebował jednej bramki, aby zostać najlepszym zagranicznym strzelcem w historii Lecha Poznań, dzieląc ten tytuł z Christianem Gytkjaerem, zaś co najmniej dwóch, aby Duńczyka zdetronizować.

Lech zaczął od falstartu

Początek tego spotkania wydawał się być w miarę spokojny. Spora część meczu miała miejsce w środkowej części boiska. Ten spokój został zakłócony już w 5. minucie, kiedy to Elias Andersson faulował w polu karnym Fabio Nunesa. Faul Szweda był ewidentny i arbiter wskazał na rzut karny. Do jedenastki podszedł Jordi Sanchez. Bartosz Mrozek nie dał się oszukać Hiszpanowi i wyczuł jego intencje.

REKLAMA

Podopieczni Daniela Myśliwca tym się nie zrazili. Będąc bez piłki byli w stanie grać odważnie i postawić poznaniakom opór. Natomiast gdy byli w jej posiadaniu, potrafili napędzić rywalowi strachu czy zadać bolesny cios. Tak było w 17. minucie. Po składnie wyprowadzonej akcji ofensywnej podanie Dominika Kuna najlepiej, jak tylko mógł wykorzystał Fran Alvarez – Hiszpan huknął zza pola karnego, efektownie pokonując Mrozka.

źródło: Canal+ Sport/X

Po golu Alvareza Widzewiacy wyglądali na spokojnych i pewnych swego. Mieli przebieg spotkania pod kontrolą i nie pozwalali podopiecznym Johna van den Broma na zbyt wiele. Gra Widzewa była dobra i poukładana, jednak coraz groźniejszy w ataku był Kolejorz. Po około 30 minutach to ekipa 8-krotnego mistrza Polski miała optyczną przewagę. Zawodnicy z Wielkopolski próbowali wywrzeć presję na szykach obronnych gości, grając wysokim pressingiem. Mimo tego łodzianie prowadzenia nie wypuścili z rąk do przerwy. Pierwszą połowę Lech zagrał rozczarowująco słabo. Byli uznawani za faworyta, zwłaszcza że Widzew w tym sezonie ani razu nie wygrał na wyjeździe. Widzew pokazał natomiast, że potrafi grać z silniejszymi rywalami i nie okazuje im za dużo respektu. Wytrącili poznaniakom argumenty z rąk i zasłużenie prowadzili. Lecz w drugiej połowie sytuacja mogła jeszcze ulec zmianie, sprawa rozstrzygnięcia pozostawała otwarta.

Szczelna obrona Widzewa niemałym problemem Kolejorza

Na drugą połowę piłkarze Kolejorza wyszli odmienieni, zupełnie inni. Nie mieli zamiaru zwlekać ze zdobyciem wyrównującego gola i od razu ruszyli do ataku. Rozgrywali piłkę na połowie Widzewa w poszukiwaniu wyrwy w szykach obronnych czy oczekiwaniu na błąd rywala. Mimo tego brakowało nieco precyzji, wykończenia, niezbędnego do zmiany wyniku.

W 64. minucie w Poznaniu zapachniało golem, ale nie dla Lecha. Zimną krwią wykazał się Miha Blazic. Słoweniec w ostatniej chwili wybił piłkę, podczas gdy ta zmierzała ku pustej bramce, a do niej biegł rozpędzony piłkarz Widzewa. Dzięki tej fantastycznej interwencji Lech mógł jeszcze znacznie zmienić losy tego meczu.

Nigdy nie wolno się poddawać!

Kolejorz nie przestawał napierać i zabiegać o wyrównującego gola. Z tej gry ofensywnej nic nie wynikało – wciąż utrzymywał się niekorzystny dla nich wynik. Posiadanie piłki Kolejorza oscylowało w okolicach 70%. Mimo to szczelną i poukładaną defensywą łodzianie skuteczne bronili jednobramkowego prowadzenia. Oczywiście podopieczni Johna van den Broma próbowali się przebić, jednak to przypominało walenie głową w mur – świetnie między słupkami radził sobie Henrich Ravas.

W 88. minucie kolejną akcję ofensywną mieli poznaniacy. Filip Szymczak podał do Jespera Karlstroma. Szwed zza pola karnego oddał atomowe uderzenie, zmierzające w kierunku okienka. Słowacki bramkarz musiał w końcu skapitulować. Ekipie z Wielkopolski udało się uratować jeden punkt. Wydawało się, że ten wynik utrzyma się już do końcowego gwizdka. Widzew jeszcze chciał uratować prowadzenie. W 3. minucie doliczonego czasu gry Antoni Klimek znalazł się w pozycji sam na sam z Mrozkiem – z tego pojedynku wyszedł zwycięsko. 3 minuty później kolejną bramkę dla Widzewa zdobył Bartłomiej Pawłowski, jednak to już na losy meczu znacząco nie wpływało.

źródło: Canal+ Sport/X

Koniec końców to Widzew wraca z Wielkopolski z 3 punktami. Zwycięstwo łodzian jak najbardziej zasłużone – w pierwszej połowie wyłączyli z gry wszelkie atuty, a w samej końcówce pokazali charakter i wywalczyli zwycięstwo. Lech grał bardziej ofensywnie, lecz mniej skutecznie. Natomiast końcówka tego starcia to był istny rollercoaster, po którym Lech dostał silnych zawrotów głowy.

Lech Poznań — Widzew Łódź 1:3 (Karlstrom 88′ – Alvarez 17′, Klimek 90+3′, Pawłowski 90+6′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,723FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ