Hitowa walka wieczoru gali bokserskiej odbywającej się w Rijadzie elektryzowało kibiców sportów walki na całym świecie. Tyson Fury – niepokonany mistrz świata wagi ciężkiej WBC skrzyżował rękawice z byłym mistrzem wagi ciężkiej UFC Francisem Ngannou. Dla Kameruńczyka był to debiut w boksie, co nie stawiało go w roli faworyta. Predator rozstał się z UFC na początku tego roku z powodów finansowych i szuka dla siebie miejsca w świecie sportów walki. Starcie z Królem Cyganów miało zapewnić mu pieniądze i rozgłos wśród fanów boksu. Gala przyciągnęła największe gwiazdy na świecie. Pojawili się na niej m.in. Cristiano Ronaldo i Eminem.
Walka rozpoczęła się od zdecydowanej ofensywy Fury’ego
Zadał on kilka celnych, choć niezbyt mocnych ciosów. Ngannou kilkukrotnie otrzymywał ciosy, ale nie robiły one na nim wrażenia. Dopiero pod koniec rundy Brytyjczyk trafił mocnym ciosem, który zachwiał Kameruńczykiem. Druga runda w wykonaniu Predatora wyglądała już lepiej. Kilkukrotnie udało mu się trafić Tysona w korpus, ale został za to skarcony kilkoma ciosami prostymi. Król cyganów zmienił pozycję i boksował jakby był leworęczny, jednak nie przyniosło to dużych korzyści. W trzeciej rundzie walka przyspieszyła, a obaj pięściarze poszli na wymianę. Ngannou usiłował skrócić dystans i atakować z bliska. Fury kilkukrotnie ratował się klinczem. Pod koniec rundy zapowiadało się na nie lada sensację. Po nieudanej akcji Gypsy King nadział się na kontrę w postaci lewego sierpowego Predatora, po którym wylądował na deskach, z których szybko się podniósł.
Po przerwie Kameruńczyk poczuł wiatr w żaglach i aktywnie atakował rywala. Brytyjczyk kilkukrotnie kontrował prostymi, lub ratował się klinczem. Obaj zawodnicy w tej rundzie wymienili się kilkoma mocnymi ciosami, które dotarły do głowy przeciwnika. Piąta runda to już aktywna praca Króla Cyganów, który punktował swojego rywala ciosami prostymi w głowę, oraz korpus. Ngannou w tej rundzie nie umiał poradzić sobie z tańczącym wokół niego Furym, a jego kontry mijały cel za każdym razem.
W szóstej rundzie Tyson ponownie tańczył wokół swojego rywala, który nie mógł nadążyć za pracą nóg Brytyjczyka. Predator był zdecydowanie za wolny, by móc zagrozić przeciwnikowi i kilkukrotnie został trafiony ciosami prostymi prosto w twarz. Runda siódma w porównaniu do poprzednich była spokojniejsza. Zawodnicy nie ryzykowali tyle, co poprzednio. Ngannou wyraźnie zmęczony szukał swojej okazji do zadania decydującego ciosu. Fury spokojnie wyczekiwał swojej okazji i punktował lewym prostym.
Kolejna część walki upłynęła już w szybszym tempie
Zawodnicy raz po raz wymieniali się ciosami. Ciosy Predatora nie zawsze trafiały celu, ale były mocne i odczuwalne dla Króla Cyganów. Fury wielokrotnie unikał ciosów, ale nie udało mu się uniknąć każdego. Sam skontrował kilka razy, ale nie były to mocne ciosy. Dziewiąta runda, to praca Brytyjczyka, który starał się nadrobić straty z poprzedniej rundy. Ngannou niemal całą rundę, skupiony był na unikaniu, lub zasłanianiu ciosów. Widać było zmęczenie obu zawodników i spadek tempa walki po poprzedniej rundzie. W ostatniej rundzie obaj zawodnicy nie zaryzykowali. Spokojna praca ciosami prostymi, które niezbyt często dochodziły do celu. Żaden z pięściarzy nie zadał zbyt wiele ciosów w tej rundzie. Widać było, że każdy z nich uważa, że zrobił swoje i czeka na werdykt sędziego.
W oczekiwaniu na wynik walki obaj zawodnicy cieszyli się jakby wygrali
Sędziowie niejednogłośnie orzekli zwycięstwo Tysona Furego. Ngannou pokazał, że po odejściu od MMA może namieszać w świecie boksu. Postawił twarde warunki niepokonanemu mistrzowi. Przed Królem Cyganów prawdopodobna walka z posiadaczem pozostałych pasów kategorii ciężkiej Oleksanderm Usykiem. Termin tej walki przewidywany jest na przełomie grudnia i stycznia.
Tyson Fury (34-0-1, 24 KO) pokonał Francisa Ngannou (0-1-0) niejednogłośną decyzją sędziów (94-95, 96-93, 95-94).
Aut. Emil Świątek