Leicester pokonało Chelsea w finale Pucharu Anglii i po raz pierwszy w historii klubu zdobyło to trofeum. W Premier League z kolei największe emocje przyniósł mecz Liverpoolu i bramka Alissona na wagę zwycięstwa w ostatniej akcji meczu. Co jeszcze działo się w ten weekend na angielskich boiskach? Zapraszamy do naszego podsumowania. Subiektywne wnioski o każdym klubie w kilku zdaniach poparte własnymi obserwacjami. A do tego statystyki, heatmapy i ciekawostki. Prawdziwa gratka dla fanów angielskiej piłki. Zaczynamy.
1. Manchester City
Starcie z Newcastle (4:3) miało rozpocząć serię meczów, w której Guardiola będzie chciał wprowadzić swoich najlepszych graczy w rytm meczowy przed finałem Ligi Mistrzów. Okazało się, że Pep znowu posłał na boisko drugi garnitur, co jednak jest w miarę zrozumiałe – w końcu trzy mecze w tydzień (następnie gramy w środku tygodnia, a potem w weekend) dla pierwszego zespołu mogą być zbyt dużym obciążeniem. Odnotujmy jeszcze, że w piątek hat-trickiem popisał się Ferran Torres.
2. Manchester United
Mecz z Leicester pierwotnie zaplanowany na ten weekend został rozegrany we wtorek z powodu finału Pucharu Anglii, w którym Lisy grały.
3. Leicester
Lisy w ten weekend nie grały w Premier League, a w finale Pucharu Anglii. Wygranym finale. To pierwsze trofeum Brendana Rodgersa na King Power Stadium, które dokumentuje znakomitą pracę jego, ale także całego klubu. Mistrzostwo w 2016 roku nie było jednorazowym wybrykiem, a zostało przekute w coś więcej. Od tego czasu Leicester jest jednym z najlepiej zarządzanych klubów w Premier League i absolutnie najlepszym, jeśli chodzi o skauting. Praktycznie co okienko wyławia jakąś perełkę.
4. Chelsea
Ostatnie dwa mecze (z Arsenalem i przegrany finał FA Cup z Leicester) pokazał, że Chelsea ma spore problemy z przełamywaniem dobrze zorganizowanych i głęboko broniących defensyw. To element, który Tuchel latem musi dopracować w pierwszej kolejności. Niezłym chichotem losu byłby scenariusz (wcale nie nierealny) w którym The Blues skończyliby poza TOP 4 i bez trofeum. Po początkowym okresie Tuchela, od marca są obok Manchesteru City najlepszym zespołem w Anglii.
5. Liverpool
Za takie historie, jak mecz Liverpoolu z West Bromem kochamy futbol. 90 minuta, remis 1:1, The Reds mają rzut rożny. W pole karne wbiega Alisson i po dośrodkowaniu głową umieszcza piłkę w siatce przybliżając zespół do pierwszej czwórki. Liverpool nie mam miejsca na potknięcie i mimo dość łatwego terminarza niedzielne spotkanie pokazało, że przejście suchą stopą do końca sezonu nie będzie łatwe. Znów wypadł Jota i jego brak z West Bromem był widoczny.
6. Tottenham
Bardzo pewne zwycięstwo Kogutów z Wolverhampton (2:0). Na własnym boisku przeciwko niżej notowanym rywalom Tottenham prezentuje ładny, ofensywny futbol. Już w schyłkowym okresie Jose Mourinho było to widać (4:0 z Burnley i 4:1 z Palace), a Ryan Mason podtrzymał ten trend. Spurs cały czas mają o co walczyć. Nie tylko o Ligę Europy, ale także o Harry’ego Kane’a. Mocny finisz sezonu mógłby być dobrą kartą przetargową w przekonaniu Anglika do pozostania w północnym Londynie na przyszły sezon.
7. West Ham
Wrócili już niemal wszyscy kontuzjowani, których brakiem usprawiedliwialiśmy gorsze wyniki West Hamu (Antonio, Rice, Cresswell), ale Młoty nadal nie mają kłopoty. Brighton (1:1) oddał im piłkę i mieli problemy ze stwarzaniem sytuacji. Lingard już nie ciągnie całej ofensywy i nie są już tak groźni po stałych fragmentach gry, jak wcześniej. Ponadto w sobotę większość akcji pchali lewą stroną rzadko wykorzystując Coufala, który w ostatnich tygodniach był jednym z najlepiej kreujących graczy w zespole.
8. Everton
Całkiem możliwe, że gdyby na Goodison Park przyjechał nawet FC Albatros to także zgarnęliby jakieś punkty. 6 „oczek” na własnym stadionie w 2021 roku to dla piłkarzy Carlo Ancelottiego wynik dramatyczny. Porażka z Sheffield (0:1) to było deja vu meczów z Fulham, czy Newcastle. Everton kompletnie nie miał pomysłu, co zrobić z piłką, rozegranie kulało, popełniali proste błędy. A w środę kolejny pojedynek na Goodison Park – z Wolves. Już z kibicami, więc tym bardziej jestem ciekaw, jak się zaprezentują.
9. Arsenal
Kanonierzy mieli wolny weekend, ponieważ ich rywal, Chelsea grał w finale Pucharu Anglii. Mecz odbył się już wcześniej, w środę.
10. Leeds
Oglądanie Leeds to w większości meczów czysta przyjemność. Jako beniaminek mają duże szanse na zakończenie sezonu w górnej połowie tabeli i perspektywy nawet na coś więcej w przyszłym sezonie. Przez długi czas ich piętą Achillesa była defensywa, ale od około marca znacznie poprawili się w tym aspekcie gry i nie tracą już tylu goli. Diego Llorente od powrotu po kontuzji wygląda bardzo solidnie, a spajającym to wszystko graczem w środku pola jest Kalvin Phillips.
11. Aston Villa
Był taki czas, kiedy Aston Villa była dobra w ataku, był taki, kiedy dobrze tylko bronili i był taki, w którym brylowali w obu elementach gry. Teraz za to w żadnym nie prezentują się zbyt dobrze. Zwłaszcza w defensywie mają coraz większe kłopoty. W ostatnich 10 meczach zachowali tylko jedno czyste konto i mimo, że terminarz mieli dość ciężki to jednak były mecze, w których jeszcze jakiś czas temu spokojnie dowieźliby zero z tyłu.
12. Wolverhampton
Kolejny mecz, w którym możemy zastanawiać się co by było gdyby Raul Jimenez był zdrowy. Z Tottenhamem (0:2) Fabio Silva miał kilka dobrych okazji, ale żadnej nie wykorzystał, a Wilki co jakiś czas potrafiły wyprowadzić szybki atak, w których Meksykanin zawsze potrafił się odnaleźć. Zespół Nuno Espirito Santo prawdopodobnie skończy ten sezon na 12. miejscu, co w gruncie rzeczy nie jest złym wynikiem. Mając jednak świadomość, jak wyglądała gra przez większość sezonu wiemy, że w lecie potrzebne są zmiany.
13. Crystal Palace
Orły strzelają trzy gole w meczu Premier League po raz pierwszy od 6 grudnia i wygranej 5:1 z West Bromem. W niedzielę przeciwko Aston Villi (3:2) ich ofensywa naprawdę wyglądała bardzo dobrze. Eberechi Eze kreował grę ze środka, Zaha – jak to Zaha – dryblował po lewej stronie, Andros Townsend posłał kilka groźnych dośrodkowań, a Benteke zdobył bramkę w trzecim meczu z rzędu. Solidny występ zaliczył także bramkarz Jack Butland, dla którego był to debiut w Premier League w koszulce Palace.
14. Southampton
W 2021 roku Święci specjalizują się w ogrywaniu zespołów z dołu tabeli. Od 4 stycznia, kiedy pokonali Liverpool i wydawało się, że są na dobrej drodze po puchary w Premier League wygrali tylko z Sheffield, Burnley, Crystal Palace i w sobotę z Fulham (3:1). Ostatnie wyniki i gra pozwalają sądzić, że coś w tym zespole drgnęło. Rywale nie byli zbyt wymagający, ale podopieczni Hasenhuttla zaczęli kreować sobie więcej sytuacji z gry i strzelać więcej bramek. Nutka optymizmu przyda się przed następnym sezonem.
15. Burnley
Nie spodziewałem się, że będę mógł kiedyś napisać, że Burnley jest jedną z najgorzej broniących drużyn w Premier League. A już na pewno, kiedy na środku obrony figuruje duet Ben Mee-James Tarkowski. Już nawet nie nawiązuje do sobotniego meczu z Leeds (0:4), gdzie z Popem w bramce ten wynik może nie wyglądałby tak źle, ale generalnie do ostatnich występów. Mało kto po przerwie reprezentacyjnej stracił więcej bramek, a oglądając mecze mam wrażenie, że powinno ich być jeszcze więcej.
16. Newcastle
Miła przemiana Newcastle na koniec. Przez większość sezonu ich mecze były pierwszymi, które mogliśmy skreślać z weekendowych planów, a teraz każde spotkanie jest niczym przejażdżka kolejką górską. Sroki naprawdę świetnie kontrują i grają z dużo większą odwagą. Jeśli Steve Bruce będzie kontynuował takie nastawienie w przyszłym sezonie to jestem przekonany, że nawet przy podobnych wynikach kibice nie będą protestować przeciwko aktualnemu menadżerowi.
17. Brighton
Imponuje mi defensywa Brighton. Graham Potter stworzył solidną defensywę opartą nie tylko na umiejętnościach poszczególnych jednostek, ale głównie na systemie i kolektywie. Każdy piłkarz wie, jak się ustawić, kiedy zaasekurować i gra odpowiedzialnie w obronie. Z West Hamem (1:1) nie było Dunka i Veltmana i byli kilka minut od dowiezienia czystego konta. Kiedy w środku rozgrywek w dwóch meczach nie zagrał ich lider środka pola Bissouma również sobie poradzili.
18. Fulham
Mając już pewny spadek Scott Parker dał zagrać mniej eksploatowanym zawodnikom przeciwko Southampton (1:3), ale Fulham nadal wyglądało tak, jak w ostatnich kolejkach. Czyli po prostu bardzo słabo. Obrona przecieka od dłuższego czasu, atak od lutego strzela średnio gola raz na dwa mecze. To główne powody, przez które The Cottagers zagrają w przyszłym sezonie w Championship. Szkoda tylko, że walka o utrzymanie w tym sezonie zakończyła się tak wcześnie, bo wydawało się, że Fulham powalczy do końca.
19. West Brom
Nie podłamali się po spadku. Z Liverpoolem byli blisko zabrania im punktów i otrzymania jakiegoś miłego upominku od Leicester i Chelsea, rywali The Reds w walce o TOP 4. Podejrzewam, że dla następnych przeciwników (West Hamu i Leeds) The Baggies nie będą łatwym łupem. Metody Big Sama po prostu za późno „zatrybiły”, inaczej dalej byliby w grze o utrzymanie. Zresztą, wystarczy spojrzeć na tabelę za 2021 rok – West Brom jest w niej na 17. miejscu.
20. Sheffield
Sheffield żegna się z Premier League nawiązując do poprzedniego sezonu. Tak przynajmniej było w meczu z Evertonem (1:0). Przejęcie kontroli nad meczem na początku spotkania, dobra organizacja gry w defensywie oraz odpowiednia agresja i zaangażowanie. W skrócie: z tyłu na zero, z przodu coś wpadnie. Choć przez większość ostatnich meczów sprawiali wrażenie zespołu, który już się poddał to jednak miło, że jeszcze walczą, aby nie pobić kolejnych niechlubnych rekordów.
fot.: Leicester City/Twitter