Wartość drużyny a jej jakość, czyli czego nie mówią nam „gołe” cyfry

Od kilku lat regularnie możemy natrafić na statystyki, które pokazują, że wartość kadry zazwyczaj przekłada się na ostateczne miejsce w lidze. Im wartościowszych masz piłkarzy, tym większa szansa na to, że przegonisz biedniejsze kluby. Rzecz prosta i oczywista, natomiast nie zawsze prawdziwa. Dziś chciałbym pobawić się w małe gdybanie i przyjrzeć trzem polskim drużynom – Rakowowi, Legii i Lechowi.

Ile warte są te drużyny?

Będę opierać się na wartościach, które podaje Transfermarkt. Według tego popularnego portalu, najlepiej prezentuje się Raków. Jego kadra jest warta 38,90 mln euro. Za nią plasuje się Lech – 32,23 mln euro, a później mamy Legię z wynikiem 31 mln euro. Drużyna z Częstochowy zdecydowanie przeważa, dlatego to od niej zaczniemy.

REKLAMA

Raków – gwiazdy są najwięcej warte

Gdybym miał wymienić największe gwiazdy w Rakowie, postawiłbym na Kovacevicia, Tudora i Lopeza, choć ten ostatni jest kontuzjowany. Patrząc na ich wartość rynkową, to właśnie ci piłkarze są najwięcej warci. Mówimy o sumach rzędu 8, 4 i 3 mln euro. Oczywiście podczas ewentualnego transferu te liczby mogą się mocno zmienić, natomiast można powiedzieć, że faktycznie najcenniejsi na boisku zawodnicy są najlepiej wyceniani.

Jeśli chodzi o młodszych zawodników z potencjałem sprzedażowym, to pod tym kątem najlepiej prezentują się dwaj 23-latkowie – Lederman i Yeboah, wyceniani na 1,5 mln euro. Bierzmy również pod uwagę to, że Raków na pewno zagra w fazie grupowej któregoś z pucharów, a więc wartość poszczególnych zawodników będzie mogła wzrosnąć.

Lech – sytuacja jak w Częstochowie

W przypadku poznańskiej drużyny sytuacja wygląda podobnie. Dla mnie najcenniejsi zawodnicy w Lechu to Ishak (2,5 mln euro), Karlstrom (3 mln euro) i Pereira (2 mln euro). W finansowej hierarchii do top 3 załapuje się jeszcze Velde, wyceniany na 2,5 mln euro. Wyraźnie widać, że tutaj także wartość drużyny bierze się głównie z jej najlepszych graczy. Można co najwyżej wspomnieć o tym, że 2 mln do sumy 32,23 mln euro dorzuca Szymczak, który jest rezerwowym. Jednak mówimy o zawodniku, w którego w Poznaniu mocno wierzą, a i ten potrafi się odwdzięczyć za okazane zaufanie.

Na pewno Lech ma kogo drogo sprzedać. Do wspomnianych Velde i Szymczaka można dorzucić choćby Marchwińskiego. Ten ostatni jest wyceniany na raptem 1,5 mln euro, ale chyba nikt nie wierzy, aby w Poznaniu sprzedano go za taką kwotę. Nie w momencie, gdy van den Brom tak mocno rozwinął tego zawodnika. Tym bardziej, że „Marchewa” pokazał się już w zeszłym sezonie w Europie, a pucharowa przygoda Lecha ciągle trwa.

Legia – płacisz za potencjał

Jeśli chodzi o klub ze stolicy, to w moim prywatnym rankingu do top3 wpisałbym Josue (800 tys. euro), Pekharta (400 tys. euro) i Wszołka (1 mln euro). W przypadku Legii najwięcej warci są jednak inni zawodnicy. Przede wszystkim na 5,5 mln euro wycenia się Tobiasza. Do tego 4,5 mln do ogólnej sumy dodaje Slisz. Na trzecim miejscu jest Muci z wartością rzędu 2,5 mln euro.

Aktualnie pewnie część fanów Legii wolałaby widzieć w bramce Hładuna (600 tys euro), a sam Slisz również w ostatnich meczach raczej dołuje. Oczywiście, mam pełną świadomość tego, że pieniądze nie grają, a w piłce w przypadku młodych zawodników płaci się często za potencjał. Jednak ze statystyk przeprowadzanych w różnych ligach jasno wynika, że najczęściej to bogatszy jest przed biedniejszym.

Największe zagrożenia dla każdej z drużyn

Po raz kolejny zacznijmy od aktualnego mistrza Polski. Ma on najbogatszą kadrę, a zespół wzmocniło kilku jakościowych zawodników. Jakie mam obawy względem tej drużyny? Przede wszystkim Raków dopiero uczy się gry na dwóch frontach. To jednak jest inna szkoła jazdy.

Wiadomo, zmienił się trener, to też dodatkowo komplikuje sytuację. Na ten moment zespół z Częstochowy już traci punkty w lidze, a przecież ta dopiero ruszyła. Przede wszystkim jednak patrzę na nowych zawodników. U Marka Papszuna często nowy zawodnik potrzebował około pół roku na aklimatyzację i wdrożenie się nie tylko w konkretną taktykę, ale również specyficzne działanie klubu.

REKLAMA

Tym razem nowi zawodnicy często od razu zostają wprowadzani na boisko, choć niekoniecznie w pierwszym składzie. Na szczęście obyło się bez rewolucji w obronie, natomiast widać, że jeszcze nie wszystko działa tak, jak działać powinno.

W przypadku Lecha możemy mówić o pucharowym doświadczeniu Brom już wcześniej wiedział, jak łączy się ligę z pucharami. Teraz jednak cały klub mógł zobaczyć, jak to jest niemal przez cały sezon grać przez 3 dni.

Niestety, pomimo poprawy sytuacji w rankingu, awansować do 4. rundy eliminacji Ligi Konferencji. Choć losowanie i tak było dość łaskawe, to jednak wyraźnie widać, że jeden dobry sezon to za mało. W przypadku Lecha najbardziej martwi mnie środek pomocy. Brakuje mi tam jednego piłkarza – na ten moment Karlstrom i Murawski mają jednego zmiennika, Kvekveskiriego. W przypadku kartek bądź kontuzji robi się tam nieciekawie (choć można próbować wstawiać tam Marchwińskiego lub Sousę).

Jeśli chodzi o Legię, to nie ukrywam, że mam do władz klubu żal o to, że na przestrzeni dekady tak zmarnowali potencjał tej drużyny. Gdy patrzy się na to, jakie nazwiska były w pierwszym składzie na meczach fazy grupowej LM, a kto gra obecnie… Regres jest widoczny gołym okiem. Moim zdaniem wartość tej drużyny jest większa od jej rzeczywistego potencjału. Kwotę zawyżają zawodnicy, w przypadku których trzeba byłoby zapłacić za to, kim mogą się stać kiedyś, a nie za to, co już teraz dają na boisku.

Raków potrafi sobie poradzić bez Lopeza, a teraz również i bez Yeboaha. W Lechu Ishak po przebytej chorobie jest w fatalnej formie, ale zespół nadal punktuje. Dawnego lidera defensywy, Salamona, nie ma od miesięcy, a jednak formacja nadal dobrze działa. Tymczasem w moim mniemaniu Legia bez Josue czy Wszołka miałaby problem z utrzymaniem się w ligowym top4. W przypadku polskiego skrzydłowego w zasadzie nie ma on dobrego zmiennika. Po drugiej stronie boiska Kun nie zastępuje w pełni Mladenovicia.

Kto wie, może Legia ze słabszą kadrą i tak będzie się liczyć w walce o mistrzostwo Polski. Odbędzie się to jednak kosztem dalszego regresu klubu, zarówno pod kątem finansowym, jak i rankingowym.

autor: Maciej „Dox” Pawłowski

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,722FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ