Na co stać beniaminków LaLiga w sezonie 2023/24?

Już w ten piątek rozpoczyna się nowy sezon piłkarskich zmagań w hiszpańskiej LaLiga. Po poprzednim sezonie z najwyższym szczeblem rozgrywek pożegnały się Elche, Espanyol i Real Valladolid. Ich miejsce zajmą natomiast mistrz LaLiga2 Granada, wicemistrz Las Palmas, a także zwycięzca baraży – Deportivo Alaves. Jeżeli spojrzeć na wartość rynkową kadr tych klubów, tak zajmują one trzy ostatnie miejsca w całym zestawieniu. Czy w takim wypadku stać tegorocznych beniaminków na coś więcej, niż walkę o utrzymanie do ostatniej kolejki?

Granada CF

Granada powraca do LaLiga po rocznej przerwie jako zwycięzca rozgrywek Segunda Division w sezonie 22/23. Los Nazaries zakończyli minioną kampanię z 75 pkt i drugą najwyższą liczbą zdobytych goli – 55, po Albacete które strzeliło 58 bramek. Plan Granady na sezon 23/24 jest w teorii prosty – utrzymać się w LaLiga i pozostać w elicie na dłużej. Podobnie jak miało to miejsce w sezonie 19/20, kiedy El Grana występowali na najwyższym szczeblu rozgrywek w Hiszpanii przez trzy kolejne kampanie. Choć na powtórzenie sukcesów z tamtego okresu nie ma praktycznie żadnych szans.

REKLAMA

To właśnie podczas pamiętnej kampanii 19/20, zespół z Estadio Nuevo Los Carmenes zanotował drugi najlepszy wynik w historii klubu. Granada uzbierała wtedy 56 pkt i zajęła 7. miejsce w tabeli LaLiga, gwarantując sobie udział w kwalifikacjach do europejskich pucharów. Z kolei w sezonie 20/21, ekipa prowadzona przez Diego Martineza zakończyła ligowe zmagania na pozycji nr 9, osiągając przy tym ćwierćfinał Ligi Europy, gdzie odpadli dopiero z Manchesterem United. To był wspaniały czas w historii klubu z Andaluzji, który przeminął jednak wraz z nadejściem sezonu 21/22. Granada nie zdołała uchronić się przed spadkiem i kibice Rojiblancos musieli zaakceptować pożegnanie z Primera.

Paco Lopez będzie musiał wykazać się dużą kreatywnością

Kiedy spojrzymy na stan kadry i transfery Granady w letnim okienku, ciężko doszukiwać się w nich optymizmu. Jak dotąd, Los Nazaries dokonali trzech transferów gotówkowych. Są to: Shon Weissman z Realu Valladolid (napastnik – 3,5 mln euro), Gonzalo Villar z AS Romy (pomocnik – 1,8 mln euro) oraz Famara Diedhiou z Alanyasporu (również napastnik – 0,5 mln euro). Pozostali to Gerard Gumbau z Elche i rezerwowy obrońca FC Porto Wilson Manafa, obaj przyszli za darmo, oraz wypożyczony z Realu Madryt Jesus Vallejo. Powiedzenie, że „szału nie ma”, byłoby w tym przypadku bardzo delikatnym określeniem.

Niestety tak właśnie prezentują się realia finansowe hiszpańskich klubów. W końcu jeżeli FC Barcelona ma problem z rejestracją piłkarzy, to czego można oczekiwać od beniaminków? To sprawia, że Paco Lopez – szkoleniowiec Granady od listopada zeszłego roku – będzie musiał wykazać się dużą kreatywnością. Nad efektowność drużyna z Los Nuevos Carmenes będzie zmuszona postawić pragmatyzm i skupienie na wynikach. O grad goli przy tak blado wyglądającym ataku będzie bowiem bardzo ciężko. Choć oczywiście nikt nie miałby nic przeciwko, gdyby zwycięzca poprzedniej edycji Segunda Division zaskoczył widzów LaLiga w sposób pozytywny.

UD Las Palmas

Kiedy ostatni raz Las Palmas znajdowało się w LaLiga, Cristiano Ronaldo rozgrywał (jak się później okazało) swój ostatni sezon w Realu Madryt, w Barcelonie występował Andres Iniesta, a czwarte miejsce dające prawo gry w Lidze Mistrzów zajęła Valencia. Z drużyny, która w sezonie 2017/18 spadała z LaLiga pozostało obecnie dwóch zawodników. Jonathan Viera, który w międzyczasie przez trzy lata grał w chińskim Beijing Guoan, a także Fabio Gonzalez, wychowanek Las Palmas. Co ciekawe, w tamtym zespole znajdował się także grający obecnie w Śląsku Wrocław Erik Exposito. Sporo więc zdążyło się w Las Palmas zmienić.

W poprzednim sezonie rzutem na taśmę zagwarantowali sobie bezpośredni awans do LaLiga. W ostatniej kolejce zremisowali z Deportivo Alaves, a porażka oznaczałaby dla nich konieczność gry w barażach. Na tle innych drużyn z 2. ligi grali dość przyjemny dla oka futbol, ale przy tym mocno nastawiony na kontrolę posiadania piłki. W 42 meczach stracili tylko 29 bramek, dzięki czemu zakończyli sezon jako najlepsza defensywa w lidze. Gorzej prezentowała się ich forma w ofensywie. Najlepszym strzelcem był Sandro, mający na swoim koncie tylko 7 goli.

Czy to wystarczy do utrzymania?

Las Palmas dość prężnie jak na swoje możliwości działa na rynku transferowym. Zdecydowali się na wykup Sandro Ramireza z SD Huesca, a także podpisali kontrakt z Munirem El Haddadim. Marokańczyk ma być wsparciem ofensywy, ale trudno oceniać go jako wybitnego goleadora. Ostatni sezon z dwucyfrową liczbą bramek zanotował 5 lat temu. W klubie wciąż szukają nowej dziewiątki, a taką może okazać się Carlos Vinicius z Fulham. Brazylijczyk ma być w ich zasięgu i już ponoć prowadzone są negocjacje z zespołem z Londynu. Do ciekawych transferów należy zaliczyć też Daley’a Sinkgravena, który ma zastąpić odchodzącego do Olympiakosu Sergiego Cardonę. Hiszpan był jednak zawodnikiem z największą liczbą rozegranych minut w poprzednim sezonie, więc zastąpienie go nie będzie łatwe. Do tego można dodać wypożyczonego z FC Barcelony Juliana Araujo.

Kadrze Las Palmas nadal jednak daleko do bycia konkurencyjną na poziomie LaLiga. Sporo o ich problemach powiedział ostatni przedsezonowy sparing z RB Lipsk, przegrany 0:3. Mowa o drużynie z Ligi Mistrzów, ale mecz ten uwypuklił kilka problemów. Przede wszystkim samo tempo gry i intensywność może być wyzwaniem dla niektórych zawodników. Do tego doliczyć trzeba niepewny środek pola, który ciągle może wymagać wzmocnień, a także proste błędy, które zdarzały się już na etapie przygotowań. Cel na ten sezon, jakim jest utrzymanie, nie jest oczywiście szczególnie wygórowany. Jednak nawet to dla zespołu prowadzonego przez Garcię Pimiente może okazać się niebywale trudne.

Deportivo Alaves

Ekipa Deportivo Alaves podobnie jak Granada wraca do LaLiga po zaledwie rocznym pobycie na drugim szczeblu rozgrywkowym. Ich awans był jednak okraszony sporą dozą dramaturgii. W rewanżowym meczu finału baraży dopiero w 130 minucie zdobyli gola z rzutu karnego na wagę awansu. W sezonie zasadniczym radzili sobie jednak dość dobrze, i zakończyli go z tylko 1 punktem straty do Las Palmas, które awansowało bezpośrednio. Podobnie jak drużyna z Wysp Kanarysjkich, Babazorros mieli problemy w grze ofensywnej. Poza Luisem Rioją, który zdobył w sezonie 10 goli, trudno doszukiwać się jakiegokolwiek zawodnika gwarantującego bramki.

REKLAMA

Ich poprzedni pobyt w LaLiga trwał aż 6 sezonów, ale zakończył się katastrofą i spadkiem z 20 pozycji. W ich kadrze nadal znajdują się piłkarze pamiętający okres gry w najwyższej klasie rozgrywkowej, jak chociażby bramkarz Antonio Sivera czy obrońca Ruben Duarte. Trudno jednak doszukiwać się tu głośniejszych nazwisk. Deportivo Alaves do tej pory nie szalało też na rynku transferowym. Najdroższym zakupem pozostaje Antonio Blanco, wykupiony z Realu Madryt. Jest to jednak sprawdzone nazwisko, bo ostatnie pół roku spędził na wypożyczeniu w Alaves i pokazał się z dobrej strony. W klubie liczą, że tak samo będzie już w LaLiga. Do tego można dodać zakupionego z Realu Sociedad Andera Guevarę, Nikole Marasa z Almerii czy wypożyczonego z Realu Madryt Rafę Marina. Są to ważne wzmocnienia dla skompletowania kadry, ale raczej nie zrobią one wrażenia na rywalach.

Pierwsze kłody pod nogi

Deportivo liczyło też na Giuliano Simeone, wypożyczonego z Atletico Madryt. Niestety, syn trenera Atleti doznał fatalnej kontuzji w jednym z meczów przedsezonowych i ominie znaczną część sezonu. Nawet z nim w kadrze ofensywa potrzebowała kolejnych wzmocnień. Zwłaszcza że główna „armata”, Luis Rioja, w swoich dotychczasowych 100 występach na poziomie LaLiga zdobył… 5 goli. Trudno myśleć o utrzymaniu, opierając ofensywę na takim napastniku. Według mediów Deportivo Alaves złożyło ofertę za Lucasa Boye z Elche, w wysokości 5 mln euro. Byłby to krok w dobrą stronę, ale nadal wydaje się, że nie wystarczający. Deportivo boryka się z większą liczbą problemów, aniżeli jest ich w stanie rozwiązać.

Trudno oczekiwać fajerwerków. Luis Garcia będzie miał bardzo twardy orzech do zgryzienia w nadchodzącym sezonie. Hiszpan, chociaż dobrze radzi sobie jako trener zespołów w Segunda Division, tak już w LaLiga nigdy nie szło mu wybitnie. Do tego Deportivo zostało tylko delikatnie wzmocnione, i ich kadra nadal wyraźnie odstaje poziomem od rywali. Nie zapowiada się też, aby do końca okienka transferowego zaszły w tym aspekcie większe zmiany. Luis Garcia będzie musiał liczyć na coś ekstra od swoich zawodników, aby utrzymanie się w LaLiga było w ogóle możliwe.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,718FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ