Przez równo trzydzieści kolejek Milan zajmował miejsce w pierwszej czwórce, gwarantujące udział w Lidze Mistrzów. Gdy Rossoneri byli liderami ligi, przy okazji zostając najlepiej punktującą drużyną w 2020 roku, wszystko wskazywało, że do końca sezonu niewiele może się popsuć. Pomimo faktu, iż szanse na mistrzostwo zostały zaprzepaszczone już w styczniu, wydawało się, że ekipa z San Siro ze spokojem dotrwa na drugiej lokacie i zdobędzie wicemistrzostwo. Jednak obecnie wygląda na to, że na zakończenie sezonu Il Diavolo mogą zająć nawet dopiero szóste miejsce, a w Mediolanie będą musieli przełknąć niezwykle gorzką pigułkę rozczarowania.
Ostatnie trzy spotkania to eskalacja słabej dyspozycji. Szczególnie może boleć fatalny mecz przeciwko Lazio, który Rossoneri przegrali aż trzema bramkami, co było minimalnym wymiarem kary. Niedokładni, zagubieni, bezradni – niestety, właśnie tak wyglądają piłkarze AC Milanu. Czy wcześniejsza nadzwyczajna zwyżka forma zatarła prawdziwe oblicze zespołu, który dopiero teraz prezentuje się na miarę obecnego potencjału? Całkiem możliwe, jednak na trawiące drużynę problemy wpływ miało dużo czynników. Paradoksalnie ze Zlatanem na czele.
Brak lidera, zbyt duży wpływ Zlatana
Choć samego Szweda nie można zaliczyć do negatywnych aspektów, to uzależnienie od niego zespołu już tak. Jego wpływ na grę drużyny jest ogromny. Strzela, asystuje, motywuje kolegów. Krótko mówiąc: „jest Zlatan – są wyniczki.” Jednak pod nieobecność Ibrahimovica w drużynie brak kogokolwiek, kto byłby w stanie wziąć ciężar gry na siebie, kto jednym zagraniem mógłby odmienić wynik spotkania. Szczególnie zauważalne było to w spotkaniu przeciwko Parmie. W momencie, gdy Ibra otrzymał czerwoną kartkę i musiał opuścić boisko, w grze Rossonerich wszystko się posypało. Mało by brakło, a mecz na Stadio Ennio Tradini skończyłby się podobnie jak pojedynek z Sassuolo. Wówczas Il Diavolo wypuścili z rąk pewne zwycięstwo. W Milanie potrzeba mocnych osobowości. Będący kapitanem Gianluigi Donarumma, jest bardziej skupiony na transferze niż na grze. Mario Mandzukić nie wywiera na drużynę żadnego wpływu. W sytuacji gdy piłkarze Piolego jako pierwsi zdobędą bramkę, nie wygląda jeszcze to tak źle. Jednak kiedy Rossoneri muszą odrabiać straty, nie są w stanie odwrócić losów meczu.
Nieskuteczni napastnicy
- Wspomniany już wyżej Mandzukić jest cieniem samego siebie, a jego transfer można uznać za kompletną pomyłkę. W dotychczasowych spotkaniach Chorwat ani razu nie wpisał się na listę strzelców. Nie odgrywa on takiej roli, jakiej by od niego oczekiwano.
- Rafael Leao nie potrafi utrzymać równej formy, a dobry mecz przeplata kilkoma słabymi. Ponadto często podejmuje niezrozumiałe decyzje, nie pomaga w defensywie.
- Ante Rebić miewa świetne spotkania, jednak niejednokrotnie całkowicie znika z radarów i przechodzi niezauważony obok meczu. W dodatku zdarzają mu się sytuacje, kiedy nie panuje nad emocjami, obrażając arbitra i jego rodzinę.
W Mediolanie potrzebny jest na wczoraj napastnik, gwarantujący dużą liczbę bramek oraz będący gwarantem solidności. Jego brak jest dużym problemem, gdyż od kilku spotkań zawodnicy Milanu mają problemy, aby w ogóle stworzyć groźne sytuacje podbramkowe.
Za krótka ławka rezerwowych
Kolejny kamyczek do ogródka Stefano Piolego. W zespole brakuje klasowych zmienników, którzy mogliby podnieść poziom gry. W obecnej sytuacji, gdy duża część zawodników nie grzeszy dobrą dyspozycją, jest to szczególnie zauważalne. Zawodzi mediolańska młodzież, która wcześniej imponowała formą. W dołku znajduje się Theo Hernandez, który popełnia rażące błędy w defensywie i nie wnosi już tak wiele do ofensywy. Fatalnie prezentują się również obrońcy – Simon Kjaer czy Fikayo Tomori, którzy są niepewni w swoich poczynaniach. Jednak dalej mają miejsce w pierwszej jedenastce, gdyż po prostu brak zawodników, którzy mogliby zająć ich miejsce. W tym momencie bardzo dużo będzie zależało od trenera, czy będzie on w stanie odpowiednio zmotywować swoich podopiecznych.
Podsumowując, Milan znajduje się na ogromnym zakręcie. Zawodnicy są zmęczeni, bez formy i pomysłu na grę. Skutki kryzysu mogą być opłakane. Rossonerich czekają starcia z Juventusem oraz Atalantą i jeśli ich nie wygrają, nie zagrają w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów. Żeby było tragiczniej, wciąż niepewny jest start choćby Lidze Europy. Sezon, który miał zakończyć się największym sukcesem od lat, okaże się największą klapą?
Fot. AC Milan – twitter