Przez długie lata Pogoń Szczecin w rundzie wiosennej odpalała protokół „Plaża Szczecin”. Grupa mistrzowska zapewniona, spadek nie grozi, więc można było odpalać grilla, tudzież rozłożyć leżaczki. Wśród kibiców narastała frustracja. Co bowiem z dobrych spotkań i postawy zespołu, skoro na wiosnę wszystko to znaczyło tyle, co nic? Klub był dostarczycielem punktów dla reszty stawki. Sezon 2020/21 pokazał jednak Pogoni jedną rzecz – da się.
Pogoń – psychika nie dogania ambicji.
O tym, że w Szczecinie mają chrapkę na bycie czymś więcej w Ekstraklasie, niż paprotką mówi się nie od dziś. Przebudowa stadionu, która pamiętała jeszcze chrzest Polski, miała być jednym z impulsów. Pokazaniem, że koniec z bylejakością i chałupnictwem. Teraz, mając dość duży budżet, Pogoń będzie iść jak po swoje. Może jeszcze nie na mistrzostwo, ale puchary? Jak najbardziej. Ambicje bardzo duże, peany wylewające się z oświadczeń przedstawicielu klubu snuły piękną wizję przyszłości. A jak się to później kończyło, to wszyscy wiemy.
Pogoń Szczecin przez długie lata konkurował z Zagłębiem Lubin o miano najbardziej chimerycznej drużyny Ekstraklasy. Oba kluby mają dużego sponsora, dobry budżet i – chociaż na papierze – możliwości na coś więcej. Tymczasem oba kluby grały tak, jakby zaznaczały na kalendarzu datę podziału ligi, po czym otwierali szampana, bo fajrant. Żadnych oczekiwań, żadnej presji. Wtedy też Legia, Lech i reszta grupy mistrzowskiej mogła sobie już dodawać trzy punkty, bo Zagłębie jak to Zagłębie, czasem przegra, czasem wygra. Pogoń natomiast niczym piłkarski Caritas rozdawała punkty każdemu. Gdyby któryś z Was w tym czasie przechodził koło stadionu też zapewne by coś od „Portowców” dostał.
Nowy rozdział.
Teraz mamy sytuację, która może kibiców napawać optymizmem. Do końca sezonu zostały 3 kolejki. Pogoń z 50 punktami zapewniła sobie już medal, kwestia tylko tego jaki. Do tego, na ten moment, ma najmniej straconych goli w całej Ekstraklasie. Ewidentnie głosy, które krytykowały Kostę Runjaicia ucichły momentalnie. Nic w tym dziwnego. Owszem, można zarzucić, że Pogoń prowadziła w tabeli i straciła fotel lidera tak naprawdę na własne życzenie. Apetyt jak wiadomo, rośnie w miarę jedzenia. Jednak, patrząc na to, w co mierzono przed sezonem, nikt raczej w Szczecinie nie ma prawa narzekać. Dobry styl, stabilna sytuacja. Totalne przeciwieństwo takiej Stali Mielec gdzie wybory wizji klubu są przeprowadzane poprzez wskaźnik na Twisterze.
Niektórzy też mówią, że Pogoń to drużyna, która w pucharach nic nie da. Jaką mamy jednak pewność, że ktokolwiek inny na jej miejscu by coś dał? Czy tego samego nie możemy powiedzieć o Lechu (chociaż w tym sezonie to akurat nie), Piaście, Legii czy tak naprawdę każdym klubu Ekstraklasy? Pogoń ma czas na rozbudowę drużyny, tak, by była gotowa na europejskie boje. A nam pozostaje wierzyć. Przecież to kluby wspólnie zbierają punkty w rankingach.
Żeby wyjść z tego bagna, wszystkie muszą punktować. Niezależnie od naszych preferencji.