Łukasz Zwoliński jest coraz bliżej Rakowa Częstochowa, co potwierdził Piotr Koźmiński z „WP Sportowe Fakty”. 30-letni napastnik z końcem sezonu wypełni swój kontrakt z Lechią Gdańsk. Dzięki temu będzie mógł wzmocnić ekipę Mistrzów Polski na zasadzie wolnego transferu.
Napastnik Lechii ma trzy atuty, które skusiły Raków
Notuje solidne statystyki strzeleckie. Mimo spadku Lechii, uzbierał w obecnym sezonie 9 trafień. Jego najlepszy sezon w karierze to co prawda maksymalnie 14 goli, a całościowy dorobek zamyka się na 109 bramkach. Jednocześnie, przy dobrych asystentach powinien gwarantować solidny poziom skuteczności. Gutkovskis czy Piasecki mimo swoich atutów, nadal nie przekonali, że są czołowymi snajperami Ekstraklasy. Kwestia „nowy napastnik dla Rakowa” przywoływana jest od wielu lat przez każde okienko transferowe.
Dodatkowo, Zwoliński jest Polakiem. Paradoksalnie, to ważna kwestia, bowiem w Częstochowie ostatnio skupiono się głównie na pozyskiwaniu zagranicznych graczy, a rodzimych zawodników można policzyć na palcach jednej ręki. Łukasz nie obciąży także klubowego budżetu, a przecież słyszeliśmy już, że Raków nie zamierza szaleć na rynku transferowym. Perspektywa walki o awans do Ligi Mistrzów jest kusząca, ale klubu nie stać na kosztowne wzmocnienia. Pamiętajmy o tym, że wykupienie Stratosa Svarnasa z AEKu Ateny kosztuje 800 tys. euro. Wielkich wydatków nie możemy oczekiwać.
Czy Łukasz Zwoliński to wzmocnienie na Champions League?
Nie. Ale takich, które gwarantują poziom najbardziej prestiżowych rozgrywek klubowego futbolu nie powinniśmy się spodziewać. Raków zdaje sobie sprawę z ograniczeń finansowych, więc chętnie skorzysta z promocji, jaką jest szansa zakontraktowania solidnego ligowego napastnika. Będziemy dalecy od pisania o „wielkim hitowym transferze”. Zwoliński to rozsądne wzmocnienie, które może przynieść wiele korzyści, a jeśli nie wypali – nie będzie wielkiego żalu, bo nie zainwestowano w nie znaczących środków finansowych. Tylko tyle i aż tyle.