Pora wrócić do korzeni? Puchacz po raz drugi łączony z Lechem

Dziennikarz Jerzy Chwałek z „Super Express” poruszył temat powrotu Tymoteusza Puchacza do Lecha Poznań w przyszłym sezonie. Ściągnięcie „Puszki” do domu, jakim niewątpliwie dla niego jest Kolejorz ulokowany przy ul. Bułgarskiej, jest ponownie rozważane, więc spróbujemy sobie odpowiedzieć na pytanie: dlaczego ma to sens?

REKLAMA

Tymek Puchacz od transferu za granicę w piłce klubowej brał udział w 38 meczach przez (prawie) dwa pełne sezony

W pierwszym sezonie w Unionie dostawał szanse tylko w Lidze Konferencji, gdzie nie było rewelacji. Na rundę wiosenną został wypożyczony do Turcji, gdzie rozegrał 9 meczów w lidze (+ 4 w pucharze). Tym samym dołożył swoją cegiełkę do mistrzostwa Trabzonsporu. Ciężko jednak zaprzeczyć, że przyszedł niejako „na gotowe”. Bardzo prawdopodobnie bez jego angażu w Trabzonie również sięgnęliby po ten tytuł.

Trzeba jednak oddać, że przynajmniej z początków w Turcji Tymoteusz czuł się bardzo dobrze, o czym opowiadał wówczas na świeżo w Foot Trucku. Wtedy wydawało się jeszcze, że może zostać wykupiony. Sam zainteresowany puszczał oczko w kierunku władz z Turcji. Niestety, Tymek grał mniej pod koniec sezonu. A koniec końców musiał wrócić do Berlina.

Już po pierwszym sezonie w Niemczech Lech był chętny na wypożyczenie swojego wychowanka

Szczerze dziwi mnie ta sytuacja aż do dziś, bo Union nie chciał się pozbywać swojego zawodnika, nawet w kontekście „tylko” kolejnego wypożyczenia, a nie transferu definitywnego. Rozumiem to akurat jak najbardziej, ba! To, że nie skreślili go po adaptacyjnej słabej rundzie, wydaje się być chłodną i rozsądną decyzją. Dochodził nas nawet głosy, że w drugim sezonie „Puszka” ma mieć większą rolę u trenera Unionu.

Tylko że z perspektywy czasu ta decyzja wydaje się być niezrozumiała, bo mimo zapowiedzi, ponownie nie stawiano na Polaka. Co prawda w końcu zaliczył swój debiut w Bundeslidze, jednak dopiero w 12. kolejce (ale za to w wygranym z Borussią M’Gladbach 2:1 meczu). Wcześniej wystąpił w przegranym meczu fazy pucharowej z SC Bragą w Lidze Europy i wygranym w pucharze krajowym z FC Heidenheim, kiedy to popisał się premierową bramką dla Unionu.

3 występy, jeden na każde rozgrywki. Nie tak to miało wyglądać. Powtórny schemat — drugie wypożyczenie do znanej marki ze słabszej ligi, która ma pole position do mistrzostwa. W tym roku Tymek odbył podróż do słonecznej Grecji, do Aten. W Panathinaikosie wystąpił dotychczas w 15. meczach.

Wchodził z ławki w większości z nich, gdzie po rozpoczęciu fazy play-off w lidze greckiej, jego minuty zmalały. Co gorsza, jego drużyna roztrwoniła przewagę w Super League i wszystko wskazuje na to, że po tytuł sięgnie inny klub z Aten — AEK. Nikt nawet nie mówi o jakiejś szansie na pozostanie reprezentanta Polski w Grecji. A jego przyszłość w stolicy Niemiec jest jeszcze większą niewiadomą.

Na Polaka spadł bardzo duży hejt, którego osobiście nie rozumiem i chyba już nie zrozumiem

Jeśli pokazujesz swoje życie publiczne w kolorowych barwach, tak jak Tymek (tzn.: podróże, przyjaciele, tatuaże itd.), a nie grasz, to musisz się liczyć, że polska mentalność nie będzie dla ciebie łaskawa. Czasami się tak zastanawiam. Chłopak ma być przez dwa lata smutny i nie móc dodawać instastories, bo nie idzie mu kariera tak, jakby sobie tego życzył? Pomińmy fakt, że ten etap to dalej sukces, który nie każdy może osiągnąć.

Nie pomylę się bardzo, jeśli napiszę, że jest to jeden z najbardziej medialnych polskich piłkarzy, o którym „pudelkowe” portale piszą bardzo dużo, niekoniecznie w kontekście piłki. Tymek mówi otwarcie, że się tym nie przejmuje i szczerze chcę w to wierzyć. Cała ta nagonka na niego mija się z celem. Ludzie w internecie względem jego osoby zachowują się tak, jakby ten zrobił komuś coś złego. A prawda jest taka, że to bardzo ciepła i miła osoba, jedna z najbardziej otwartych w świecie polskiej piłki.

Nie ma co jednak ukrywać, że nie pomaga sobie swoją postawą piłkarską. O ile nie można mu zarzucić braku zaangażowania do treningów, to po transferze z Lecha nie wywiązuje się z pokładanych w nim oczekiwań. Tak naprawdę jest już w trzecim zagranicznym klubie, gdzie nie idzie po myśli. Z drugiej strony dalej ma zaledwie 24 lata i coś do zaoferowania.

REKLAMA

Jak Kownacki? Powrót Puchacza do Poznania może być tą słuszną drogą, byle się tam nie zasiedzieć

Uważam, że powrót do Lecha może mieć sens w jego sytuacji. Po pierwsze: Kolejorz pożegna się latem z Pedro Rebocho, więc będzie wakat na pozycji podstawowego lewego obrońcy. Barry Douglas najprawdopodobniej przedłuży swój kontrakt, ale pozostanie w roli zmiennika. Lech zrobiłby podobny ruch jak z Dawidem Kownackim w zeszłym sezonie. Zwłaszcza że chce bardziej spolszczyć swoją szatnię.

Prawda jest taka, że Tymek mimo nieregularnej gry przez te dwa sezony i tak mógł się bardzo się rozwinąć. Same treningi za granicą bardzo zmieniają perspektywę, a były gracz Lecha miał z kogo czerpać inspiracje. Nie raz spotykaliśmy się z opinią ex piłkarzy, że same treningi za granicą potrafią przynosić więcej efektów niż gra w Ekstraklasie.

Lech będzie chciał w następnym sezonie połączyć grę w pucharach z walką o odzyskanie mistrzostwa Polski, zwłaszcza że zapowiada się słabszy okres Rakowa po rezygnacji Marka Papszuna i deklaracji o braku gotówkowych transferów. Tymek zrobiłby krok w tył, ale dzięki temu w przyszłości może zrobić dwa kroki w przód. Przede wszystkim z powrotem zacząłby regularnie grać w piłkę, czego mu najbardziej brakuje.

Nawet jeśli Union z niego już zrezygnował, to po dobrym sezonie w Lechu, który bardzo się wypromował wśród skautów w tym sezonie w Europie — Puchacz może mieć szanse na spróbowanie sił w innym zagranicznym klubie. Odpowiadając wszystkim krytykom: nie, chłopakowi nie został już tylko zjazd do Ekstraklasy. Jestem przekonany, że dalej ma wiele do zaoferowania na boisku. A osoby, które śmieją z jego wrzutki, same stawiają się w postaci niezbyt świadomych o umiejętnościach Puchacza.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,606FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ