Mecz Brentford z Leicester City na Gtech Community Stadium odbył się w ramach 28. kolejki Premier League. Pierwsze spotkanie między tymi zespołami miało miejsce 7 sierpnia ubiegłego roku i padł w nim remis. Obie ekipy znajdują się dziś w diametralnie odmiennej sytuacji. Podopieczni Thomasa Franka walczą o europejskie puchary i ostatnio są w naprawdę niezłej formie. Natomiast drużyna prowadzona przez Brendana Rodgersa jest dość słabo dysponowana i musi w tym sezonie walczyć o byt na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Anglii.
Stałe fragmenty Brentford znów przyniosły efekt
Mecz rozpoczął się optyczną przewagą gospodarzy z której nie wynikało zbyt wiele. Brentford miał piłkę i nie dawał lisom opcji do rozgrywania. Od około 15. minuty sytuacja nieco się zmieniła i lisy zaczęły dochodzić do głosu. Do najlepszej sytuacji po stronie gości w pierwszej połowie doszedł Harvey Barnes jednak strzał który oddał powędrował obok słupka bramki Davida Rayi.
Ten mecz zdecydowanie umilały stałe fragmenty zespołu ze stolicy Anglii, które były rozgrywane w naprawdę pomysłowy sposób. W 32. minucie jeden z rzutów różnych okazał się skuteczny i po ciekawym rozegraniu i zamieszaniu w polu karnym lisów do sytuacji strzeleckiej doszedł Mathias Jensen. Norweg zmieścił piłkę idealnie pomiędzy obrońcami Leicester, po czym ta powędrowała do siatki pod rękami Daniela Iversena.
Mocne wejście Lisów w drugą połowę
Piłkarze Leicester zaliczyli dobre wejście w drugą część spotkania. Utrzymywali się przy piłce i widać było, że chcą wyrównać jak najszybciej. W 52′ doszło do owego wyrównania po pięknym podaniu Jamesa Maddisona do skrzydłowego Lisów Harveya Barnesa, który świetnie wykończył sytuację sam na sam. Po bramce mecz nieco się uspokoił. Optyczna przewaga była po stronie podopiecznych Brendana Rodgersa jednak niewiele z tego wynikało.
Na pewno Brendan Rodgers po tym meczu może wyciągnąć trochę pozytywów. Przeciwko wyżej notowanemu rywalowi Leicester zaprezentowało się naprawdę solidnie. Zawodnikiem zasługującym na pochwałę po stronie gości zdecydowanie był Harvey Barnes. Skrzydłowy Lisów robił dziś przysłowiowy „wiatr” na skrzydle i zdobył gola na wagę remisu. 25-letni Anglik ma już na koncie 9 bramek w tym sezonie, a zatem wyrównał swój rekord strzelecki z kampanii 20/21. Sytuacja byłego triumfatora Premier League w tabeli nie uległa jednakże diametralnej poprawie, natomiast sama gra zespołu z King Power Stadium wyglądała już nieco lepiej.
Drużyna Thomasa Franka dzisiejszego dnia zagrała jeden z gorszych meczów w ostatnim okresie. Jeśli Brentford chce awansować do europejskich pucharów musi wygrywać z zespołami w takiej formie jak Lisy.
aut. Albert Morawski