Walcząca o miejsce premiujące grą w Lidze Mistrzów Roma udała się do Lombardii na mecz z Cremonese. Rzymianie mieli dobre powody, by wygrać za wszelką cenę. Pierwszy z nich to wyprzedzenie Lazio i Milanu co spowoduje usadowienie się na trzeciej pozycji w tabeli. Drugi już bardziej prozaiczny – zemsta. Drużyna z Ceremone niedawno wyeliminowała Wilki z Coppa Italia.
Spotkanie rozpoczęło się w typowym dla Giallorossich stylu
Powolne operowanie piłką i wyszukiwanie swojej szansy. Roma jest drużyną z czołówki Serie A, która strzela najmniej bramek. Nie można się temu dziwić, skoro podopieczni trenera Mourinho nie kwapili się do oddawania strzałów. W 17. minucie gospodarze przejęli piłkę w środkowej strefie i szybko wyprowadzili kontratak. Na granicy pola karnego piłkę zgrywał Valeri, a Tsadjout strzałem z woleja pokonał Patricio. Od tego momentu goście starali się mocniej przycisnąć rywali. Szło to jednak opornie. Przez pierwsze 45 minut rzymianom nie udało się oddać celnego strzału. Niemal wszystkie ataki szły prawą stroną, gdzie aktywnie grał Zalewski. Lewa strona Wilków była praktycznie niewidoczna. Gospodarze potrafili dobrze przycisnąć i sprawiali, że ich przeciwnik zagrywał bardzo niedokładnie lub nawet tracił piłkę. Pierwsza połowa to typowy mecz walki, w którym Tigri uwierzyli, że mogą ugrać pierwsze ligowe zwycięstwo w tym sezonie.
Po wznowieniu gry trenerowi gości udzieliła się atmosfera z szatni
Po faulu na jednym ze swoich zawodników Mourinho zaczął krzyczeć do sędziego i jego asystentów, za co dostał czerwoną kartkę i wyleciał na trybuny. W drugiej połowie Roma przeważała w statystyce posiadania piłki. Nie przekładało się to jednak na sytuacje strzeleckie. Tych było jak na lekarstwo. Wilki miały problem z przedarciem się przez linię defensywną i znalezienie miejsca do oddania strzału.
W 70. minucie Spinazzola wykorzystał długie podanie od Manciniego i znalazł się sam na sam z bramkarzem gospodarzy, co bezlitośnie wykorzystał. Przy tej akcji defensywa Grigiorossich zupełnie zaspała, co wcześniej jej się nie zdarzało. Remis nie zadowalał ani jednej z drużyn. Roma próbowała podwyższyć prowadzenie, lecz nadziała się na niebezpieczne kontry. Po jednej z nich w polu karnym faulował Patricio, a sędzia od razu wskazał na wapno. Jedenastkę perfekcyjnym strzałem wykorzystał Ciosfani, choć bramkarz gości wyczuł jego intencje. Na osiem minut przed końcem Giallorossi znowu musieli gonić wynik. Rzymianie grali dzisiaj tak słabo, że nawet w ich atakach nie widać było cienia nadziei na odrobienie strat. Zupełnie nieobecny był Paulo Dybala, co miało wpływ na dyspozycję Wilków.
Roma traci punkty z czerwoną latarnią Serie A. The Special One wyszedł dzisiaj w mocno rezerwowym składem. Jak widać, lekceważenie rywala nie opłaciło się rzymianom, którzy przez stratę punktów plasują się na piątym miejscu, dającą „tylko” Ligę Europy. Cremonese z pierwszym ligowym zwycięstwem w tym sezonie. W dodatku drugi raz w przeciągu kilku tygodni ograli zespół ze stolicy. Dzięki temu zwycięstwu, drużynie z Lombardii udało się przeskoczyć Sampdorię.
Cremonese – Roma 2:1 (Tsadjout 17, Ciofani 82 – Spinazzola 71)
Autor: Emil Świątek