W idealnym świecie, Xabi Alonso powinien byłby świetnym kandydatem na następcę Carlo Ancelottiego w Realu Madryt. 41-letni Hiszpan uważany był za niezwykle inteligentnego zawodnika, a po zakończeniu kariery piłkarskiej prowadził madrycką młodzieżówkę, co stało się pretekstem do dyskusji na temat objęcia posady szkoleniowca pierwszej drużyny „Królewskich”. Gdy w 2019 roku został trenerem Realu Sociedad B, a następnie świętował z nim awans do Segunda Division, wydawało się, że musi być skazany na sukces. Alonso miał wówczas odrzucać oferty z klubów Bundesligi, a media coraz intensywniej wskazywały na jego angaż w Realu Madryt. Kiedy jednak druga drużyna Sociedad zaliczyła spadek, opuścił tonący okręt, przejmując stery Bayeru Leverkusen. Plan wydawał się prosty – doprowadzić „Aptekarzy” do czołowych miejsc w lidze i potwierdzić, że zasługuje na rolę następcy Ancelottiego. Niestety, idealny scenariusz ma coraz poważniejsze rysy.
Bayer w 17 spotkaniach pod wodzą Xabiego Alonso zaliczył średnią punktową rzędu 1.41 pkt na mecz
To gorszy bilans niż te, które notowali jego poprzednicy – Gerardo Seoane, Hannes Wolf, Perer Bosz czy Heiko Herrlich. Alonso zaczął źle. Z 5 początkowych spotkań wygrał ledwie 1 – debiutanckie przeciwko słabemu Schalke. 6 listopada 2022 r., Bayer Leverkusen rozbił jednak Union Berlin i wydawało się, że drużyna złapała wiatr w żagle. Piłkarze z Nadrenii Północnej-Westfalii wygrali zresztą 5 kolejnych spotkań, a plotki łączące Alonso i Real Madryt na nowo rozgrzewały media. Pod koniec stycznia/na początku lutego to właśnie Xabi wydawał się najpoważniejszą opcją dla Królewskich, gdyby Ancelotti odszedł prowadzić reprezentację Brazylii.
Problem w tym, że Bayer Leverkusen w ostatnich 5 spotkaniach zaliczył aż 4 porażki. Udało im się pokonać Hoffenheim, ale ulegli Borussii Dortmund, Augsburgowi, Monaco oraz Mainz. O ile madryckie media dalej nazywają Alonso znakomitym fachowcem i wróżą mu szybki „awans”, o tyle w Niemczech nie brakuje głosów, że Hiszpan jest sporym rozczarowaniem. Drużyna zajmuje obecnie 10. miejsce w ligowej tabeli i ma większą stratę do lokat dających europejskie puchary (11 pkt) niż przewagę nad strefą spadkową (10 pkt). Jeśli w najbliższy czwartek nie zdoła odrobić strat w wyjazdowym starciu przeciwko Monaco, sezon 2022/23 będzie można tak naprawdę spisać na straty. Zaczynali go z dużymi nadziejami, ale odpadli już z Pucharu Niemiec (jeszcze przed zatrudnieniem Hiszpana), Ligi Mistrzów, a teraz mają także trudną sytuację w Lidze Europy oraz Bundeslidze.
Czy Xabi Alonso ponosi odpowiedzialność za niepowodzenia Bayeru Leverkusen?
Oczywiście, wina rozkłada się na zdecydowanie większe grono. Ostatnie dwie porażki drużyny to w sporym stopniu błędy indywidualne poszczególnych graczy. Gdyby nie samobój Lukasa Hradeckiego przeciwko Monaco, atmosfera w klubie byłaby zdecydowanie pozytywniejsza. Z Mainz karnego zmarnował Tapsoba. Hiszpan dostrzega problemy i na konferencjach prasowych wspomina o słabej grze linii defensywnej. Jednocześnie jednak, jest trenerem tego zespołu. To on dokonuje wyborów personalnych. Działacze zapewne cierpliwie będą czekać na dalszy rozwój wypadków, ale mają konkretne oczekiwania względem Alonso. Nie zatrudniali go, by słyszeć co nie działa tak jak powinno, tylko by znalazł sposób na rozwiązanie problemu.
Zaryzykujemy stwierdzeniem, że inny trener „bez nazwiska” mógłby w obecnej sytuacji obawiać się o zwolnienie. Wyniki to bowiem jedno – drugie dyspozycja zawodników. Do klubu wypożyczony został Callum Hudson-Odoi. Bayer długo walczył o jego angaż i widział w Angliku nową gwiazdę Bundesligi. Niestety, gracz Chelsea nie pokazuje niczego ciekawego. Jeśli dziś mielibyśmy zastanowić się, kto zrobił postępy pod wodzą Hiszpana – trudno jednoznacznie wskazać na jakiegokolwiek gracza. Nie ma efektu nowej miotły, raczej wyczekiwanie, aż drużyna zacznie grać lepiej i przede wszystkim – ustabilizuje formę.
Nazwisko to nie wszystko
Xabi Alonso bez wątpienia zasługuje na szacunek ze względu na podjęcie pracy w Bayerze. To nie jest klub – samograj. Były piłkarz m.in. Realu Madryt, Liverpoolu i Bayernu Monachium podjął się wymagającej misji. Po 4 miesiącach trudno jednoznacznie oceniać jego umiejętności trenerskie. Gdybyśmy dziś mieli tworzyć listę szkoleniowców pracujących w Bundeslidze, którzy weryfikują się pozytywnie i zasługują na uznanie – pewnie wymienilibyśmy takie nazwiska jak Urs Fischer, Christian Streich czy Steffen Baumgart. Hiszpan nadal jest zagadką. Czas pokaże, czy będzie potrafił sobie radzić z problemami i jak szybko będzie wyciągał wnioski z niepowodzeń. Praca w Leverkusen to znakomita szansa na naukę fachu trenerskiego. O potencjalnym podjęciu pracy w Realu Madryt powinien póki co zapomnieć. Misja w Bayerze jest wciąż w początkowej fazie i nie układa się tak, jakby oczekiwała każda ze stron. Były piłkarz, który miał błyskawicznie stać się wybitnym trenerem, zderzył się z rzeczywistością. Xabi Alonso nie dał argumentów, by uważać go za dobrego szkoleniowca i dopiero pracuje na swoją pozycję na rynku trenerskim. Jeśli ktoś dziś łączy go z Królewskimi, to tylko i wyłącznie ze względu na nazwisko.