Na wyjazdowy mecz ze Spezią AS Roma wybrała się pełna nadziei. W wyniku odjęcia punktów Juventusowi realną staje się walka o miejsce w Lidze Mistrzów. Gospodarze z kolei mają za sobą serię spotkań bez porażki, z czego w ostatnich dwóch Drągowski zachowywał czyste konto. Pozwoliło się to oddalić od strefy spadkowej i do spotkania z rzymianami podejść ze spokojną głową.
Mecz walki
Od początku rywalizacja toczyła się głównie w środku pola. Akcje po obu stronach były rwane, a podania posyłane do przodu często znacznie mijały swój cel. Ciekawiej zrobiło się dopiero po kwadransie gry. Zalewski po przejęciu piłki na połowie przeciwnika od razu rzucił się w kierunku bramki Drągowskiego. Po wbiegnięciu w pole karne padł na ziemię po minimalnym kontakcie z rywalami.
Sędzia słusznie nie dopatrzył się przewinienia i nie odgwizdał rzutu karnego. Po tym gra zaostrzyła się jeszcze bardziej, choć teraz częściej piłka gościła bliżej obu bramek, co owocowała sporą ilością stałych fragmentów. Kilka ciekawych okazji po rzutach wolnych mieli goście ale ostatecznie strzały mijały bramkę gospodarzy. Wilki w końcu wykorzystały sytuację, kiedy mieli przewagę w ataku. Stało się to tuż przed przerwą, po rzucie rożnym Orzełków, gdy zawodnicy z Ligurii nie zdążyli wrócić do obrony. Trio Abraham, Dybala i El Shaarawy rozmontowało resztki defensywy Spezii, po czym piłkę w siatce umieścił Włoch.
Szybkie otwarcie
Po zmianie stron Giallorossi postawili kropkę nad i bardzo szybko zdobywając drugą bramkę. Dybala przejął niedokładne podanie rywali, po czym podał do Abrahama. Anglik minął jednego defensora zakładając mu siatkę, po czym w sytuacji sam na sam pokonał Drągowskiego. Podopieczni Jose Mourinho mając dwubramkową przewagę zwolnili grę i dali trochę pograć rywalom.
Gospodarze nie potrafili jednak wykorzystać luzu na jakim grała drużyna ze stolicy. Wręcz przeciwnie, a momentami pachniało trzecią bramką dla Wilków, jednak na straszeniu polskiego bramkarza się skończyło. Im bliżej było do końca spotkania tym jego tempo spadało, co przekreśliło ostatecznie szansę na jakąkolwiek zmianę wyniku.
Bez Kiwiora jak bez nogi?
Spezia przegrywa na własnym obiekcie dopiero po raz drugi w obecnych rozgrywkach. Zarówno Reca, jak i Drągowski dzisiejszego spotkania nie mogą zaliczyć do udanych. Obaj zagrali kiepsko, a ich zespół nie odskoczył wyżej od strefy spadkowej. We znaki dawał się również brak Kiwiora. Inne nastroje panują w zespole Jose Mourinho. Zalewski rozegrał bardzo dobre zawody, był aktywny i wiele razy męczył defensywę Orzełków. Paulo Dybala, który zaliczył dwie asysty potwierdza, że jest w wysokiej formie, a w Romie czuje się świetnie. Już za tydzień Wilki czeka najtrudniejszy egzamin – mecz na Stadio Olimpico z liderem z Neapolu.