Real Madryt w niedzielę w fatalnym stylu przegrał z FC Barceloną w finale Superpucharu Hiszpanii, co tylko pogłębia dyskusję o kryzysie w szeregach Królewskich. Zarzutów jest dużo. Od kwestii taktycznych i dotyczących podejścia zawodników, po złe planowanie kadry na sezon. Obniżka formy Realu była widoczna jeszcze przed Mistrzostwami Świata w Katarze, a całość przywołuje historię z drugiego sezonu pierwszej kadencji Carlo Ancelottiego w Madrycie.
Występ Realu w finale był po prostu kompromitujący
Królewscy grali tak, jakby mieli za sobą przebiegnięty maraton. I może to nie być aż tak duże przekłamanie. Treningi Antonio Pintusa przeszły już do legendy, a ich celem jest przygotowanie zawodników na kluczowe miesiące sezonu. Tym razem doszła jednak kwestia Mundialu, który znacząco wpłynął na przygotowanie zawodników. Wszystko to widać w grze Realu Madryt w ostatnich tygodniach, a mecz z Barceloną był jedynie uwypukleniem problemu. Wyglądało to tak, jakby ekipa Ancelottiego nie chciała w ogóle rozgrywać tego meczu. Byli wolni, bierni w pressingu, popełniali proste i często niewymuszone błędy. Oglądanie tego meczu z perspektywy kibica Realu było po prostu męczarnią.
Nie ma sensu tłumaczyć zawodników. Żadne odnoszenie się do motywacji czy rangi trofeum są po prostu nie na miejscu po takim występie. Jeżeli zawodnicy Realu Madryt nie umieją wystarczająco zmotywować się na mecz z FC Barceloną, to zasługują tylko i wyłącznie na krytykę. Przebieg meczu udowadnia, że popełniono szereg błędów, nie tylko związanych stricte z tym pojedynkiem.
Obecność Tchouameniego lub Casemiro niewiele by zmieniła
Obserwując dyskusje po meczu, wiele komentarzy dotyczyło braku typowego defensywnego pomocnika w ekipie Realu Madryt. Aurelien Tchouameni jest obecnie kontuzjowany, a w kadrze nie ma innego zawodnika przystosowanego do gry na tej pozycji. Camavinga czy Kroos nie oferują odpowiedniego spokoju ani warunków fizycznych, co było widać w trakcie meczu. Przywoływana jest często osoba Casemiro, z którym według wielu wyglądałoby to znacznie lepiej. Jednak ostatnie El Clasico, w którym Brazylijczyk grał od pierwszej minuty to niechlubna porażka Realu Madryt 0:4 na Santiago Bernabeu.
Być może dzięki zdrowemu Tchouameniemu dałoby się uniknąć pierwszej straconej bramki, ale w szerszej perspektywie nie odmieniłoby to aż tak znacząco dyspozycji Realu. Podobnie w przypadku, jeżeli na boisku znajdowałby się Casemiro. Fatalna gra Królewskich nie wynikała głównie z doboru personaliów, a z decyzji taktycznych i samego podejścia piłkarzy. Brakowało chęci, brakowało intensywności, brakowało też pomysłów najpierw na przejęcie piłki, a następnie utrzymanie się przy niej i tworzenie akcji ofensywnych. Ancelotti nie pomógł też zespołowi zmianami, ale trzeba przyznać, że nie bardzo miał ku temu możliwości, patrząc na zawodników przebywających na ławce rezerwowych.
Szeroka i kompletna kadra jest mitem
W tym sezonie w koszulce Realu Madryt wystąpiło do tej pory 25. zawodników, z czego dwóch na co dzień występuje w Castilli. Obaj jednak pojawili się tylko w meczu Pucharu Króla z Cacereno (Sergio Arribas na 10 minut, a Alvaro Rodriguez na 23.) Pozostaje więc 23. zawodników, którzy według Carlo Ancelottiego tworzą kompletną kadrę. W rzeczywistości nie wygląda to jednak tak kolorowo, jak w wypowiedziach Włocha.
Szeroka, a przede wszystkim kompletna kadra powinna oznaczać, że każdy zawodnik na przestrzeni sezonu będzie miał do odegrania swoją rolę. Oznacza to również, że prezentowany przez niego poziom będzie odpowiadał aspiracjom klubu, w którym występuje. Kompletna kadra oznacza, że przy złym przebiegu meczu trener ma swobodę przy dokonywaniu zmian, w celu odwrócenia losów spotkania. Jak to jednak wygląda w Realu Madryt, patrząc na liczbę minut rozegranych w tym sezonie? (Możliwych do rozegrania było 2340 minut)
Zawodnik (wiek) | Liczba minut | % minut |
Vinicius Junior (22) | 2146 | 91,7 |
Fede Valverde (24) | 2020 | 86,3 |
David Alaba (30) | 1806 | 77,1 |
Toni Kroos (33) | 1765 | 75,4 |
Thibaut Courtois (30) | 1740 | 74,3 |
Rodrygo (22) | 1634 | 69,8 |
Ferland Mendy (27) | 1616 | 69 |
Eder Militao (24) | 1600 | 68,3 |
Dani Carvajal (31) | 1501 | 64,1 |
Luka Modrić (37) | 1470 | 62,8 |
Antonio Rudiger (29) | 1435 | 61,3 |
Aurelien Tchouameni (22) | 1403 | 59,9 |
Karim Benzema (35) | 1344 | 57,4 |
Eduardo Camavinga (20) | 951 | 40,6 |
Lucas Vazquez (31) | 767 | 32,7 |
Nacho (32) | 642 | 27,4 |
Andrij Łunin (23) | 630 | 26,9 |
Marco Asensio (26) | 628 | 26,8 |
Dani Ceballos (26) | 408 | 17,4 |
Eden Hazard (32) | 296 | 12,6 |
Jesus Vallejo (26) | 56 | 2,3 |
Alvaro Odriozola (27) | 51 | 2,1 |
Mariano Diaz (29) | 25 | 1 |
Realnie jest to bardzo wąska kadra
Trzech zawodników z dołu tabeli znajduje się właściwie poza zespołem. Można ich wręcz nazwać statystami, którzy pomagają w przeprowadzaniu gierek treningowych. Eden Hazard to temat na oddzielną historię, ale jego przygoda z Realem to ogółem tragikomedia. Natomiast Ceballos i Asensio mają rozegranych mniej minut od rezerwowego bramkarza, który występował niemal tylko w momencie kontuzji Courtois’a. Jest też Nacho, który zaczął już nawet rozważać zmianę klubu po sezonie ze względu na małą liczbę minut.
W ten sposób tworzy się grupa 14 piłkarzy, którzy występują w niemal każdym meczu, oczywiście, jeżeli tylko nie są kontuzjowani. Następnie jest czwórka graczy z pola, którzy grają ogony, a i to ze względu raczej na brak innych opcji, aniżeli sympatię trenera. Doliczyć trzeba też Łunina, który jako rezerwowy bramkarza dobrze wywiązuje się ze swojej roli. Przy takim rozkładzie minut trudno nie mówić o przemęczeniu kluczowych zawodników. W większości mają oni też na swoim koncie występy na Mundialu. To nie jest szeroka i kompletna kadra, jak próbują to przedstawiać Ancelotti i Florentino Perez. Dodatkowo spójrzmy na wiek zawodników. Albo są to młodzi, wciąż rozwijający się zawodnicy, albo starzy, zbliżający się do końca swoich karier. Brakuje tu zawodników będących u szczytu swoich możliwości, czyli w okolicach 28. roku życia.
Deja vu Ancelottiego?
Pierwsza przygoda Włocha z Realem Madryt zakończyła się po rozczarowującym drugim sezonie. Królewscy rozpoczęli go wtedy od zdobycia Superpucharu Europy, ale później nie podnieśli żadnego trofeum. Wśród powodów wymienia się kontuzje nękające wówczas Lukę Modricia, bez którego to Real grał wyraźnie gorzej. Obecnie kontuzje są mniej poważne, ale dotyczą większej liczby graczy. Innym problemem są wahania formy wielu zawodników. Jedni są przemęczeni po Mistrzostwach Świata, inni poszukują dobrej dyspozycji od dawna. Do grudnia wydawało się, że Ancelotti dobrze zarządza całą sytuacją. Nie licząc problemów z zachowaniem czystych kont w meczach ligowych, Real Madryt radził sobie całkiem dobrze. Decydująca będzie jednak druga część sezonu, rozgrywana po Mundialu. Kluczowe będą zdobyte trofea, a do nich Realowi na ten moment bardzo daleko. Trudno jest jednak zachowywać optymizm, patrząc, jak słabo Królewscy radzili sobie w ostatnich tygodniach. Finał Superpucharu wzniósł jedynie alarm, na który zapowiadało się już od jakiegoś czasu.
***
Fanów hiszpańskiej piłki zapraszamy na stronę „Piłkarska Corrida„