Wisła Kraków zawsze lubiła zagraniczne wzmocnienia. Przez ostatnie lata przez klubową szatnię przeszło wielu egzotycznych graczy, z których część nazwijmy to delikatnie „średnio radziła sobie na boisku”. Jeszcze inni mieli potencjał, ale w klubie szybko ich skreślono. Oto nasza ósemka zawodników, którzy grali dla Białej Gwiazdy, ale nawet kibice tego klubu mogli już o nich zapomnieć.
Zé Manuel – 7 występów
Jak to? Napastnik wypożyczono z FC Porto nie musi być wielkim piłkarzem? Ano nie musi. Wisła skusiła się na jegomościa, który niby był graczem czołowej portugalskiej drużyny, ale… nigdy w niej nawet nie zadebiutował. Krakowianie po kilku tygodniach współpracy uznali, że nie ma ona większego sensu. Napastnik został odesłany do Portugalii, w sezonie 2018/19 uzbierał nawet 9 trafień, ale ostatnio rozczarowuje w jednej z najgorszych drużyn drugiej ligi portugalskiej.
Romell Quioto – 11 występów
Do Polski trafił jako 21-latek i zdecydowanie zbyt szybko go skreślono. Swoje zrobiła czerwona kartka za nadepnięcie rywala, po której musiał pauzować aż 5 spotkań. Wisła nie skorzystała z możliwości wykupienia reprezentanta Hondurasu, a ten finalnie wylądował w MLS. W 2022 roku jako napastnik Houston Dynamo FC strzelił 15 goli oraz zaliczył 5 asyst. Ostatnio zakładał opaskę kadry narodowej, a epizod w Wiśle okazał się jego jedynym na europejskich boiskach.
Serge Branco – 4 występy
Mistrz olimpijski z 2000 roku, jednokrotny reprezentant Kamerunu. Do Wisły przechodził jako weteran, chociaż miał wówczas ledwie 30 lat. W Krakowie wierzono, że jego doświadczenie z występów w Niemczech, Anglii i Rosji przełoży się na dojrzałe występy. Niestety, okazało się, że 1 minuta dla VfB Stutgart w Lidze Mistrzów czy 260 minut dla Leeds na poziomie Championship nie są wyznacznikiem wielkich umiejętności. Serge został głównie zapamiętany z pomówień o rasizm, a jego epizod w Wiśle trwał dokładnie 285 minut.
Nourdin Boukhari – 10 występów
Reprezentant Maroka, regularnie grający w Ajaxie. Czego chcieć więcej? Wisła Kraków przejęła Nourdina w dość intrygujących okolicznościach. Marokańczyk w 2008 roku wyjechał do Arabii Saudyjskiej. Skusił się jednak na powrót do Holandii, a dokładniej do NAC Bredy, w której trenerem był Robert Maaskant. Następnie związał się z Kasimpasą, ale szybko zrozumiał, że to błędna decyzja, więc usiłował wrócić pod skrzydła Maaskanta. Gdy Holender został trenerem Wisły Kraków, ściągnął ze sobą Boukhariego. Niestety, w Krakowie cały czas nękały go kontuzje i błysnął jedynie golem na wagę derbowego zwycięstwa nad Cracovią.
Po jednym sezonie zakończyła się jego krakowska przygoda, dziś pracuje jako asystent trenera Sparty Rotterdam.
Ciekawostka – Boukhari w okolicach 2002 roku związał się z pewną Holenderką, która miała już syna. Nourdin zaraził młodziaka pasją do futbolu, a jego pasierb postanowił spróbować swoich sił jako piłkarz. Nazywa się Noa Lang i jest reprezentantem Holandii.
Dudu – 10 występów
Przed transferem do Wisły był supersnajperem ligi indyjskiej. To zwróciło uwagę Białej Gwiazdy (doceńmy skauting klubu w tamtym czasie), która zaprosiła Nigeryjczyka na testy. „Goal-machine” jak sam się nazywał, już w debiucie na ligowych boiskach błysnął trafieniem. Trudno oceniać dlaczego nie powiodło mu się w Polsce, ale stosunkowo szybko podziękowano mu za współpracę. Odnalazł się w Skandynawii, gdzie grał dla szwedzkich oraz fińskich drużyn, zaliczył także kilka sezonów w Indiach. Pozwiedzał świat, ale wielkiej kariery nie zrobił.
Michael Thwaite – 11 występów
Przedziwna historia. Do Wisły trafił z polecenia Dana Petrescu, już jako zawodnik mający za sobą debiut w kadrze narodowej. Niestety, po problemach natury proceduralnej, gdy Australijczyk dostał pozwolenie na grę w barwach Wisły – w klubie… nie było już rumuńskiego trenera. Biała Gwiazda kompletnie nie miała pomysłu jak poprowadzić karierę obrońcy, o którego usługi walczono podobno z czołowymi rosyjskimi drużynami. Finalnie sprzedano go do Brann za 150 tys. euro.
Stanko Svitlica – 2 występy
Jako piłkarz Legii Warszawa był absolutnie czołową gwiazdą Ekstraklasy. Serb zamarzył sobie próbę podboju Bundesligi, a w 2006 podpisał umowę z Wisłą Kraków. To nie mogło się udać. Kibicom z Warszawy nie podobała się zdrada ze strony napastnika, fani z Krakowa uważali Svitlicę za obcego. Co gorsze, nie bronił się piłkarsko. Serb miał powtarzające się problemy zdrowotne, więc szybko podziękowano mu za współpracę. Karierę dograł w swojej ojczyźnie.
Edno – 4 występy
Do Wisły przychodził po roku spędzonym w młodym zespole PSV Eindhoven oraz krótkim epizodzie w Viktorii Pilzno. Miał jeden niepodważalny atut – był tani. Od samego początku wątpiono w jego potencjał, a media siliły się na wyrafinowany żart komentując jego grę zwrotem „Eeee… dno!”. Właściwie niewiadomo dlaczego w Krakowie skusili się na ten transfer, skoro na starcie skreślono szansę Brazylijczyka. Ten wrócił do swojej ojczyzny i… zaczął błyszczeć. Na boiskach brazylijskiej Serie A uzbierał 117 spotkań, w których strzelił 22 gole i zaliczył 13 asyst. Zwiedził też ligi japońską, portugalską i meksykańską. W 2012 roku Tigres UANL zapłacił za jego usługi aż 2 miliony euro.