Derby Mazowsza dla Nafciarzy! W hitowym starciu 13. kolejki PKO BP Ekstraklasy Wisła Płock pokonała u siebie 2:1 Legię Warszawa.
Gospodarze początkowo chcieli grać tak, jak zawsze w tym sezonie – od własnej bramki, a z drugiej strony wysoko pressując
Nie wzięli jednak pod uwagę, że taki sam plan będą mieć przyjezdni z Warszawy. Legioniści mocno naciskali płocczan i w pierwszych minutach to właśnie podopieczni Kosty Runjaicia narzucili swoje tempo. Najwięcej akcji toczyli za sprawą nieźle funkcjonujących wahadeł i wrzutek. Zarówno Paweł Wszołek, jak i Filip Mladenović podłączali się do niemal każdego ofensywnego wyjścia swojej drużyny, często nie wracając na własną połowę. A mogli tego nie robić, bo nie było takiej potrzeby. Pierwszą odważną okazję Wisła Płock stworzyła sobie bowiem dopiero w okolicach 18. minuty, kiedy to mnóstwo przestrzeni na prawej stronie miał Martin Sulek. Słowak idealnie dośrodkował do Mateusza Lewandowskiego, ale napastnik Nafciarzy nie wycelował w bramkę.
Od tej pory rywalizacja nieco się wyrównała
Parę minut po tym świetnym czytaniem gry i odbiorem popisał się Sulek. Chwilę później ten sam Sulek huknął z dystansu w stronę Kacpra Tobiasza, ale futbolówka poszybowała nad poprzeczką. Słowacki defensor był zresztą najaktywniejszym zawodnikiem Wisły w pierwszej odsłonie. To dobitnie świadczy, że Brakowało błysku ze strony Davo, Rafała Wolskiego czy Mateusza Szwocha. Lewandowski natomiast był wzorowo czytany i „ustawiany” przez Maika Nawrockiego.
Na drugą połowę piłkarze Pavola Stano wyszli mniej przestraszeni
Na efekty nie trzeba było długo czekać. Raptem 10 minut po wznowieniu, Wisła Płock, rozgrywając nisko od Kamińskiego, umiejętnie wyszła z obrony do ataku. Przewagę zrobił balans ciała Wolskiego, który dzięki temu zgubił Patryka Sokołowskiego (swoją drogą karygodne, by dać się ograć w tak prostu sposób). Dośrodkowanie ofensywnego pomocnika na gola zamienił Lewandowski – tym razem kryty na radar przez Mattiasa Johannsona, a nie przez Nawrockiego. Istotne było też podłączenie się Jakuba Rzeźniczaka, który spowodował zamieszanie w szykach obronnych Legii.
Niestety dla gospodarzy, wyrównanie przyszło błyskawicznie
Wszystko za sprawą bezmyślnego faulu Sulka we własnym polu karnym, który nie dość, że nie trafił w piłkę, to jeszcze zahaczył Mladenovicia. Jedenastkę na gola zamienił Josue, przywracając Legię do gry.
Wobec remisu, trener Runjaić zdecydował się na ofensywne zmiany – z ławki wszedł Bartosz Kapustka i Blaz Kramer. Niedługo po wejściu na murawę Słoweniec mógł nawet wyprowadzić Legię na prowadzenie, ale jego strzał z główki z bliskiej odległości perfekcyjnie wybronił Krzysztof Kamiński. Obrona taka, że spokojnie może kandydować do interwencji kolejki. A że niewykorzystane okazje lubią się mścić i z racji, że w szeregach gości był Johansson… To tym razem Szwed puścił wolno Wolskiego, ten dograł do Łukasza Sekulskiego, który pokonał Tobiasza. Pan Rafał w iście reprezentacyjnej formie.
Nawiasem mówiąc, dwie bramki płocczan spokojnie można częściowo dopisać na konto Mattiasa Johannsona. Szwedzki obrońca, ustawiony dzisiaj jako półprawy stoper, ewidentnie sobie nie radził. Trener Stano musiał w przerwie zwrócić uwagę swoim podopiecznym na „tykającą bombę” wśród legionistów, że ci zaczęli na niego grać. Dzięki temu przychylili szalę zwycięstwa na swoją stronę.